Na inaugurację sezonu 2024/25 Stal Mielec zremisowała z Widzewem Łódź 1:1, prezentując się raczej przeciętnie. Na gola Ilji Szkurina w pierwszej połowie odpowiedział po zmianie stron Jakub Łukowski i oba zespoły zdobyły po punkcie.
- Mikrocykl jest bardzo krótki, bez dnia wolnego. Graliśmy w poniedziałek, wtorek i środę przeznaczyliśmy na regenerację, a następnie skupiliśmy się na taktyce i przygotowaniu kolejnego przeciwnika - mówił trener Kamil Kiereś na konferencji prasowej.
Teoretycznie zadanie powinno być łatwiejsze, bo do Mielca przyjeżdża beniaminek, który w dodatku przeszedł solidną kadrową rewolucję po wywalczeniu awansu.
- Oglądałem mecz GKS-u z Radomiakiem, a mój asystent Paweł Barylski był na miejscu w Katowicach. GKS jest beniaminkiem i zespołem, który dokonał wielu transferów. Na papierze są to duże wzmocnienia, ale w pierwszej kolejce trener nie zdecydował się na nowe nazwiska, postawił na tych, którzy wywalczyli awans. Pierwsza połowa im nie wyszła, ale pamiętamy, że przy wyniku 0:0 GKS miał swoje momenty i był groźny. Po zmianach w drugiej połowie widzieliśmy inny obraz zespołu. Być może przeciwko nam zagra inny zestaw personalny. Nie oceniałbym drużyn po pierwszej kolejce - mówił trener Kiereś.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zbigniew Boniek wciąż to ma! Cóż za opanowanie piłki
Szkoleniowiec zaznaczył, że w niedalekiej przyszłości można spodziewać się transferu środkowego obrońcy. To największa bolączka zespołu z Mielca, którego nie omijały kontuzje.
- Intensywnie poszukujemy środkowego obrońcy. Gramy w systemie z trójką stoperów i do treningu potrzebujemy sześciu. Kontuzje Ehmanna i Pajnowskiego powodują spory kłopot. Jesienią rolę środkowego obrońcy pełnił Piotr Wlazło, a na treningach przymierzałem na pozycji lewego stopera Krystiana Getingera. Musimy sobie radzić, natomiast szukamy obrońcy i musimy go znaleźć - powiedział Kiereś.
Początek meczu Stal Mielec - GKS Katowice w sobotę o godz. 14.45.