W niedzielę 14 lipca odbył się wielki finał Euro 2024. Na Olympiastadion w Berlinie zmierzyły się reprezentacje Hiszpanii i Anglii. Pierwsza połowa spotkania nie zachwyciła. Obie drużyny grały na dystans próbując wybadać swoich rywali. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla Hiszpanii.
Tym samym reprezentacja Hiszpanii zdobyła swój czwarty tytuł mistrzów Europy. Dzień później La Furia Roja wróciła do swojego kraju. Już od zakończenia finału na ulicach hiszpańskich miast trwała feta, piłkarze później tylko do niej dołączyli.
Na niej doszło do skandalu. Reprezentanci Hiszpanii, a w głównej mierze Rodri, intonowali przyśpiewki. Jedną z nich była "Gibraltar jest hiszpański". Tymi słowami chciano oczywiście uderzyć w Anglię, rywala Hiszpanii w finale Euro 2024. Gibraltar jest bowiem brytyjskim terytorium. Więcej na ten temat TUTAJ.
ZOBACZ WIDEO: Nico Williams kluczowym piłkarzem finału. "Napędzał wszystkie ataki reprezentacji Hiszpanii"
Jak się okazuje, to nie był jedyny przypadek na świętowaniu mistrzostwa. Hiszpańscy piłkarze mieli zaintonować kontynuację tej przyśpiewki słowami "I Maroko też", który zdaniem zawodników także miałby należeć do Hiszpanii.
Takie słowa o Maroko są nawiązaniem do historii obu krajów. Kraj położony w północno-zachodniej Afryce jest niepodległy od 1956 r., lecz w latach 1957-1958 miejsce miały konflikty ich z Hiszpanią o enklawę Ifni, która została ostatecznie włączona w skład Maroka. Obecnie spór trwa o hiszpańskie miasta Ceuta i Melilla, które Maroko uważa za część swojego terytorium.
Zobacz także:
Zamieszanie wokół Lewandowskiego. Mamy komentarz prawnika
Borek zdradził, dlaczego Marciniak nie dostał finału. "Na pewno czuł się rozczarowany"