Hiszpania odjechała Polsce. "My się, za przeproszeniem, bujamy"

PAP / Jakub Kamiński / Na zdjęciu: Roman Kosecki
PAP / Jakub Kamiński / Na zdjęciu: Roman Kosecki

Roman Kosecki wskazuje faworyta do wygrania Euro 2024. Porównuje też podejście do piłki w Hiszpanii i Polsce. - My się, za przeproszeniem, bujamy - mówi słynny reprezentant Polski.

To już ostatni mecz na Euro 2024. Wielki finał w Berlinie, w którym zagrają ze sobą reprezentacje Hiszpanii i Anglii. Zespół prowadzony przez Luisa de la Fuente wygrał wszystkie spotkania na niemieckim turnieju i - przynajmniej na papierze - jest zdecydowanym faworytem w rywalizacji z Anglikami.

- Większość ekspertów jest zdania, że ligi angielska i hiszpańska są najlepsze na świecie. Moim zdaniem Hiszpanie są faworytem, ale nie można lekceważyć Anglii. To mocny zespół i niekiedy trudno jest ich rozszyfrować - mówi nam były reprezentant Polski Roman Kosecki, który przez trzy sezony grał w lidze hiszpańskiej w Osasunie i Atletico Madryt.

- Spotkają się dwa różne systemy gry. Myślę, że gdybyśmy mieli finał Hiszpania - Holandia, to byłoby dużo więcej podobieństw. To Cruyff w Barcelonie uczył zawodników utrzymywania się przy piłce, narzucania swojego stylu gry. Holendrzy grali podobnie - przyznał Kosecki.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro": "Zdmuchnęli z planszy". Hiszpania wielkim faworytem

BYLI NIEDOCENIANI

Przed rozpoczęciem turnieju Hiszpania nie była wymieniana w gronie głównych faworytów do zdobycia tytułu. Mówiło się o reprezentacji Francji, Niemiec, może Portugalii. Hiszpania raczej była w tzw. drugim szeregu.

- Hiszpanie byli raczej niedoceniani. Stworzyła się tam bardzo ciekawa mieszanka rutyny z młodością, dostrzegam taką rodzinną atmosferę. Można było się spodziewać, że Hiszpania podczas tego turnieju będzie grać swoje, ale sam nie spodziewałem się, że będzie to wyglądało aż tak dobrze - mówi Kosecki.

- Mają świetny zespół, ich skrzydła to coś fantastycznego, ale pamiętamy, że Anglia gra w drugim z rzędu finale. Są bogatsi o doświadczenie. Wtedy przegrali z Włochami i pewnie nie chcą drugi raz tego przeżyć. Jestem przekonany, że Gareth Southgate szykuje jakąś niespodziankę - twierdzi 69-krotny reprezentant Polski.

IDZIE MŁODOŚĆ

Lamine Yamal w sobotę świętował swoje 17. urodziny, a w niedzielę zagra w finale mistrzostw Europy. Na drugim skrzydle biega 22-letni Nico Williams. Pamiętajmy też, że turniej w podstawowym składzie rozpoczął 21-letni Pedri.

- Przede wszystkim w Hiszpanii nie liczy się wiek zawodnika. Ktoś ma 30 lat czy 17... jeśli jesteś dobry, to po prostu grasz. Mam nadzieję, że kiedyś w polskiej lidze będzie podobnie, bo na razie jest u nas takie myślenie, że jak ktoś ma 16-17 lat, to najpierw musi iść i się ograć w trzeciej lidze, później szczebel wyżej. I tak dalej. A potem się budzi, nagle ma 25 lat i okazuje się, że jest już za stary i nie może się przebić do Ekstraklasy. W Hiszpanii nikt nie patrzy na wiek. Tam nie ma przypadku. Wszystkie poważne federacje mają swoją bazę, ośrodek treningowy, a my się, za przeproszeniem, bujamy. Prezesom większości klubów brakuje jaj. Z roku na rok jesteśmy coraz bardziej za resztą - mówi Kosecki.

MARCINIAK? ZERO KONTROWERSJI

Za resztą nie jest Szymon Marciniak, choć akurat to nie on został wyznaczony do prowadzenia meczu finałowego. Polak będzie w Berlinie arbitrem technicznym.

- Marciniak jest genialnym sędzią, ale ja tu nie widzę żadnych kontrowersji. UEFA wybrała kogoś innego i nic nie poradzimy. Trudno, tak zdecydowano. Można kręcić nosem, ale tak samo mogą powiedzieć Włosi. Dlaczego Daniele Orsato nie dostał finału? Świetny sędzia, kończy karierę po tym turnieju. Zawsze ktoś będzie niezadowolony - podsumował Kosecki.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

Początek meczu Hiszpania - Anglia w niedzielę o godz. 21. Transmisja w TVP 1, dostępnym na platformie Pilot WP.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty