Sprawią sensację i wyrzucą Anglików? Już zszokowali Europę

Getty Images / Na zdjęciu: Stephane Chapuisat
Getty Images / Na zdjęciu: Stephane Chapuisat

Stephane Chapuisat, jeden z najlepszych piłkarzy w historii Szwajcarii, z niecierpliwością czeka na sobotni mecz z Anglią. A jak ocenia szanse rodaków? Co się musi stać, aby Anglicy odpadli? O tym legenda BVB opowiedziała w rozmowie z WP.

Stephane Chapuisat dał się poznać przede wszystkim z gry dla Borussii Dortmund w latach 1991-99. W barwach BVB rozegrał 218 meczów w Bundeslidze i zdobył 102 gole. Dwa razy sięgał po mistrzostwo Niemiec (1995 i 1996), a największy jego triumf to wygranie Ligi Mistrzów w sezonie 1996/97.

Chapuisat był też przez lata gwiazdą reprezentacji Szwajcarii. Rozegrał dla niej 103 mecze, strzelił 21 goli. Obecnie pracuje w ojczyźnie, w skautingu Young Boys Berno. A jak ocenia szanse młodszych kolegów w sobotnim meczu ćwierćfinału EURO z Anglią (początek o godz. 18:00)? Jak się okazuje, legenda Helwetów jest bardzo ostrożna.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Niektórzy, również w Polsce, sugerują, że to nie Anglia, a właśnie Szwajcaria jest faworytem tego meczu. Co pan o tym sądzi?


Stephane Chapuisat, były gracz Borussii Dortmund, 103 mecze i 21 goli w reprezentacji Szwajcarii: Bez przesady. Szwajcaria musiałaby zagrać naprawdę supermecz, żeby przejść reprezentację Anglii. Nie mówię, że to niemożliwe, ale jednak na papierze dla mnie zdecydowanym faworytem jest Anglia. Potencjał tych zespołów jest wręcz nieporównywalny. Nigdy bym nie powiedział, że to my jesteśmy faworytami.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Wrócił temat "afery premiowej". Zachowanie Michniewicza? "Widzę, że nic nowego"

Potencjał potencjałem, ale ludzie patrzą na to, jak kto zagrał na tych mistrzostwach. Szwajcaria się podoba, a Anglia nie.

No tak, ale jeśli chodzi o najbliższy mecz, o niczym, to co było wcześniej, nie przesądza. Jeśli mówię o potencjale Anglików, to również w tym sensie, że oni mają z czego czerpać. To, że nie pokazali się jeszcze z najlepszej strony w Niemczech, to fakt. Ale z drugiej mają ogromne rezerwy. Żeby Szwajcaria awansowała, to musi zagrać co najmniej tak dobrze, jak w dwóch ostatnich meczach, czyli z Niemcami i Włochami.

Zaskoczyli pana rodacy wyraźnym pokonaniem Italii?

Miałem przyjemność obejrzeć ten mecz z wysokości trybun. Dobrze, bardzo dobrze to z naszej strony wyglądało. Wprawdzie Włosi w pewnych momentach pozwolili nam na zbyt wiele, ale to problem Włochów, nie nasz.

Kiedyś mówił mi pan, że wygrana na EURO 2020 z Francją była takim małym rewanżem na Francuzach, bo wielu z nich mieszka w Lozannie czy Genewie i drażnili was głośnym świętowaniem po swoich triumfach. O Włochach można powiedzieć tak samo? Podobno jest ich u was 300 tysięcy.

Nie, pod tym względem to nie to samo. Natomiast nie ma co ukrywać: odesłać do domu obrońców tytułu to zawsze coś znaczącego dla drużyny, która tego dokonała. Szwajcaria dobrze się spisuje na tym turnieju również dlatego, że piłkarze są pewni siebie, swoich umiejętności i siły drużyny. A wygrana z Italią taką pewność zbuduje jeszcze bardziej.

No właśnie. Co jest waszą największą siłą?

Myślę, że grupa, w rozumieniu zespołu. Nie sposób jednak nie wymienić znaczenia kręgosłupa naszej drużyny. Jest kilku piłkarzy, którzy stanowią o sile tego zespołu. Generalnie widać, że większość piłkarzy trafiła z formą. I "starszyzna", i ci młodsi. Sporo się też mówi o fajnej atmosferze w naszej kadrze. Ci gracze dobrze się ze sobą czują. A to zawsze pomaga.

A jakby pan określił rolę trenera Murata Yakina w tym wszystkim?

Oczywiście jako znaczącą. Yakin poukładał to wszystko na różnych płaszczyznach. Dogadał się z kluczowymi piłkarzami, ma też wpływ na dobrą atmosferę. A jeśli te elementy się zgadzają, to łatwiej o dobry rezultat.

W Polsce czasem patrzymy na was z zazdrością. Nie macie wielkich gwiazd typu Cristiano Ronaldo, a jesteście praktycznie na każdej imprezie, często wychodząc z grupy. Jak Szwajcaria to robi?

Szwajcaria dba o szkolenie, ale mamy też po prostu dobrych piłkarzy. Wielu z nich otrzymuje solidne szlify u nas, przechodzi przez ligę szwajcarską, a następnie wyjeżdża do mocniejszych lig. Ważne jest to, że wielu naszych kadrowiczów gra regularnie w swoich klubach. I to z sukcesami. Weźmy choćby dopiero co zakończony sezon. Manuel Akanji wygrał mistrzostwo Anglii z Manchesterem City, Granit Xhaka zdobył z Bayerem Leverkusen tytuł mistrza Niemiec, a Yan Sommer okazał się najlepszy z Interem we Włoszech. To o czymś świadczy.

To co musi się stać, żeby Szwajcaria pokonała Anglię?

Wspomniane trio Sommer - Xhaka - Akanji musi zagrać na bardzo wysokim poziomie, ale tak naprawdę bardzo dobrze musi zagrać cały zespół. Tak jak z Niemcami i Włochami. Trzeba wysoko naciskać na Anglików, żeby nie mogli "odpalić" swoich największych atutów pod naszą bramką. Włosi byli dość pasywni, uważam, że Anglicy będą z kolei bardziej aktywni i nie ułatwią nam tak zadania jak Italia. No ale liczę na to, że po raz kolejny na tym turnieju Anglia nie będzie miała dobrego dnia. Jeśli to wszystko się "zadzieje", to wtedy nasze szanse znacząco wzrosną.

Pamiętam taki turniej, EURO 2004, wygrany przez Grecję. To być może największa sensacja w historii wielkich imprez. A pan potrafi sobie wyobrazić scenariusz, w którym po tytuł w Niemczech sięga Szwajcaria?

Na razie wolę się skupić na meczu z Anglią. Myślę, że nie ma sensu na tym etapie wybiegać dalej w przyszłość. Jeśli awansujemy, to wtedy można się będzie zastanowić nad takim pytaniem. W tym momencie, przynajmniej dla mnie, jest na to za wcześnie.

Słówko o Polsce. Nie podejrzewam, że oglądał pan nasze mecze, ale rezultaty zapewne obiły się o uszy. Trzy mecze i do domu.


To prawda. Meczów nie widziałem, ale mieliście trudną grupę. Holandia i Francja to wiadomo, ale Austria też tu pokazała, że ma dużą moc. A nie widziałem po wynikach, żeby w tej grupie ktoś mocno odstawał, żeby przegrywał różnicą kilku goli. Oczywiście, każdy turniej najlepiej oceniać po jego zakończeniu, ale tak patrząc generalnie, to moim zdaniem zdecydowana większość zespołów miała fragmenty, w których pokazała coś ciekawego.

Nie sposób nie zapytać pana o Borussię Dortmund, w końcu jest pan legendą tego klubu. Nowy trener Nuri Sahin będzie miał polskiego asystenta, Łukasza Piszczka. Czego się pan spodziewa po BVB w najbliższym sezonie?

Na pewno będą się chcieli mocno poprawić w Bundeslidze, bo ostatni sezon był pod tym względem niewystarczający. Błysnęli za to w Lidze Mistrzów, bo przecież nie byli typowani jako ten zespół, który dojdzie aż do finału. Na razie jednak, jeśli chodzi o typowanie, to Borussia jest wielką niewiadomą. Zobaczymy, jakie zrobią transfery, jak trener to poukłada. Wiadomo natomiast, że będę trzymał za nich kciuki.

To na koniec wróćmy na EURO. Kto jest dla pana faworytem imprezy? Który z piłkarzy błysnął w pana oczach?

Przed turniejem powiedziałem, że EURO wygra Francja. OK, w pierwszych meczach nie pokazali zbyt wiele, ale też nie wyglądało to tak źle, żebym teraz zmieniał swój typ. Pozostanę więc przy Francji. A co do gwiazd turnieju. Topowi piłkarze robią wielkie rzeczy w najważniejszych meczach. Gwiazdy mistrzostw nie rodzą się w fazie grupowej, "objawiają się" w decydujących spotkaniach. Czyli właśnie wchodzimy w ten moment, w którym powinni nam "wyskakiwać" kandydaci do miana piłkarza turnieju.

Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty