W trakcie trwających zmagań w Niemczech jednym z felietonistów serwisu Kicker został Andreas Moeller. To członek ostatniej reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów, która sięgnęła po tytuł mistrza Europy w 1996 roku. Tuż przed pierwszymi spotkaniami 1/8 finału, legendarny ofensywny pomocnik wskazał swoją propozycję reformy turnieju, która jego zdaniem byłaby dużo bardziej sensowna.
Chodzi tu o liczbę drużyn biorących udział w mistrzostwach Europy. Przy obecnych 24 zespołach, awans do fazy pucharowej mogą uzyskać cztery dodatkowe reprezentacje z trzecich miejsc. 56-latek uważa, że wiąże się to z niepotrzebnymi wyliczeniami, które mają wyłonić komplet uczestników 1/8 finału.
- Byłoby łatwiej przedłużyć rundę finałową Euro do 32 krajów. Pierwsze dwie drużyny z ośmiu grup awansowałyby do najlepszej szesnastki. W ten sposób uniknęlibyśmy obliczeń dla najlepszych zespołów z trzecich miejsc oraz ostatnich spotkań gwarantujących awans obu drużynom. Rozważyłbym to jako sensowną reformę - wspomina w swoim tekście Andreas Moeller.
ZOBACZ WIDEO: "Nie liczyliśmy na nic wielkiego". Kiwior był zaskoczony tym, co zobaczył
Nie da się ukryć, że obecna forma rozgrywania turnieju potrafi zagwarantować emocje do samego końca fazy grupowej i niemal do ostatniej chwili nie jest znane rozłożenie wszystkich drużyn w pucharowej drabince.
Ilość drużyn, które na ten moment są w stanie wyjść z grupy sprawia jednak, że dochodzi do przypadków, gdy oba zespoły grające ze sobą bezpośrednio, przy wyniku remisowym mają zapewniony awans. Stwarza to pewne wątpliwości, co do zachowania rywalizacji pomiędzy drużynami.
- Popularność piłki nożnej opiera się na tym, że wszyscy znają grę. Trudniej o to, jeśli koniecznością jest branie pod uwagę wszystkich obszernych przepisów i statystyk turniejowych, które decydują później o miejscu, z którego drużyna wychodzi z grupy i z jakim przeciwnikiem zagra. Na koniec mniejsza liczba żółtych kartek decyduje w bieżącym przypadku o tym, że to Dania jest rywalem Niemiec w 1/8 finału - zwraca uwagę 56-latek.
Andreas Moeller wspominając o Duńczykach, postanowił także pochylić się nad sobotnim rywalem gospodarzy turnieju.
- To minimaliści, którzy awansowali dzięki trzem remisom w grupie. W sumie padło w niej łącznie tylko 7 bramek i rozdano między zespołami 13 punktów, a jedyne zwycięstwo należało do Anglików. Wśród 36 meczów w fazie grupowej, w porównaniu z pięcioma innymi grupami, nie było tu nic atrakcyjnego. Dwa zabójcze mecze Anglii ze Słowenią i Danii przeciwko Serbom, we wtorek wieczorem nie wyjęły nikogo z fotela. Dania bez błysku i mam nadzieję, że tak pozostanie w meczu z naszą drużyną narodową w Dortmundzie w sobotę - podsumował zmagania w grupie C.
Były piłkarz m.in. Borussii Dortmund dodatkowo zwraca jednak uwagę na historię meczów Niemców z Duńczykami. Biorąc pod uwagę finały mistrzostw świata oraz Europy - obie reprezentacje spotykały się czterokrotnie i obie wygrywały po dwa razy. Moeller wspomnieniami cofa się do roku 1992, gdy Dania sensacyjnie sięgnęła po triumf w całym turnieju ME.
Kadrowe kłopoty Niemców
Warto wspomnieć, że Julian Nagelsmann w starciu z Danią nie będzie mógł skorzystać z Jonathana Taha, wykluczonego za nadmiar żółtych kartek. Wątpliwy jest również występ Antonio Ruedigera, który zmaga się z urazem ścięgna udowego. Selekcjoner gospodarzy ma jeszcze w kadrze do dyspozycji trzech stoperów - Nico Schlotterbecka, Waldemara Antona oraz Robina Kocha.
Andreas Moeller sugeruje, by partnerem środkowego obrońcy Borussii Dortmund był któryś z defensywnych pomocników, którego Nagelsmann cofnie do linii obrony. To mogłaby być nowa rola dla Toniego Kroosa lub Roberta Andricha. Niemcy mogą skorzystać także z Emre Cana, który w swojej karierze wielokrotnie przesuwany był już na środek obrony.
Czytaj także:
Oficjalnie: Raków Częstochowa przeprowadza pierwszy transfer w letnim okienku
Ależ żal. To z nimi Polacy zagraliby w 1/8 finału