Reprezentacja Polski godnie pożegnała się z Euro 2024. Biało-Czerwoni przed meczem z Francją nie mieli już nawet matematycznych szans na wyjście z grupy. Mimo tego zagrali z dużym zaangażowaniem i zremisowali 1:1 z wyżej notowanymi "Trójkolorowymi".
Wiele emocji, nie tylko w Polsce, wzbudził gol strzelony dla naszej kadry. W 74. minucie spotkania faulowany w polu karnym był Karol Świderski. Sędzia Marco Guida po obejrzeniu powtórki podyktował rzut karny. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Robert Lewandowski. Jego pierwszy strzał obronił Mike Maignan. Powtórki pokazały jednak, że 28-latek wyszedł przed linię bramkową, w efekcie czego "jedenastka" została powtórzona.
Napastnik FC Barcelony dostał więc szansę na poprawę. Za drugim razem strzelił w ten sam róg i tym razem umieścił piłkę w bramce, doprowadzając do remisu. Nagranie przedstawiające tę sytuację zamieszczamy na końcu artykułu.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Eksperci o grze Polaków z Francuzami. "Na pewno cieszy odwaga"
Lewandowski rzut karny wykonał w charakterystyczny dla siebie sposób. Biorąc rozbieg, wyraźnie zwolnił przed oddaniem strzału. Wzbudziło to wiele dyskusji wśród ekspertów piłkarskich. Zaczęły pojawiać się głosy, że 35-latek zatrzymał się, podchodząc do piłki, co jest niedozwolone. Podobnego zdania był również trener Francuzów Didier Deschamps, co podkreślił na pomeczowej konferencji prasowej.
- Nie wiedziałem wiele z mojej perspektywy. Na pewno bramkarz musi mieć jedną nogę na linii. Co by zmienił fakt, że Lewandowski się nie zatrzymał? Pewnie nic. Myślałem jednak, że nie może się tak zachować, ale nie jestem od egzekwowania przepisów - powiedział.
Remis z Polską sprawił, że Francja wyszła z grupy z drugiego miejsca. Pierwsza lokata sensacyjnie przypadła Austrii, która w toczonym równolegle meczu ograła 3:2 Holandię. Kadra Ronalda Koeamana zajęła trzecie miejsce i również awansowała do 1/8 finału.
Co ciekawe, nie był to pierwszy przypadek, gdy Robert Lewandowski w meczu z Francją na imprezie rangi mistrzowskiej musiał powtarzać rzut karny. Identyczna sytuacja miała miejsce podczas mundialu w Katarze. Biało-Czerwoni w 1/8 finału przegrali 1:3, a napastnik FC Barcelony zdobył honorową bramkę dla naszej reprezentacji w samej końcówce spotkania.
Lewandowski wykonywał wówczas rzut karny po zagraniu ręką w polu karnym przez jednego z Francuzów. Jego pierwszy strzał obronił Hugo Lloris, jednak podobnie jak Maignan, wyszedł on przed linię bramkową. Kapitan kadry otrzymał więc szansę na poprawę i za drugim razem umieścił piłkę w siatce.
Czytaj też:
Potężna burza wokół Mbappe i "Lewego". Oto dlaczego obraził Polaka
Co dalej z Lewandowskim? "Spójrzmy prawdzie w oczy" (OPINIA)