Legia krok od katastrofy. "Jest tam, gdzie słońce nie sięga" [OPINIA]

Getty Images / Legia czeka na mistrzostwo Polski od 2021 roku
Getty Images / Legia czeka na mistrzostwo Polski od 2021 roku

Legia, choć w Lidze Konferencji doszła tak daleko jak Jagiellonia, na drodze rozwoju jest daleko za aktualnym mistrzem Polski. A przecież jeszcze niedawno było zupełnie odwrotnie. Kto wtedy by przypuszczał, że kluby zamienią się miejscami?

W piątek o godz. 20:30 Legia podejmie Pogoń Szczecin w ramach 26. kolejki PKO Ekstraklasy i choć spotkanie zapowiada się atrakcyjnie, to nie da się ukryć, że to mecz dwóch ligowych średniaków.

Takie miano jest szczególnie bolesne dla klubu z Łazienkowskiej, którego głównym celem na ten rok było odzyskanie mistrzostwa Polski. Zapowiadał to m.in. trener Legii Goncalo Feio. Dziś Portugalczyk robi dobrą minę do złej gry, bo zdaje sobie sprawę, że szans na tytuł w praktyce już nie ma.

Legia jest dopiero piąta w Ekstraklasie i traci do pierwszego w tabeli Rakowa Częstochowa aż 12 punktów. Na tym etapie sezonu odrobienie takiej straty jest niemożliwe, bo przecież nie zdarzy się tak, że nagle wszystkich rywali dopadnie głęboki kryzys, a punktować będzie jedynie ekipa z Łazienkowskiej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Znakomita atmosfera w kadrze. Tak się bawią Hiszpanie

Na innym biegunie

To, że przy tak marnych wynikach Feio nadal pracuje przy Łazienkowskiej, zawdzięcza udanym występom Legii w Lidze Konferencji i poparciu kiboli, którzy - z sobie znanych przyczyn - kupują chorą narrację krnąbrnego Portugalczyka. Feio przekonuje, że on robi wszystko ("Mogę powiedzieć kibicom, że nie pójdę spać, póki nie będzie lepiej"), co w jego mocy, ale w klubie rzucane są mu kłody pod nogi.

Te spiskowe teorie Feio padają na trybunach na podatny grunt, psują atmosferę, dzielą ludzi w klubie. Na dłuższym dystansie praca z kimś takim, kto na co dzień żywi się konfliktem i wśród swoich szuka wrogów, jest męcząca. Zdziwiłbym się bardzo, gdyby kończąca się w czerwcu tego roku umowa Feio z Legią została przez klub przedłużona.

Legii będzie trudno zakwalifikować się do europejskich pucharów przez ligę - do miejsca premiowanego awansem do eliminacji Ligi Konferencji traci 10 punktów. Zostaje jej Puchar Polski i Liga Konferencji - żeby grać w przyszłym sezonie w europucharach, Legia musiałaby sięgnąć po jedno z tych trofeów.

Może tak się zdarzyć, że ten sezon będzie dla Legii kompletnie przegrany, a brak występów w Europie byłby katastrofą dla finansów klubu. Drugą w ciągu trzech lat - Legii zabrakło w Europie też w edycji 2022/23.

Z Rakowem zapewne do ostatniej kolejki będzie walczyła o tytuł Jagiellonia i Lech. Klub z Białegostoku broni mistrzostwa z poprzedniego sezonu i wcale nie jest skazany na porażkę. W odróżnieniu od Legii, trener i piłkarze Jagi są bez przerwy chwaleni. Tak samo jak Legia awansowali do ćwierćfinału Ligi Konferencji, są wiceliderem Ekstraklasy i grają futbol przyjemny dla oka.

Adrian Siemieniec jest chwalony nie tylko za wyniki i ofensywny styl, ale też za kulturę osobistą i klasę. Feio takie pochwały na razie nie grożą. W Jagiellonii wiele ciepłych słów zbiera też Łukasz Masłowski, najlepszy w lidze dyrektor sportowy. A przy Łazienkowskiej przez trzy miesiące nawet nie mieli nikogo na tym stanowisku. Dopiero w czwartek został nim Michał Żewłakow .

W ogóle Legia jest dziś organizacyjnie i sportowo na innym biegunie niż Jagiellonia. Na drodze rozwoju jest daleko za klubem z Białegostoku. A przecież jeszcze niedawno było zupełnie odwrotnie.

Michał Żewłakow wrócił do Legii jako dyrektor sportowy
Michał Żewłakow wrócił do Legii jako dyrektor sportowy

Uwertura do prawdziwej małości

Był 21 maja 2017 roku. Legia grała wyjazdowe, ligowe spotkanie z Jagiellonią. Na trzy kolejki przed końcem sezonu obie drużyny walczyły o mistrzostwo. Legia miała za sobą kapitalny okres. W 2016 roku, na stulecie istnienia klubu, wygrała Ekstraklasę. Awansowała też do Ligi Mistrzów, w której potrafiła zremisować 3:3 z Realem Madryt.

Z grupy wyszła wtedy na trzecim miejscu, mierząc się wiosną z Ajaksem Amsterdam w Lidze Europy. Naszpikowana gwiazdami drużyna z Łazienkowskiej grała wtedy w Ekstraklasie futbol dla innych nieosiągalny. Techniczny, kombinacyjny, wykorzystujący jakość piłkarzy, którzy poziomem przerastali całą ligę. Największą gwiazdą tamtej Legii był Vadis Odjidja-Ofoe.

Jagiellonia też miała wówczas niezłą ekipę. Ale do Legii to się jednak nie umywało. Mimo to, ambicje w Białymstoku były ogromne, marzono o mistrzostwie. Jaki więc pomysł na zatrzymanie Legii miała w maju 2017 roku para "ambitniaków" z Jagiellonii, czyli Cezary Kulesza (ówczesny prezes) i Michał Probierz (ówczesny trener)?

No mogli mieć tylko taki pomysł, na jaki ich było stać. Zaczęło się od tego, że w noc poprzedzającą mecz, bliżej niezidentyfikowani sprawcy urządzili - dziwnym trafem - akurat pod hotelem, w którym spali piłkarze Legii, "kocią muzykę". Strzelały petardy hukowe, walono w bębny, rozlegały się chóralne śpiewy i okrzyki. Tak, by się piłkarze ze stolicy nie mogli wyspać w noc przed konfrontacją z Jagą. Haniebne to było i małe, ale to była tylko uwertura do prawdziwej małości, jaką zobaczyliśmy na boisku.

Jacek Góralski (w parterze) i Vadis Odjidja-Ofoe (w zielonym stroju)
Jacek Góralski (w parterze) i Vadis Odjidja-Ofoe (w zielonym stroju)

Znany minimalista Michał Probierz uznał, że ma za słaby skład, by się przeciwstawić Legii w otwartej grze w piłkę. Obmyślił więc chytry, godny siebie, plan. Polecił swojemu piłkarzowi Jackowi Góralskiemu by nie grał w piłkę, tylko biegał za najlepszym legionistą. Kopał Odjidję-Ofoe, szarpał go, drapał, prowokował.

Góralski w tym rzemiośle był naprawdę wybitny i robił dokładnie to, co mu pan trener kazał. A może i więcej. Wespół w zespół, duet fachowców Probierz-Góralski, osiągnęli to, co zamierzali. Umęczony kuksańcami Góralskiego Odjidja-Ofoe dał się ponieść nerwom i sprowokowany oddał cios swojemu prześladowcy. A wtedy sędzia wyrzucił Belga z boiska z czerwoną kartką. Można? Można!

Baba z wozu

Sukces stratega Probierza był jednak tylko połowiczny, bo Jagiellonia nie zdołała pokonać Legii nawet grając z przewagą zawodnika. Mecz skończył się remisem. Dwie kolejki później Legia obroniła tytuł mistrzowski, a Jagiellonia zajęła w Ekstraklasie drugie miejsce.

Duet Kulesza/Probierz nie spełnił swoich mokrych snów o tytule. Nie zdobyli mistrzostwa Polski z Jagiellonią ani wtedy w 2017 roku, ani wcześniej, ani później. Nigdy. Mimo, że we dwóch panowali w tym klubie - jak na polskie warunki - całe wieki. Dziś ten zgodny duet nie pracuje już w Białymstoku, ale za to całkiem udanie psuje reputację polskiej piłki na arenie międzynarodowej. A kiedy w Jagiellonii nie było po nich obydwu już nawet śladu, zadziałała tam prosta zasada: "baba z wozu, koniom lżej".

Jagiellonia w 2024 roku została - pierwszy raz w historii - mistrzem Polski. A w obecnym sezonie zachwyca występami w Lidze Konferencji i ofensywnym stylem gry. Ręce same składają się do oklasków.

To, czego nie był w stanie osiągnąć prezes Kulesza, zrobił fachowiec z Kaszub, prezes Wojciech Pertkiewicz. Z pomocą właścicieli Jagi po prostu poukładał klub. Zatrudnił najbardziej dziś pożądanego w Polsce dyrektora sportowego Łukasza Masłowskiego, a ten z kolei dał szansę trenerowi młodego pokolenia Adrianowi Siemieńcowi.

Nowy szkoleniowiec Jagiellonii ujmuje ludzi niespotykaną w tym środowisku klasą, a kibiców kupuje jakże innym od Probierza (reprezentanta nurtu prymitywizmu ligowego) pomysłem na grę. Widać po Jagiellonii, że jest w tym klubie jakaś myśl przewodnia.

Trener Jagiellonii Adrian Siemieniec
Trener Jagiellonii Adrian Siemieniec

Piłkarskie przebiegunowanie

A teraz spójrzmy na drugi biegun. Jak to się przez te osiem lat pozmieniało. Nastąpiło piłkarskie przebiegunowanie. Tam, gdzie była Legia, jest teraz Jagiellonia. A Legia? Organizacyjnie i sportowo spadła dziś nawet poniżej tej drewnianej Jagiellonii z czasów zgranego duetu Kulesza-Probierz.

W tym 2017 roku Jagiellonia była w stanie jedynie kopać Legię po kostkach, bo od gry w piłkę, to byli zawodnicy ze stolicy. Piszę to bez żadnych złośliwości i warszawko-centryzmu. To Legia miała wtedy drużynę na mistrza, kompetentnego dyrektora sportowego Michała Żewłakowa i trenera, człowieka z klasą - Jacka Magierę.

Właściciel Legii Dariusz Mioduski tak był wówczas rozpuszczony kolejnymi mistrzostwami Polski swojego klubu (2013, 2014, 2016, 2017, 2018), że uznał, iż krajowe podwórko, jest dla niego zbyt ciasne. Bo tu przecież tytuły będą się same wygrywać, prawda? Udał się wiec pan Dariusz w podróż na podbój Europy. Tylko swojego klubu zapomniał zabrać ze sobą.

Jeszcze w tym, mistrzowskim, 2017 roku Mioduski zwolnił dobrego trenera i klasę-człowieka Jacka Magierę (stawiam, że całkiem niedługo pan Dariusz znów zatrudni tego samego Magierę - tak jak wrócił do klubu Żewłakow - i tak historia piłkarskiego obłędu zatoczy koło).

Później właściciel Legii – przy całym szacunku dla niego i ogromnych pieniędzy, jakie na klub wydaje – "zakiwał" się na śmierć w pomyłkach personalnych. Szkoda czasu, żeby je wymieniać, bo lista jest długa. Ostatnią pomyłką jest aktualny (póki co) trener Feio. Przypadek jakich mało na tym poziomie. Człowiek bez manier i skrupułów. Poraża prostym chamstwem, na co dowodów jest cała litania.

Typowanie
Jaki będzie wynik do 90 minuty meczu?
Legia Warszawa
:
Typuj wynik
Pogoń Szczecin
Typowanie zakończy się za:
Swoje typy znajdziesz w Panelu Kibica
Trwa ładowanie...

Jeszcze niedawno wydawało się, że Legia jest na drodze naprawy, ale znów im się na Łazienkowskiej ręka omsknęła. Tytuły mistrzowskie jednak nie chcą się same wygrywać. Na zwycięstwo w Ekstraklasie przyjdzie kibicom z Łazienkowskiej czekać co najmniej pięć lat, bo przecież w tym sezonie to się już nie wydarzy.

Klub wydający grube miliony euro na transfery zawodników, znów znajduje się w miejscu, gdzie słońce nie sięga. Kto by wtedy, w maju 2017 roku, przypuszczał, że przyjdzie taki czas, że organizacyjnie i sportowo Legia chciałby być w miejscu, w którym jest dziś Jagiellonia.

Dariusz Tuzimek, WP SportoweFakty

Komentarze (25)
avatar
Linquist
29.03.2025
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Ciekawy artykuł. 
avatar
PrawdaBoli1
28.03.2025
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Trzeba wygonić Kolesiostwa i całą ich sieć. Jak piłka nie będzie karmić pasożytów to sukcesy są kwestią czasu 
avatar
Jakub Majcher
28.03.2025
Zgłoś do moderacji
5
3
Odpowiedz
Legia w PRL-u była klubem wojskowym i była faworyzowana przez komunistyczne władze. Podkradała piłkarzy na służbę wojskową a po wojnie zarządzali nią sowieccy generałowie. A taka Polonia Warsza Czytaj całość
avatar
Czesław Śliwa
28.03.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Trzeci rok kraczę: z TYM właścicielem i TYM trenerem był, jest i będzie tylko zjazd. W sensie staczania się do czarnej dziury . . . i żadna , nawet nadprzyrodzona siła tego trendu nie zatrzyma. 
avatar
terjoc
28.03.2025
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Czy ten dyrektor to nie jest czasem ten sam co rozjechał staruszkę na pasach ? tak tylko pytam 
Zgłoś nielegalne treści