W meczu o honor na mistrzostwach Europy reprezentacja Polski sprawiła ogromną niespodziankę. Podopieczni Michała Probierza na Signal Iduna Park w Dortmundzie zremisowali 1:1 z uznawanymi za faworyta Francuzami.
Kylian Mbappe w 56. minucie zamienił rzut karny na bramkę, jednak Biało-Czerwoni potrafili odpowiedzieć. Sędzia Marco Guida przyznał Polsce "jedenastkę" po tym, jak Dayot Upamecano nieprzepisowo zatrzymał Karola Świderskiego.
Francuz - w odróżnieniu od Jakuba Kiwiora, który również sprokurował rzut karny - nie obejrzał nawet żółtej kartki za to przewinienie. Zdaniem Marcina Borskiego, decyzje włoskiego arbitra w obu przypadkach były jak najbardziej prawidłowe.
- Był faul. Taki dyskretny, ale był. To była trudna sytuacja dla sędziego, bo faktycznie tam decydowały ułamki sekund i kierunek, w jakim poleciała piłka, był zgodny z kierunkiem ruchu nogi tego obrońcy. Nasz zawodnik jednak sprytnie wsadził nogę między piłkę a atakującą nogę rywala, osłonił i dostał w piętę. Jest to błąd obrońcy, podobny jak błąd Kiwiora przy rzucie karnym dla Francji. Oba faule tak naprawdę z niczego. Można powiedzieć, że obrońcy się po prostu pomylili i podarowali rzuty karne przeciwnikom - skomentował były sędzia międzynarodowy.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Ma 39 lat na karku, a wciąż zachwyca. Jego słowa odbiły się szerokim echem
- Francuzowi nie należała się żółta kartka. U Kiwiora zawodnik wchodził dynamicznie z prawej strony, mógł się uwolnić i stworzyć korzystną sytuację. Pewnie z tego powodu sędzia uznał, że Polak zasłużył na żółtą kartkę. Potem faul rywali nam pomógł, bo nie wyglądało na to, że jest jakieś duże zagrożenie dla drużyny francuskiej - dodał nasz rozmówca.
Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Robert Lewandowski. Kapitan kadry w swoim stylu wykonał rzut karny, aczkolwiek Mike Maignan wyczuł jego intencje i odbił piłkę. Jak się okazało, bramkarz przedwcześnie opuścił linię, w związku z czym sędzia Guida po analizie VAR zarządził powtórkę rzutu karnego.
- Jeżeli bramkarz opuścił linię, to rzut karny został słusznie powtórzony, natomiast dosyć ryzykowny jest sposób wykonywania karnych przez Lewandowskiego, bo któryś z sędziów może uznać, że on jednak zatrzymuje się i nie jest to prawidłowe wykonanie rzutu karnego. Niby ciągle się porusza, ale to praktycznie jest zatrzymanie się w miejscu. To są trudne sytuacje do oceny dla sędziów, bo jednocześnie trzeba obserwować i strzelca, i bramkarza. Dlatego VAR jest niezbędny. Od kiedy jest stosowany, to pilnowanie tej linii jest bardzo skrupulatne, żeby bramkarz miał kontakt przynajmniej jedną nogą z linią. Tutaj nie miał tego kontaktu w momencie, kiedy Robert oddawał strzał i słusznie został karny powtórzony - ocenił Marcin Borski.
Lewandowski nie zawiódł w swojej drugiej próbie. 35-latek oddał precyzyjny strzał, piłka odbiła się jeszcze od słupka i tym sposobem napastnik ustalił rezultat na 1:1.
Rafał Szymański, WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Zaskoczeni? Wybrano najlepszego piłkarza meczu Francja - Polska