Syn gwiazdy został legendą

AFP / ALEXANDER NEMENOV / ALEXANDER NEMENOV / AFP
AFP / ALEXANDER NEMENOV / ALEXANDER NEMENOV / AFP

Paolo Maldini przez ponad dwie dekady wprawiał w zachwyt swoją grą kibiców AC Milanu i reprezentacji Włoch. Jego niezłomna postawa, nieustępliwość i mistrzostwo uczyniły go jednym z największych obrońców w historii piłki nożnej.

Dzieci wybitnych piłkarzy pod względem osiągnięć rzadko dorównują swoim ojcom, a jeszcze rzadziej ich przewyższają. Przykładem może być Jordi Cruyff, który mimo wygrania Ligi Mistrzów i Premier League nie zbliżył się do sukcesów boskiego Johana. Potomkowie największych ikon futbolu często kończą kariery w mało znaczących klubach lub wybierają inny sposób na życie.

Dorównać ojcu

Cesare Maldini był gigantem calcio, prawdziwym artystą obrony. W 1963 roku zyskał status legendy, kiedy jako kapitan AC Milanu uniósł "uszatkę" po zwycięstwie nad Benficą. Jego talent, klasa i umiejętność przekształcania się z twardego obrońcy w kreatywnego libero uczyniły go ikoną. Cztery scudetti, miejsce w drużynie turnieju mistrzostw świata 1962 i triumf w Pucharze Europy to twarde dowody na jego klasę.

Relacje ojca i syna bywają trudne. Jednak Cesare był nie tylko wybitnym piłkarzem, ale także wspaniałym tatą, który potrafił wspierać dziecko, nie przytłaczając go własnymi osiągnięciami. Kiedy Paolo przyszedł na świat 26 czerwca 1968 roku, Cesare karierę piłkarską miał już za sobą, a w domu nie eksponował trofeów czy pamiątek z tamtych czasów. - Zawsze marzyłem, aby dorównać ojcu, choć o nim jako zawodniku wiedziałem niewiele - wspomina Paolo w wywiadzie dla "La Gazzetta dello Sport". - Dopiero przeglądając trzy albumy wycinków prasowych dowiedziałem się więcej o jego karierze. Były to jedyne pamiątki, jakie mieliśmy w domu.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Ma 39 lat na karku, a wciąż zachwyca. Jego słowa odbiły się szerokim echem

Cesare zachęcał syna do piłki nożnej. Ten początkowo grał jako bramkarz, a z czasem przeniósł się do obrony, gdzie mógł pokazać swój talent i dyscyplinę taktyczną. Mimo swojej pozycji ojciec go nie faworyzował, co zmuszało chłopaka do jeszcze większego wysiłku w drodze do realizacji sportowych marzeń.

Zimowy debiut

Kiedy Paolo trafił do szkółki AC Milanu, jego ojciec już był uznanym trenerem. Ale Cesare potrafił znaleźć balans, wspierając syna i jednocześnie pozwalając mu się rozwijać na własnych warunkach. Dzięki takiemu podejściu chłopak stał się jednym z najwybitniejszych obrońców w historii futbolu.

Maldini senior był synem rybaka wychowywanym głównie przez matkę. Karierę piłkarską zaczynał w klubie US Triestina, skąd trafił do AC Milanu. Jego podejście do ojcostwa, pełne pracy nad sobą i pokory, przeniosło się na wychowanie Paolo. Dlatego Maldini junior nie tylko odziedziczył w genach talent do futbolu, ale także nauczył się wartości, które pozwoliły mu osiągnąć szczyt.

20 stycznia 1985 roku w Udine panował przenikliwy ziąb. AC Milan przegrywał do przerwy z Udinese Calcio 0:1, a z powodu kontuzji Sergio Battistiniego trener musiał dokonać natychmiastowej zmiany. Wtedy na boisko na prawą obronę wszedł wysoki i szczupły szesnastolatek.

Na ławce Rossonerich zasiadał wówczas Nils Liedholm - kolega Cesare, z którym ten grał niegdyś w AC Milanie. Coach oklaskiwał młodego zawodnika nie wiedząc, że właśnie jest świadkiem narodzin przyszłej gwiazdy. Na murawie Paolo Maldini czuł się jak w domu. Numer "3" na koszulce stał się jego znakiem rozpoznawczym, a w wieku dwudziestu jeden lat, z ponad stu pięćdziesięcioma meczami na koncie, młodzieniec był już mistrzem Włoch i regularnym reprezentantem kraju, który mierzył się z takimi legendami, jak Diego Maradona i Michel Platini. Jego styl gry, łączący bezkompromisową defensywę z nieustraszoną ofensywą, wkrótce uczynił go najlepszym lewym obrońcą na świecie.

Milan Sacchiego

W 1986 roku, kiedy Silvio Berlusconi kupił AC Milan, jego celem była przebudowa klubu za wszelką cenę. Kierując się intuicją, na trenera pierwszego zespołu wybrał Arrigo Sacchiego. Ten, początkowo nazywany przez prasę "Panem Nikt", był pewny swojej wizji i potrzebował ludzi, którzy pójdą za nim w ogień.

Jedną z takich osób okazał się Paolo Maldini. Już w wieku dziewiętnastu lat był wzorem profesjonalizmu. Dzięki ojcu wiedział, czym jest poświęcenie. Spędzał setki godzin na doskonaleniu swojej lewej nogi, aby zwiększyć swoje szanse na miejsce w drużynie. Ale Sacchi wymagał czegoś innego. Zmieniał umysły i nawyki zawodników, chciał mieć dynamiczną drużynę, która jest aktywna zarówno z piłką, jak i bez niej. - Był niemal maniakalny w poszukiwaniu doskonałości - słowa Paolo przywołuje magazyn "Mundial".

"Serce Smoka", jak nazwał Maldiniego słynny komentator Carlo Pellegatti, stał się jednym z największych beneficjentów rewolucji Sacchiego. Jego atletyzm był wykorzystywany jako broń w obu fazach gry. Niezłomna praca na treningach przynosiła efekty w meczach, ale Paolo nigdy nie przypisywał sobie zasług i zawsze podkreślał wkład trenera.

24 maja 1989 roku przed finałem Pucharu Europy Mistrzów Klubowych na Camp Nou panowała atmosfera pełna napięcia. Zdobywca trofeum sprzed trzech lat, Steaua Bukareszt, przybył do stolicy Katalonii z nadziejami na kolejny sukces. W składzie rumuńskiego zespołu widniały takie gwiazdy, jak Marius Lăcătuș czy Gheorghe Hagi.

Ale AC Milan również nie miał się czego wstydzić. Na lewej obronie biegał Paolo Maldini, w środku stacjonowali Alessandro Costacurta i Franco Baresi, a na prawej stronie hasał Mauro Tassotti. Razem tworzyli jedną z najlepszych defensyw w historii - fundamenty, na których zbudowano sukcesy tego zespołu. Przed nimi ustawieni byli Roberto Donadoni, Carlo Ancelotti, Frank Rijkaard i Angelo Colombo, a w ataku brylował duet Marco van Basten i Ruud Gullit.

Kiedy w Barcelonie rozbrzmiał ostatni gwizdek, piłkarski świat wstrzymał oddech. W rewanżowym półfinale Rossoneri zdemolowali Real Madryt 5:0, ale zwycięstwo 4:0 w finale ze Steauą, która nie przegrała meczu ligowego od trzech sezonów, było niczym rzeź. Dziewięćdziesiąt minut zorganizowanej, błyskotliwej gry. Dwa gole Marco van Bastena, dwa gole Ruuda Gullita i doskonałe występy na każdej pozycji. Paolo Maldini biegając wzdłuż linii i wygrywając kolejne pojedynki pokazał, dlaczego jest najlepszym lewym obrońcą na świecie. - Jeśli osiągnęliśmy wysoki poziom i pozostawiliśmy po sobie ważne dziedzictwo, zasługi należą do niego - mówił o Sacchim. - A jeśli stałem się perfekcjonistą w swoim fachu, to również dzięki niemu.

4:0 z Dream Teamem

W sezonie 1989/1990 Rossoneri z Paolo Maldinim w składzie obronili Puchar Europy po zwycięstwie 1:0 nad Benficą w Wiedniu. Między majem 1991 roku a marcem 1993 roku, już pod wodzą Fabio Capello, AC Milan pozostawał niepokonany przez 58 meczów w Serie A. Pierwszy w historii finał Ligi Mistrzów, rozegrany 26 maja 1993 roku na Stadionie Olimpijskim w Monachium, ekipa z Mediolanu przegrała jednak 0:1 z Marsylią.

Na kilka tygodni przed końcem rozgrywek 1993/1994 Rossoneri zdobyli trzeci tytuł mistrza Włoch z rzędu. Tymczasem 18 maja 1994 roku Franco Baresi i Alessandro Costacurta byli niedostępni na finał Ligi Mistrzów przeciwko FC Barcelonie Johana Cruyffa. Wydawało się więc, że AC Milan z Paolo Maldinim ustawionym awaryjnie na środku obrony będzie tłem dla legendarnego Dream Teamu.

Resztę tej historii każdy fan futbolu zna doskonale. Bezlitosny pokaz siły włoskiego zespołu na Stadionie Olimpijskim w Atenach i pogrom 4:0. Maldini okazał się kręgosłupem defensywy AC Milanu i precyzyjnie zneutralizował Christo Stoiczkowa oraz Romario. Oczywiście środek obrony nie był dla Paolo zupełnie obcą pozycją. Włoch miał predyspozycje do jej fizycznych, technicznych i mentalnych wymagań. Latami towarzyszył na boisku Franco Baresiemu, co okazało się bezcennym doświadczeniem.

To spotkanie uwieczniło Paolo Maldiniego jako jednego z najlepszych obrońców świata.

Kapitan i niespełniony reprezentant Włoch

Choć wyglądał jak model, Paolo Maldini na boisku był nieustraszonym wojownikiem. W sezonie 1997/1998 AC Milan przeżywał najgorsze chwile od dwóch dekad, ale wraz z przyjściem trenera Alberto Zaccheroniego drużyna w kolejnych zmaganiach odżyła. "Serce Smoka", wreszcie jako kapitan, poprowadził Rossonerich do mistrzostwa Włoch.

Z Maldinim w składzie AC Milan wygrywał Champions League jeszcze w latach 2003 i 2007. Oprócz tych triumfów były jednak również porażki w starciach o "uszatkę" - z Ajaxem Amsterdam (1995) i ta najbardziej bolesna przeciwko Liverpoolowi w 2005 roku. W tamtym spotkaniu w Stambule włoski defensor otworzył wynik, stając się strzelcem najszybszego gola w finale Ligi Mistrzów, ale Rossoneri roztrwonili prowadzenie 3:0 do przerwy i polegli w rzutach karnych.

Mimo zdobycia medali na najważniejszych imprezach, Paolo Maldini z reprezentacją Włoch nigdy nie wygrał ani mundialu, ani Euro. Na MŚ w 1990 roku Italia zdobyła brąz, przegrywając w półfinale z Argentyną po rzutach karnych. Na mundialu w 1994 roku Maldini przejął opaskę kapitana po kontuzji Baresiego, a Włochy doszły do finału, gdzie przegrały z Brazylią również po karnych.

Euro '96 było rozczarowaniem, gdyż Squadra Azzurra nie wyszła z grupy. Na mundialu we Francji w 1998 roku Italia odpadła w ćwierćfinale po rzutach karnych z Francją. Euro 2000 przyniosło dramatyczną porażkę w finale, znów z Francją, po złotym golu Davida Trezegueta. Z kolei mundial w 2002 roku zakończył się skandalem, gdy Włochy przegrały z Koreą Południową w atmosferze kontrowersyjnych decyzji sędziowskich. Po tym turnieju Maldini zakończył karierę reprezentacyjną, a w 2006 roku odmówił powrotu do kadry, która potem zdobyła Puchar Świata.

Ostatni akord

Sezon 2008/2009 był ostatnim w karierze Paolo Maldiniego. Po niemal ćwierć wieku w barwach AC Milanu, ponad 1000 meczach i licznych trofeach z siedmioma mistrzostwami Włoch i pięcioma Pucharami Europy na czele, czterdziestoletni kapitan powiedział pas. Jego ojciec rzucił kiedyś, że Paolo to "prawdziwy Rossoneri, a jego dusza należy do Milanu". Dekadę po zakończeniu kariery zawodniczej dawny lider defensywy został na San Siro dyrektorem technicznym. W 2022 roku ekipa z czerwono-czarnej części Mediolanu wygrała Serie A po jedenastu latach przerwy. Po zwycięstwie 3:0 na wyjeździe z Sassuolo, które przypieczętowało tytuł dla klubu jego życia, Paolo Maldini z uśmiechem na twarzy przybijał piątkę ze swoim dwudziestoletnim wówczas synem - Daniele. Tamta chwila nam przypomniała, że nie ma AC Milanu bez Maldinich.

Ziemowit Ochapski, legendysportu.pl

Komentarze (0)