Bartosz Bereszyński miał być naturalnym następcą w kadrze Łukasza Piszczka. Choć era legendy Borussii Dortmund na prawej obronie dobiegła końca w 2019 roku, to na jego pozycji Jerzy Brzęczek wolał wystawiać Tomasza Kędziorę.
Następnie Matty Cash uzyskał polskie obywatelstwo i był podstawowym wyborem kolejnych selekcjonerów. Bereszyński zaczął częściej występować na lewej flance lub nawet na środku obrony. Dotychczas zanotował 54 występ z orzełkiem na piersi i uczestniczył w trzech turniejach.
W sam raz na kadrę
Przypomnijmy, że na mistrzostwach świata w 2022 roku Czesław Michniewicz widział w Bereszyńskim podstawowego lewego obrońcę. Prawonożny zawodnik świetnie wywiązywał się ze swoich obowiązków i obok Wojciecha Szczęsnego był pewnym punktem defensywy reprezentacji Polski.
Poprzednie mecze za kadencji Michała Probierza pokazały, że doświadczony piłkarz może być idealnym rezerwowym, który zawsze zgłasza gotowość do gry. Jego największym atutem jest wszechstronność - może zabezpieczyć każdą pozycję w linii obrony.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak się żegnać, to z przytupem. Klopp nieźle zaszalał!
Wymowne jest, że ogłaszając szeroką kadrę na turniej Probierz pominął wspomnianych Kędziorę i Casha. Bereszyński daje bowiem więcej możliwości selekcjonerowi i poza wpadką ze Słowacją na Euro 2020, przeważnie nie zawodził.
Probierz ma świadomość, jaki poziom prezentują grupowi rywale. Zakładając, że Polska w pierwszej kolejności skupi się głównie na defensywie, trener na lewej stronie może postawić właśnie na Bereszyńskiego zamiast ofensywnie usposobionych Nicoli Zalewskiego czy Tymoteusza Puchacza. Przemawia za nim doświadczenie.
Bereszyńskiego w żadnym razie nie będzie zadowalała rola rezerwowego. 31-latek jest przekonany, że gdy tylko dostanie szansę od Probierza, pomoże reprezentacji na Euro 2024. W rozmowie z kanałem youtube'owym "Foot Truck" złożył jasną deklarację.
- Pojechać na Euro to ja mogę, ale jako kibic. Ja chcę na nim grać. Jakbym nie chciał, to bym podziękował i powiedział, że nie chcę już być brany pod uwagę. Chcę pomóc tej drużynie i grać. Jak będzie - zobaczymy. Ja jestem zawsze gotowy i chętny, by występować na boisku - zapewnił.
Zapuścił korzenie we Włoszech
Dobrymi występami na mundialu przed dwoma laty zapracował sobie na przeprowadzkę do czołowego włoskiego klubu. Na początku 2023 roku w ramach wypożyczenia dołączył do Piotra Zielińskiego w SSC Napoli.
W rundzie wiosennej Bereszyński rozegrał jedynie trzy mecze w Serie A, będąc członkiem drużyny, która po kilkudziesięcioletniej przerwie wywalczyła Scudetto. To zdecydowanie największy sukces w dotychczasowej karierze wychowanka TPS Winogrady.
W tym samym sezonie Sampdoria Genua była czerwoną latarnią włoskiej elity i została zdegradowana. Bereszyński nie miał zamiaru występować na poziomie Serie B, w związku z czym przed rokiem zdecydował się na wypożyczenie do Empoli FC.
Na Stadio Carlo Castellani dzielił szatnię z Sebastianem Walukiewiczem i Szymonem Żurkowskim. Spośród tej "trójki" Bereszyński był najpewniejszym punktem drużyny. Kiedy tylko zdrowie na to pozwalało, grał regularnie.
Mało brakowało, żeby Polak w drugim z rzędu sezonie zaliczył spadek z najwyższej klasy rozgrywkowej. Empoli FC Empoli FC utrzymało się w ostatniej serii gier, dzięki sensacyjnemu zwycięstwu 2:1 nad AS Romą. Wkrótce wyjaśni się, gdzie Bereszyński będzie kontynuował karierę.
Tak więc Bereszyński nie dysponował na tyle dużym potencjałem, żeby być podstawowym graczem SSC Napoli. Jednocześnie wydaje się być zbyt dobry na rozpaczliwie walczące o utrzymanie Empoli FC. Jeśli nie będzie grał pierwszych skrzypiec na Euro 2024, to może być przynajmniej wartościowym uzupełnieniem kadry.
Czytaj więcej:
Od razu zaczepił Lewandowskiego. "Wyglądasz, jakbyś do biblioteki szedł"