Przyczyną takiego stanu rzeczy są ustalenia między Realem a Borussią poczynione przy okazji ubiegłorocznego transferu Anglika. W umowie znalazł się zapis o bonusach dla BVB za konkretne osiągnięcia piłkarza w barwach Królewskich oraz klubu z Bellinghamem w składzie.
Jedną z ujętych w niej klauzul jest zwycięstwo Królewskich w Lidze Mistrzów. W takiej sytuacji madrycki klub ma zapłacić BVB od 4,5 do 5 mln euro - dokładna kwota nie jest znana, ale niemieckie i hiszpańskie media są zgodne co do "widełek", w jakiej mieści się ta kwota.
Tymczasem premie od UEFA dla finalistów wynoszą 15,5 mln euro dla finalisty i 20 mln euro dla triumfatora rozgrywek. Oznacza to, że po sobotnim meczu Borussia - bez względu na wynik - będzie bogatsza o ok. 20 mln euro, podczas gdy Real za zwycięstwo zarobi ostatecznie tyle, jakby przegrał.
Oczywiście, to tylko jedna strona medalu. Zwycięstwo w Champions League jest przepustką do występu w meczu o Superpuchar Europy, który w tym roku zostanie rozegrany w Warszawie. Za sam udział w tym spotkaniu UEFA wypłaci 3,8 mln euro, a dla triumfatora przeznaczy 5 mln euro.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny błąd w finale! Na szczęście jej wybaczyli
Warto też wspomnieć, że klub z Zagłębia Ruhry zarobi 2 mln euro, gdy Bellingham znajdzie się w najlepszej "jedenastce" Ligi Mistrzów. Szanse na to wydają się całkiem spore. Anglik w 10 meczach Champions League zdobył cztery bramki, a przy czterech asystował.
Finał Ligi Mistrzów Borussia Dortmund - Real Madryt w sobotę o godz. 21:00. Transmisję przeprowadzi Polsat i Polsat Sport Premium 1. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Czytaj także:
Carlo Ancelotti - Mr Champions League. Tylko Polak go zatrzymał
Poważne osłabienie Jagiellonii. Fundamentalna postać odchodzi z klubu