Jakub Kamiński przeżywa trudne chwile. Gdy w poprzednim sezonie podbijał boiska Bundesligi, a o jego kunszcie na własnej skórze przekonywali się między innymi gracze Bayernu Monachium i Borussii Dortmund (tym pierwszym zdołał nawet strzelić bramkę, choć VfL Woflsburg przegrał 2:4), polscy kibice wpadli w zachwyt.
Były zawodnik Lecha zachwycał techniką, boiskową bezczelnością - w pozytywnym tego słowa znaczeniu - i niezłym wykończeniem. W pewnej chwili stał się jednym z kluczowych piłkarzy swojego klubu.
Wyrósł nawet na zawodnika pierwszego składu, między innymi dzięki czemu pojechał na mundial w Katarze, gdzie na przykład zagrał 70. minut w 1/8 finału przeciwko Francji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To nie jest fake. Szalona parada bramkarza
Zgubił pewność siebie
Bieżące rozgrywki to jednak koszmar utalentowanego pomocnika, który spędził na placu gry raptem 496. minut. Dla porównania, w minionym sezonie rozegrał ich 2186. - VfL Wolfsburg trochę przebudował kadrę. Przyszli nowi zawodnicy. Trzeba było walczyć o skład od zera. Kuba przegrał tę rywalizację. Zmiana systemu gry powinna mu sprzyjać, ale coś zawiodło. Jesienią miał problemy natury osobistej. Niemiecka prasa się rozpisywała. Myślę, że to mogło przekładać się na jego dyspozycję. Dostawał szansę, ale ich nie wykorzystywał - mówi komentator Eleven Sports Tomasz Urban.
- Zupełnie stracił boiskową bezczelność. To wszystko zachwiało jego pewnością siebie. W każdym meczu był bardzo spięty. Starał się pokazać maksimum potencjału. Sprawiał wrażenie spiętego. Przełomowy mógł okazać się mecz z Borussią Moenchengladbach. Zaczął średnio, ale się rozkręcał. Potem wyszedł na drugą połowę i odżył. Zainicjował 2-3 ataki Wolfsburga i wydało się, iż wraca na właściwe tory. Następnie błyskawicznie zmienił go Niko Kovac. To też pokazuje, że szkoleniowcowi zabrakło cierpliwości do niego i poczucia, że trzeba zbudować piłkarze, z czym ogólnie miał problem. Nie zbudował nikogo i trzymał się na powierzchni dzięki skuteczności Jonasa Winda - dodaje.
VfL Wolsburg zajmuje dopiero 12. miejsce w Bundeslidze. Nad szesnastym 1. FSV Mainz 05, które w tej chwili byłoby zmuszone przystąpić do barażów o utrzymanie się w niemieckiej ekstraklasie ma raptem 6 "oczek" przewagi.
- To też mu nie pomaga. Nowy trener, który zastąpił Kovaca nie chce eksperymentować. Bazuje na wypracowanych schematach, celem zwiększenia szans na utrzymanie. Woli unikać ryzyka. Na pewno Kuba będzie miał szansę, żeby przekonać go co do swojej gry latem. Na razie nie przywiązywałbym wielkiej wagi do tego, że Kamiński gra relatywnie mało. Ostatnio dostał szansę z Bochum. Rozegrał nie najgorsze 15. minut. Niemniej zabrakło w nim kilku kluczowych piłkarzy. Widać, że austriacki trener stawia na efektywność przede wszystkim w obronie. Przez to nie tylko dla Kuby brakuje miejsca - zauważa Urban.
Nie skreśla utalentowanego pomocnika
Kamiński stracił także miejsce w drużynie narodowej, z czego może ubolewać, biorąc pod uwagę zbliżające się mistrzostwa Europy. Sam Michał Probierz przyznał, że bieżący stan rzeczy go rozczarował, bo niespełna 22-letni piłkarz mógłby wiele wnieść do reprezentacji. - Nie należy go skreślać. Jest wszechstronny. Może grać na skrzydle i na wahadle. Dysponuje wielką szybkością, co bardzo pasuje do warunków niemieckiej piłki. Bundesliga go nie przerasta. Dlatego nawet, jeśli Vfl Wolsburg z niego będzie chciał zrezygnować, oferty na pewno się pojawią - przyznaje nasz rozmówca.
- Również z najwyższej klasy rozgrywkowej. Za to od klubów z dolnej części tabeli. I to jest problem. Klub wydał na niego 10 milionów euro i będzie chciał te środki odzyskać. Ośrodki bijące się o utrzymanie nie będą mogły pozwolić sobie na taki wydatek. Niewykluczone, że znajdą się chętni również na zapleczu. W grę chodzi także wypożyczenie. To chyba bardziej realny scenariusz. Sam Kuba musi ocenić, czy warto zmienić klub. Ja uważam, że taka decyzja nie byłabym złym pomysłem. Niewykluczone, że aktualny trener będzie stawiał na formację 4-2-2-2 z wąsko ustawionymi skrzydłowymi. Trudno w takiej układance znaleźć miejsce dla Kuby - kontynuuje.
Traumy poprowadzą go na szczyt?
W minionym sezonie Kamiński rozegrał 36 spotkań, w których strzelił 4 gole i zanotował 2 asysty. W aktualnym ani razu nie zapisał się w protokole meczowym. - Może przekonać do siebie trenera przymiotami, które go charakteryzują, a więc walką w obronie, szybkością i przebojowością. Najpierw musi jednak dostać zaufanie. Gdy brakuje mu pewności siebie, atuty zanikają. Kuba nie może unosić się teraz honorem. Musi harować na treningach i wykorzystywać każdą szansę. To jedyna droga - podkreśla nasz rozmówca.
- Wciąż wierzę, że jeszcze świat o nim usłyszy. Jest młody. Nie zapomniał jak się gra w piłkę. Trudne doświadczenia, które stały się jego przekleństwem, teraz paradoksalnie mogą mu otworzyć drogę na szczyt. Zbudowały już siłę charakteru. Kuba nie miał łatwo od początku życia. Wie, jak wychodzić z opresji. Dlatego uważam że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa - podsumowuje Tomasz Urban.
Ostatni mecz w Freiburgu Kamiński również spędził na ławce rezerwowych.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Kolega zmarł na jego rękach, ale się nie załamał. Rusza na wyprawę, w której sam może stracić życie
- Poznał diagnozę. Zostali przy nim tylko najbliżsi