Na początek trzeba pochwalić drużynę Piasta Gliwice. Bo w rundzie jesiennej drużyna była chwalona za ładną grę, ale nie szły za tym wyniki. No więc teraz wajcha została przesunięta.
To nie były najbardziej finezyjne gole w historii piłki nożnej. Raczej zagranie na aferę i liczenie na to, że coś się urodzi. Opłaciło się. I trudno nie odnieść wrażenia, że to był przypadek. Raczej wytrenowane w tygodniu.
Z drugiej jednak strony nie da się przejść obojętnie obok tego, co wyprawiała defensywa Zagłębia Lubin. Cyrk? Kabaret? Można tu użyć różnych wyrazów określających zachowanie piłkarzy w białych strojach.
Piłka leci w pole karne i nikt nie wie, co ma robić. Totalny chaos, kiks jeden za drugim, brak ataku na futbolówkę
No bo spójrzmy.
Gol na 1:0
Gol na 2:0
Sytuacje niemal bliźniacze. Patryk Dziczek wrzuca piłkę w pole karne, powstaje nieprawdopodobny chaos i zawodnicy Zagłębia nie potrafią nic z tym zrobić, a Jakub Czerwiński strzela nie do obrony. 2:0? Również Dziczek zagrywa na kilkadziesiąt metrów, ping-pong w "szesnastce" i Fabian Piasecki jakimś cudem wpycha futbolówkę do bramki. W taki sposób, że Sokratis Dioudis interweniował już poza linią.
Szkoła Puszczy Niepołomice i trenera Tomasza Tułacza w wersji 2.0.
- Brakowało ataku na piłkę. Powinniśmy szybciej ją ekspediować z pola karnego - stwierdził Michał Nalepa przed kamerami Canal+.
ZOBACZ WIDEO: Jakie jest największe osiągnięcie "Lewego"? "Nigdy o tym nie marzyłem"