Rozgrywki Ligi Mistrzów weszły w decydującą fazę. We wtorek i środę odbyły się pierwsze spotkania ćwierćfinałowe najbardziej prestiżowych klubowych zmagań w piłce nożnej. Od samego początku mieliśmy sporo emocji w każdym z meczów.
Jednym ze środowych pojedynków było starcie Atletico Madryt z Borussią Dortmund. Przed spotkaniem to gospodarze byli zdecydowanym faworytem tego meczu, mimo absencji czterech swoich zawodników. Takie przewidywania ziściły się od pierwszego gwizdka.
Już w czwartej minucie gry gospodarze otworzyli wynik. Do bramki jako pierwszy trafił Rodrigo de Paul. Niespełna pół godziny później wynik podwyższył Samuel Lino. Schodząc na przerwę gospodarze mieli już pewne prowadzenie. Goście odpowiedzieli tylko raz - w 81. minucie za sprawą Sebastiana Hallera.
Jednak nie tylko na boisko mogliśmy dostrzec wielkich emocji i napiętej sytuacji. W 58. minucie dość agresywnie zaatakowany został Emre Can. W konsekwencji kapitan żółto-czarnych upadł na murawę, jednak sędzia nie dostrzegł faulu, więc gra była kontynuowana.
ZOBACZ WIDEO: "Nie wyobrażam sobie tego". Lewandowski wprost o polskim szkoleniu
Ta sytuacja nie spodobała się dyrektorowi sportowemu gości Sebastianowi Kehlowi. Niemiec podbiegł do ławki rezerwowych Atletico, aby wyrazić swoje niezadowolenie. Szybko przed nim znalazł się trener gospodarzy Diego Simeone.
Argentyńczyk lekko odepchnął Niemca od ławki rezerwowych, a następnie panowie przez chwilę utrzymywali bliski kontakt wzrokowym, rodem z walk MMA, lecz po chwili zostali rozdzieleni. Sprawa została szybko wyciszona i gra była kontynuowana.
Dziennikarze niemieckiego "Bildu" opisując to zdarzenie, napisali że są zaskoczeni takim zachowaniem Kehla. Jako piłkarz nigdy nie wdawał się w bójki z rywalami, a teraz jako dyrektor także uchodził za spokojną osobę.
Ćwierćfinałowe spotkania rewanżowe zaplanowane już są na następny tydzień, a dokładnie na wtorek i środę (16-17 kwietnia). Borussia Dortmund podejmie Atletico Madryt 16.04, a pierwszy gwizdek sędziego zabrzmi o 21:00.
Zobacz także:
Lewandowski przemówił po wielkim meczu. Wystarczyły trzy słowa
Co wyprawia Lewandowski?! Trzeba zaapelować do UEFA [OPINIA]