Kolejny szalony mecz Manchesteru United! Walka do samego końca z odwiecznym rywalem!

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / ADAM VAUGHAN  / Na zdjęciu: strzela Kobbie Mainoo
PAP/EPA / ADAM VAUGHAN / Na zdjęciu: strzela Kobbie Mainoo
zdjęcie autora artykułu

Do przerwy praktycznie nie istnieli, po niej wyszli nawet na prowadzenie. Ostatecznie skończyło się podziałem punktów. W 32. kolejce Premier League Manchester United zremisował u siebie z Liverpoolem 2:2.

W tym artykule dowiesz się o:

Piłkarze The Reds cały czas ścigają się z Arsenalem i Manchesterem City o mistrzostwo kraju. Z kolei Manchester United walczy o to, by w ogóle móc marzyć o Lidze Mistrzów w następnym sezonie. Jednak ostatnie dwie kolejki to duży ból dla piłkarzy i kibiców Czerwonych Diabłów. W Wielką Sobotę zremisowali 1:1 w Brendford, a w miniony czwartek przegrali 3:4 z Chelsea, choć do 99. minuty prowadzili 3:2.

- W ostatnich dniach zgubiliśmy pięć punktów w doliczonym czasie i to było kosztowne. One ważą coraz więcej, bo pozostało coraz mniej meczów. Musimy gonić, a teraz jesteśmy za naszymi rywalami. Będzie trudno, ale wciąż będziemy walczyć i jestem pewien, że kiedy patrzy się na tę drużynę, to widać w niej charakter, co widzieliśmy także w czwartek. Są odporni i jestem pewien, że będą walczyć z Liverpoolem w niedzielę - podkreślił na przedmeczowej konferencji prasowej trener ekipy z Old Trafford Erik ten Hag.

Mimo tabelowych różnic, nie trzeba było nikogo przekonywać o randze niedzielnego meczu. Manchester United i Liverpool to najwięksi rywale, niezależnie od tego, w jakim miejscu znajdują się oba kluby. Dodatkowej motywacji nie było trzeba.

ZOBACZ WIDEO: Karne z Walią w Cardiff. "Lewy" opowiedział, co działo się w jego głowie

I od początku mieliśmy wymianę ciosów i grę z jednego pola karnego do drugiego. Jednak po szalonych pierwszych 10 minutach inicjatywę przejęli goście. Warta odnotowania u gospodarzy była akcja z drugiej minuty, gdzie Marcus Rashford świetnie podał do Alejandro Garnacho, który znalazł się na czystej pozycji i pokonał Caoimhina Kellehera, tyle że w momencie podania był na spalonym i gol nie został zaliczony.

W odpowiedzi ruszył Dominik Szoboszlai, który już w trzeciej minucie zatrudnił do pracy Andre Onanę. Z czasem zaczęła się zarysowywać przewaga zespołu trenera Juergena Kloppa. Bardzo aktywny był na lewej stronie Andrew Robertson, a Szoboszlai razem z Mohamedem Salahem ostrzeliwali bramkę Manchesteru United.

Gol wydawał się kwestią czasu i w końcu wpadł. W 23. minucie liverpoolczycy mieli rzut rożny. Piłka trafiła prosto na głowę Darwina Nuneza, a Urugwajczyk przedłużył ją do niepilnowanego Luisa Diaza i dał prowadzenie przyjezdnym. A o tym, jak duża była ich przewaga, niech świadczy fakt, że w samej pierwszej połowie oddali 15 strzałów, podczas gdy miejscowi - zero.

Pierwszy strzał gospodarzy po przerwie dał im od razu bramkę. Nieporozumienie Jarrela Quansaha z Virgilem van Dijkem wykorzystał Bruno Fernandes, który przechwycił piłkę i uderzył z 35 metrów ponad Kelleherem, który wyszedł przed własne pole karne. Manchester United wyrównał i wrócił do gry.

W piłkarzy trenera ten Haga wstąpiło nowe życie, czego dowodem była akcja z 67. minuty. Podanie z lewej strony boiska od Aarona Wan-Bissaki dostał Kobbie Mainoo, obrócił się z piłką o 180 stopni i pięknie wkręcił piłkę w bramkę dając prowadzenie swojemu zespołowi. Liverpool miał prawo żałować, że w pierwszej połowie nie wpakował więcej goli.

Ale dał radę wyrównać. Wan Bissaka źle obliczył wślizg we własnym polu karnym i sfaulował Harveya Elliotta. Do rzutu karnego podszedł Mohamed Salah i pewnym mocnym strzałem pokonał Andre Onanę ustalając wynik meczu na 2:2.

W następnej kolejce Czerwone Diabły zagrają na wyjeździe z Bournemouth, a Liverpool najpierw w czwartek czeka ćwierćfinał Ligi Europy z Atalantą, a następnie w niedzielę domowe starcie z Crystal Palace.

Manchester United - Liverpool FC 2:2 (0:1) 0:1 - Luis Diaz 23' 1:1 - Bruno Fernandes 50' 2:1 - Kobbie Mainoo 67' 2:2 - Mohamed Salah 84' - z karnego

Składy:

Man United: Andre Onana - Diogo Dalot, Willy Kambwala, Harry Maguire, Aaron Wan-Bissaka - Casemiro, Kobbie Mainoo - Alejandro Garnacho (80' Sofiane Amrabat), Bruno Fernandes, Marcus Rashford (66' Antony) - Rasmus Hojlund.

Liverpool: Caiomhin Kelleher - Conor Bradley (66' Joe Gomez), Jarrel Quansah, Virgil van Dijk, Andrew Robertson - Dominik Szoboszlai (66' Curtis Jones), Wataru Endo (69' Harvey Elliott), Alexis Mac Allister - Mohamed Salah, Darwin Nunez (69' Cody Gakpo), Luis Diaz.

Sędziował: Anthony Taylor.

Żółte kartki: Kambwala, Onana, Mount, Antony, Casemiro (Man United) - Bradley, Jones (Liverpool).

# Drużyna M Z R P Bramki Pkt
1 Manchester City 38287396:3491
2 Arsenal FC 38285591:2989
3 Liverpool FC 382410486:4182
4 Aston Villa 382081076:6168
5 Tottenham Hotspur 382061274:6166
6 Chelsea FC 381891177:6363
7 Newcastle United 381951486:6262
8 Manchester United 381861457:5860
9 West Ham United 3814101460:7452
10 Crystal Palace 381491557:5751
11 AFC Bournemouth 381391654:6748
12 Fulham FC 381381755:6147
13 Brighton and Hove Albion 3812111555:6347
14 Wolverhampton Wanderers 381371850:6546
15 Everton 381391640:5142
16 Brentford FC 381091956:6539
17 Nottingham Forest 38992049:6736
18 Luton Town 38672551:8525
19 Burnley FC 38592441:7824
20 Sheffield United 38372835:10416

Czytaj również: Kolejna gwiazda Premier League ofiarą złodziei. Czekają na mecze wyjazdowe

Źródło artykułu: WP SportoweFakty