4,5 lat pozbawienia wolności za napaść na tle seksualnym w nocnym klubie "Sutton" w Barcelonie - taki wyrok usłyszał Dani Alves, były zawodnik m.in. FC Barcelony, Paris Saint-Germain i Juventusu.
Apelację od wyroku do Sądu Najwyższego złożyli zarówno prokuratorzy, jak i obrońcy 126-krotnego reprezentanta Brazylii (w latach 2006-22). 40-latek liczy na to, że do czasu rozpatrzenia apelacji możliwe będzie zwolnienie go z aresztu. O tym ma zdecydować Sąd Okręgowy w Barcelonie (więcej TUTAJ).
Tymczasem hiszpański dziennik "AS" ustalił, że prokuratura będzie wnioskować o zwiększenie kary więzienia do lat dziewięciu.
Prokuratorzy w apelacji mają podnosić to, że nie zostało potwierdzone, iż Alves wpłacił na konto Trybunału 150 tys. euro z zamiarem przekazania swojej ofierze. Kwotę pobrano na żądanie sądu i jako zabezpieczenie na "ubezpieczenie przyszłej odpowiedzialności cywilnej".
Ponadto - zdaniem prokuratury - w przypadku przestępstw przeciwko wolności seksualnej szkody poniesione przez ofiarę nie mogą zostać w pełni zrekompensowane pieniężnie, gdyż musi istnieć rzeczywista wola naprawienia wyrządzonej krzywdy.
Zobacz:
FC Barcelona zadecydowała. Stracił status legendy klubu
ZOBACZ WIDEO: Karetka na boisku, a piłkarze... dalej grali. Kuriozalne sceny na meczu