W pierwszym meczu 24. kolejki Fortuna I ligi spotkały się ze sobą pierwsza i ostatnia drużyna w tabeli. Teoretycznie zdecydowanym faworytem byli gdańszczanie, jednak należy pamiętać, że w pierwszym meczu tych drużyn padł wynik 5:2. Co ciekawe pomimo tego, Lechia jest zespołem który traci najmniej bramek (łącznie 19), a Zagłębie zdobywa najmniej goli w całej stawce (przed tym meczem tylko 15).
Gdańszczanie oddali w pierwszych minutach inicjatywę Zagłębiu, które jednak nie potrafiło zagrozić liderowi Fortuna I ligi, który w tym roku wygrał wszystkie mecze. Lechia miała tutaj jasny plan - wykorzystywać szybkich skrzydłowych, którzy mają kąsać sosnowiecką obronę. W ciągu kilku minut dwie szanse na zdobycia gola miał Camilo Mena, a chwilę później Tomas Bobcek minimalnie chybił po strzale głową.
Tempo spotkania wyraźnie nie powalało, w końcu jednak padł gol. Po rzucie rożnym Ołeksij Dowhyj dotknął piłkę ręką. Arbiter Piotr Rzucidło od razu podyktował rzut karny i po sprawdzeniu sytuacji na wideo, mocnym strzałem z jedenastego metra popisał się Tomasz Neugebauer i wyprowadził Lechię na prowadzenie.
Po tej sytuacji tempo gry pozostało na niskim poziomie, żaden z zespołów nie pokazał nic wielkiego na boisku i do przerwy było 1:0. Na drugą połowę trener gości dokonał jedną zmianę. Artema Polarusa zastąpił Joel Valencia.
To jednak nie Valencia i jego koledzy cieszyli się z gola tuż po przerwie. Świetną akcję prawą stroną przeprowadzili gdańszczanie. Camilo Mena zakręcił obrońcami rywali i precyzyjnym strzałem w 51 minucie podwyższył na 2:0. Lechia atakowała nadal i w 59 minucie po tym, jak Tomas Bobcek zagrywał piłkę w pole karne, William Remy skierował piłkę do własnej bramki. Słowak, podobnie jak chwilę później Maksym Chłań powinien podwyższyć już chwilę później, ale zabrakło im precyzji.
W ostatniej minucie doliczonego czasu gry gdańszczanie zdobyli ostatnią tego dnia bramkę, a jej autorem był po zespołowej akcji Łukasz Zjawiński.
ZOBACZ WIDEO: Karetka na boisku, a piłkarze... dalej grali. Kuriozalne sceny na meczu
Wbrew pozorom największym problemem Lechii była pomimo czterobramkowego zwycięstwa... skuteczność. Zagłębie opuściło gardę po straceniu trzeciego gola, a gdańszczanie zbyt długo nie potrafili dobić rozbitego rywala. Teraz gdańszczanie mogą z fotelu lidera obserwować co zrobią w ten weekend ich rywale do awansu.
Lechia Gdańsk - Zagłębie Sosnowiec 4:0 (1:0)
1:0 - Tomasz Neugebauer 27' (k.)
2:0 - Camilo Mena 51'
3:0 - William Remy 59' (sam.)
4:0 - Łukasz Zjawiński 90+4'
Składy:
Lechia Gdańsk: Bohdan Sarnawśkyj - Dominik Piła (86' Dawid Bugaj), Andrei Chindris (81' Loup-Diwan Gueho), Elias Olssoon, Miłosz Kałahur - Iwan Żelizko (70' Louis D'Arrigo), Tomasz Neugebauer - Camilo Mena, Rifet Kapić, Maksym Chłań (81' Kacper Sezonienko) - Tomas Bobcek (70' Łukasz Zjawiński)
Zagłębie Sosnowiec: Ołeksij Szewczenko - Hubert Matynia, William Remy (61' Paweł Szostek), Maksymilian Rozwandowicz, Artem Suchoćkyj - Ołeksyj Dowhyj, Michał Janota - Dominik Sokół, Konrad Wrzesiński (61' Adrian Troć), Artem Polarus (46' Joel Valencia) - Gabriel Kirejczyk (70' Nikodem Zielonka).
Żółte kartki: Zjawiński (Lechia), Sokół (Zagłębie).
Sędzia: Piotr Rzucidło.
Czytaj także:
Urban zaskoczony decyzją polskiego klubu
Tłumy na derbach Poznania