Piłkarze FC Barcelony mogli wykorzystać fakt, że punkty w sobotę stracił Real Madryt, który zremisował z Valencią. Z kolei w niedzielę potknęła się Girona, sensacyjnie przegrywając. Wygrywając w Bilbao, mistrzowie Hiszpanii zostaliby wiceliderem La Ligi.
Gospodarze do meczu przystąpili jako finaliści Pucharu Króla i faworyt w decydującej potyczce. W czwartek Athletic zdeklasował w rewanżowym półfinale Atletico, wygrywając 3:0. Natomiast w La Lidze zespół z Kraju Basków ma nadzieję włączyć się do walki o Ligę Mistrzów.
W premierowej odsłonie pod bramkami niewiele się działo. Zawodnicy z Bilbao kilka razy przedostali się w okolice przedpola Marca-Andre ter Stegena, ale swoich akcji nie kończyli uderzeniami.
Konkretniejsza starała się być Barcelona. W polu karnym Unaia Simona zrobiło się groźnie, jednak mistrzom Hiszpanii brakowało konkretów. Niewidoczny był Robert Lewandowski.
Miejscowi fani zadrżeć mogli jedynie w 31. minucie. Wówczas Simon interweniował przed polem karnym. Piłkę przejął Joao Cancelo i uderzył do pustej bramki. Wracający bramkarz, na spółkę z Yerayem Alvarezem, wybili piłkę sprzed linii!
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo szaleje. Tylko zobacz, co zrobił na treningu
Drużyna Xaviego w 1. połowie miała inne problemy. Z powodu urazów boisko opuścili Frenkie de Jong i Pedri. Pierwszy w 26. minucie, drugi chwilę przed przerwą.
Po zmianie stron gospodarze, którzy przypomnijmy, że w czwartek grali mecz w Pucharze Króla, ruszyli do ataku. Barcelona miejscowym zagrażała sporadycznie. Tak było w 50. minucie, kiedy Lewandowski starał się uderzać technicznie z okolic narożnika pola karnego. Wyraźnie przestrzelił. Pod bramką ter Stegena kilka razy zrobiło się niebezpiecznie, ale Niemiec nie musiał wykazywać się bramkarskim kunsztem.
Kibice, którzy myśleli, że z biegiem czasu bardziej świeża Barcelona zacznie atakować, musieli czuć duży zawód. Na murawie wciąż aktywniejsi z przodu byli miejscowi, jednak ter Stegenowi poważniej nie byli w stanie zagrozić. Wszystko dobrze wyglądało do momentu ostatniego podania.
Zmian w obrazie meczu nie przynosiły trenerskie roszady. Niemal pewne było, że jeden cios zadany przez którąś z drużyn zadecyduje o wyniku.
W końcówce w dalszym ciągu żadna z drużyn długo nie była w stanie zagrozić rywalowi. Dopiero w 92. minucie Alejandro Berenguer dośrodkował z rzutu rożnego, strzał głową Daniego Garcii był niecelny.
Ostatecznie ten przeciętny mecz zakończył się rozczarowującym wszystkich bezbramkowym remisem.
Athletic Bilbao - FC Barcelona 0:0
Składy:
Athletic Bilbao: Unai Simon - Benat Prados, Yeray Alvarez, Aitor Paredes (80' Oscar de Marcos), I. Garcia de Albeniz - Dani Garcia, Mikel Vesga (63' I. Ruiz de Galarreta) - Inaki Williams (75' Malcom Adu), Unai Gomez (63' Oihan Sancet), Alejandro Berenguer - Gorka Guruzeta (75' Asier Villalibre).
FC Barcelona: Marc-Andre ter Stegen - Jules Kounde, Ronald Araujo, Pau Cubarsi (76' Inigo Martinez), Joao Cancelo - Frenkie de Jong (26' Fermin Lopez), Andreas Christensen (76' Oriol Romeu), Ilkay Gundogan - Raphinha (76' Joao Felix), Robert Lewandowski, Pedri (45' Lamine Yamal).
Żółte kartki: D. Garcia, I. Ruiz de Galarreta, Berenguer (Athletic) oraz Araujo, Christensen, Kounde (Barcelona).
Sędzia: Alejandro Hernandez.
Czytaj także:
Klęska drużyny Polaków w La Lidze. Utrzymanie oddala się
Kryzys Girony, rehabilitacja Atletico