Na zakończenie kolejki doszło do pojedynku w Turynie. Po zwycięstwie 4:2 Interu Mediolan z AS Romą, przewaga lidera nad wiceliderem Juventusem powiększyła się do siedmiu punktów. Tym samym Bianconeri z Turynu nie mogą pozwalać sobie na takie wpadki, jeżeli marzą jeszcze o odzyskaniu scudetto. Ich przeciwnikiem w poniedziałek było Udinese Calcio, a to drużyna, która snuje się na dole tabeli z powodu plagi remisów.
Juventus nie wyglądał na początku meczu na zdeprymowany kolejnym zwycięstwem Interu, ani niedawnym niepowodzeniem w derbach Italii. Drużyna z Turynu rozgrywała piłkę wysoko i nie opuszczała połowy przeciwnika. Pierwsze uderzenie celne oddał Federico Chiesa w 7. minucie, ale nie pokonał nim bramkarza.
W składzie Juventusu było dwóch Polaków. W bramce stanął Wojciech Szczęsny. Z kolei Arkadiusz Milik powrócił do jedenastki po dyskwalifikacji za czerwoną kartkę w meczu przeciwko Empoli. Z jej powodu Milika zabrakło w przegranych 0:1 derbach Italii w Mediolanie. Polak zagrał w ataku wspólnie z Federico Chiesą pod nieobecność kontuzjowanego Dusana Vlahovicia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
W 25. minucie Udinese zaskoczyło Juventus golem na 1:0. Narozrabiał Alex Sandro, który sprzątnął wrzutkę z rzutu wolnego, zamiast umożliwić jej złapanie Wojciechowi Szczęsnemu. Brazylijczyk kopnął jednak piłkę prosto pod nogi Lautaro Gianettego. Obrońca Udinese zachował się w sytuacji podbramkowej jak jego imiennik Lautaro Martinez i przymierzył do odsłoniętej bramki leżącego na łopatkach Szczęsnego. Polak stracił możliwość zachowania czyste konta po raz 12. w sezonie.
W 29. minucie Arkadiusz Milik miał ogromną szansę na doprowadzenie do remisu. Znalazł się w pobliżu bramki Maduki Okoye i dostawił stopę do wstrzelenia Andrei Cambiaso. Skończyło się jednak spektakularnym pudłem. W 42. minucie Arkadiusz Milik już trafił w bramkę, ale jednocześnie w Madukę Okoye strzałem głową po dośrodkowaniu Alexa Sandro.
Dwie niewykorzystane przez Polaka sytuacje podbramkowe były najlepszymi Juventusu w pierwszej połowie. Gospodarze przegrywali 0:1 na własne życzenie i z powodu jedynego strzału celnego Udinese.
Zrobiło się nerwowo w 405. meczu Juventusu pod wodzą trenera Massimiliano Allegrego. W poniedziałek wyrównał on klubowy rekord. Po godzinie zaczął zmieniać i wprowadził trzeciego napastnika Kenana Yildiza. Później wchodzili z ławki również Hans Nicolussi Caviglia, Samuel Illing-Junior, a nawet debiutant Leonardo Cerri.
W 60. minucie piłka znalazła się w bramce Udinese po strzale głową Arkadiusza Milika i pechowej reakcji defensora, jednak gol nie został uznany z powodu wcześniejszego wyjścia piłki poza boisko. Federico Chiesa przesadził z rozmachem swojego dośrodkowania z rzutu rożnego. Wicelider praktycznie nie schodził z połowy przeciwnika, ale nic z tego nie wynikało aż do ostatniego gwizdka Rosario Abisso.
Juventus FC - Udinese Calcio 0:1 (0:1)
0:1 - Lautaro Gianetti 25'
Składy:
Juventus: Wojciech Szczęsny - Federico Gatti, Bremer, Alex Sandro - Timothy Weah (61' Kenan Yildiz), Weston McKennie, Manuel Locatelli (77' Hans Nicolussi Caviglia), Adrien Rabiot, Andrea Cambiaso (84' Leonardo Cerri) - Arkadiusz Milik, Federico Chiesa (77' Samuel Illing-Junior)
Udinese: Maduka Okoye - Nehuen Perez, Lautaro Gianetti, Thomas Kristensen - Kingsley Ehizibue (65' Joao Ferreira), Sandi Lovrić, Walace, Lazar Samardzić, Jordan Zemura (65' Festy Ebosele) - Florian Thauvin (77' Brenner), Lorenzo Lucca (77' Isaac Success)
Żółte kartki: Bremer, Gatti, Nicolussi Caviglia (Juventus) oraz Ehizibue, Walace, Success (Udinese)
Sędzia: Rosario Abisso
Tabela Serie A:
Czytaj także: Mogło dojść do sensacyjnego transferu Messiego? Namawiali go przez 10 dni
Czytaj także: Co za słowa o Skorupskim! Polak w pogoni za legendami