Miało być lekko, łatwo i przyjemnie, a skończyło się kompromitacją. Jak nazwać występ Barcelony przeciwko Granadzie inaczej, jeśli przed remisem na Estadi Olimpic zawodnicy Mediny wywalczyli w delegacjach zaledwie jeden punkt? Nie sam wynik jest zresztą najbardziej przerażający, a to, że Andaluzyjczycy całkowicie na niego zasłużyli. Ba, mogli wyjechać z Katalonii z kompletem "oczek".
Pomeczowe zapewnienia Xaviego, że choć "strata do Realu jest duża, nic nie jest niemożliwe" i że "Barcelona nie rzuci ręcznika", to nic innego jak zakłamywanie rzeczywistości. Właśnie go rzuciła, nie potrafiąc pokonać u siebie przedostatniego zespołu ligi.
W konfrontacji z "Królewskimi" na finiszu rozgrywek Barcelonę czeka najprawdopodobniej ciężki nokaut. Poziomem gry dużo bliżej jej obecnie do ekip ze środka tabeli niż europejskiej czołówki.
Jak podał na platformie X profil OptaJose, od początku roku Katalończycy stracili w jedenastu meczach 23 gole. Najwięcej spośród wszystkich drużyn z pięciu najsilniejszych lig. Sytuację miał poprawić długo wyczekiwany powrót ter Stegena (bez niego drużyna straciła w 17 meczach 32 bramki), ale tak dziurawej obrony nie zbawi żaden bramkarz.
Trudno też myśleć o Barcelonie jako klasowym zespole, jeśli w niedzielę całą ofensywę dźwigał na barkach 16-latek. Strach pomyśleć, jakim wynikiem zakończyłby się mecz, gdyby nie umiejętności Lamine Yamala. Z jednej strony ręce same składają się do oklasków. Z drugiej – dla takiego klubu jak Barcelona to zawstydzające, że w spotkaniu ze słabeuszem musi ratować ją dzieciak.
Xavi ma szczęście, że w 1/8 finału Ligi Mistrzów jego zespół zagra z Napoli, które w niczym nie przypomina już drużyny miażdżącej nie tak dawno rywali w Serie A. Gdyby mistrzowie Hiszpanii trafili na kogoś z najwyższej półki, mogłoby się skończyć kompromitacją.
Zamiast walić pięścią w krzesełko, jak po bramce Granady na 1:1, Xavi musi szybko coś wymyślić. Cel nadrzędny szkoleniowca na najbliższy czas: załatać defensywę. Jeśli tego nie zrobi, jego ostatnie miesiące na ławce trenerskiej Blaugrany będą jedną wielką stypą.
Nawet z Laminem Yamalem w fenomenalnej formie.