Śląsk Wrocław nie rozpoczął dobrze rundy wiosennej. Podopieczni Jacka Magiery przegrali na własnym terenie 0:1 z Pogonią Szczecin i tym samym stracili pozycję lidera PKO Ekstraklasy. Sama gra wrocławian mogła się podobać, natomiast wiadomo, że najważniejszy jest wynik.
Podczas niedzielnego spotkania doszło też do skandalu. Z trybuny najbardziej zagorzałych kibiców Śląska poleciała plastikowa butelka. Powtórki telewizyjne wskazują na to, że ta mogła trafić w plecy Valentina Cojocaru. Rumuński bramkarz potrzebował chwili czasu, aby dojść do siebie.
Jacek Magiera już po zakończeniu spotkania skomentował całe zajście. - Wyglądało to trochę na grę aktorską. Nie wiem czy ta butelka go musnęła. Zagrał taktycznie w tej sytuacji - powiedział szkoleniowiec w trakcie konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie minęło nawet 20 sekund. Szalony początek meczu
- Nic się tam większego nie wydarzyło. Muszę jednak powiedzieć, że wrzucenie butelki nie powinno mieć miejsca. To jest naganne. Aktorska gra była jednak ogromna - dodał.
Głos w tej sprawie zabrał również Jens Gustafsson. - Powiem tylko tyle, że jakaś butelka leciała na murawę, w okolice naszego bramkarza. Z tego, na ile znam futbol, to takie sprawy są w piłce niedozwolone - stwierdził trener Pogoni Szczecin, cytowany przez serwis pogonszczecin.pl.
Atmosfera panująca w szczecińskiej ekipie jest znacznie inna niż w drużynie z Dolnego Śląska. Nic dziwnego, ponieważ "Portowcy" wygrali we Wrocławiu po raz pierwszy od 23 lat.
- Powtórzę to jeszcze raz: jestem dumny z drużyny, z każdego zawodnika. Wygraliśmy tutaj we Wrocławiu pierwszy raz po 23 latach. Niektórych zawodników, którzy dziś zagrali, nie było wtedy jeszcze na świecie - podsumował szkoleniowiec Pogoni.
Zobacz też:
Niewiarygodny gol we Francji. Marcin Bułka mógł tylko podziwiać [WIDEO]