Sprzedaje piłkarzy za miliony. W Polsce ledwo go pamiętają

Twitter / Tiemoue Bakayoko i Andy Bara po transferze piłkarza do Milanu
Twitter / Tiemoue Bakayoko i Andy Bara po transferze piłkarza do Milanu

- Nie znałem języka, więc robili sobie ze mnie jaja. Najgorszym chamem był Jóźwiak - tak swój pobyt w Legii Warszawa wspomina Andy Bara. W Polsce mało kto pamięta Chorwata, a ten dziś rozdaje karty na transferowym rynku i obraca milionami euro.

Kiedy Fabrizio Romano, znany transferowy newsmen ogłosił, że trzecioligowy chorwacki klub NK Kustosija Zagrzeb jest bliski sprzedaży 17–letniego napastnika Dino Klapiji do RB Lipsk za 5,2 mln euro (więcej TUTAJ), podniosła się wielka wrzawa w mediach społecznościowych. Młody Chorwat ma trafić do Lipska latem, a do tego czasu nadal grać w Kustosiji.

To olbrzymia kwota, biorąc pod uwagę wiek piłkarza, jak i miejsce Kustosiji w chorwackim futbolu. Dość powiedzieć, że w historii PKO Ekstraklasy tylko 8 piłkarzy wyjechało z Polski za wyższe sumy. W komentarzach jedni internauci pisali, że agent młodego Chorwata, czyli Andy Bara, to "prawdziwy bóg". Inni jednak byli bardziej sceptyczni i stwierdzali "ten chłopak wcale nie jest utalentowany, to tylko produkt jego menedżera".

Co do jednego komentujący byli jednak zgodni: to Andy Bara jest architektem tego niezwykłego transferu. - Bara to jeden z najbardziej wpływowych agentów na świecie - podkreśla w rozmowie z WP SportoweFakty Luka Trbović, bałkański skaut.

- Jego wpływ i koneksje to główne powody, dla których dany gracz może podjąć decyzję o przenosinach do Kustosiji Zagrzeb - dodaje i zaznacza: - Bara stał się sławny na cały świat, gdy zdołał ściągnąć do Dinama Zagrzeb  Daniego Olmo, który był kapitanem w juniorskich zespołach Barcelony.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: długo się nie zastanawiał. Bramka "stadiony świata"

"Przerąbane" w Świcie

Zanim jednak 41-letni Bara przebił się jako agent, miał za sobą niezbyt efektowną karierę zawodniczą. Co najbardziej zaskakuje, wiodła ona m.in. przez Warszawę i Nowy Dwór Mazowiecki. Na początku XXI wieku były juniorski reprezentant Chorwacji próbował zaistnieć w Legii, Świcie i Delcie.

Nie poszło mu najlepiej, podobno m. in. przez gorący temperament. - Zamiast grać, na treningach oglądaliśmy wykresy. Obcokrajowcy mieli przerąbane - żalił się w jednym z wywiadów, cytowany przez legia.net. W efekcie, miał mieć "spięcie" z trenerem Miroslavem Copjakiem.

- Przez parę dni darł się do mnie k***, k*** Nie zrozumiałem, ale jak mi przetłumaczyli, nie wytrzymałem. Podszedłem do trenera, zrobiłem zamach głową... Nawet go nie dotknąłem, a ten się przewrócił - wspominał tamto zajście.

Niespecjalnie zapadł jednak w pamięć kolegom z ówczesnej drużyny Świtu. Gdy pytamy Grzegorza Kaliciaka o Chorwata, z którym zdążył razem wystąpić na boisku, ten przyznaje, że trudno mu w ogóle odkopać takiego piłkarza w swoich wspomnieniach.

Ostatecznie Bara rozegrał w Świcie ledwo trzy mecze w rundzie jesiennej sezonu 2003/04. Był tam wypożyczony z Legii, ale w samej ekipie z Warszawy tym bardziej się nie przebił. - W Legii zagrałem dwie minuty w towarzyskim spotkaniu. I to jako napastnik, a ja jestem środkowym obrońcą. Poza boiskiem było jeszcze gorzej. Nie znałem języka, więc robili sobie ze mnie jaja. Najgorszym chamem był Jóźwiak - mówił "Faktowi".

Wiosną 2004 roku próbował jeszcze sił w Delcie Warszawa, po czym ostatecznie opuścił Polskę. A początkowo z jego przybyciem nad Wisłę wiązano spore nadzieje, bo wcześniej grał w Hiszpanii, w Logrones i juniorskich zespołach Valencii CF.

Wyrobił sobie markę

Jako zawodnik świata piłki nie podbił, ale robi to najwyraźniej jako agent. - Obecnie Bara ma w swojej stajni graczy o światowej rozpoznawalności jak Olmo, reprezentant Chorwacji Lovro Majer, czy Alvaro Morata - mówi Trbović.

Współpracował też z pomocnikiem "Vatrenih" Marcelo Brozoviciem, chorwackie media wskazują, że pracował przy transferze Josko Gvardiola z Dinama Zagrzeb do Lipska. Jak twierdzi ondex.hr, jego agencja menedżerska posiada 33 skautów rozsianych po świecie.

Ostatnio jednak największym echem odbijają się właśnie nietypowe ruchy transferowe z Kustosiji Zagrzeb, za którymi stoi Bara. Latem FC Barcelona sprowadziła z tego klubu 19-letniego Mikayila Faye za co najmniej 1,5 mln euro.

- Kustosija to klub, którym Bara zarządza - wskazuje jeden z naszych bałkańskich rozmówców.

Teraz z Kustosiji wychodzi w świat 17-letni Klapija. Urodził się on w Stanach Zjednoczonych, a karierę juniorską rozwijał w akademii New York City FC. Należy ona do City Football Group, podobnie jak Manchester City. I właśnie stamtąd do Kustosiji wyciągnął go Bara.

- On wie, jak rozpoznać talenty z różnych stron świata, które mogą zainteresować wielkie kluby. Istotna jest idea, projekt, jaki się przedstawia zawodnikowi i jego bliskim - wskazuje Luka Bumbak, chorwacki dziennikarz. - Długo już pracuje w tej branży i bez wątpienia wyrobił sobie markę jednego z najlepszych w Europie. Jego wielkim projektem był swego czasu właśnie Olmo - dodaje nasz rozmówca.

Dino Klapija / archiwum prywatne
Dino Klapija / archiwum prywatne

Zaskakujący ruch z Danim Olmo

Jak wiadomo, Olmo to obecnie reprezentant Hiszpanii, uczestnik ostatniego mundialu i Euro, gwiazda RB Lipsk. Jako nastolatek próbował się przebić w Barcelonie, skąd niespodziewanie został ściągnięty przez Dinamo Zagrzeb w wieku 16 lat. Ponoć sami Katalończycy byli mocno zaskoczeni tym ruchem. A za tą niecodzienną decyzją Hiszpana stał właśnie w dużym stopniu Andy Bara.

To on miał ściągnąć rodzinę Olmo na wakacje na wyspę Krk. "Andy zaaranżował także spotkanie Miguela Olmo i Zdravko Mamicia, któremu udało się przekonać ojca Daniego do projektu Dinama" – pisał o tych negocjacjach "Vecernji List". Ostatecznie rodzina Hiszpana zdecydowała się podjąć ryzyko i pozwolić na przenosiny syna do stolicy Chorwacji.

Ofensywnie usposobiony Olmo rozwinął się świetnie w Zagrzebiu, później błyszczał w pucharach, a wreszcie trafił za potężne pieniądze do RB Lipsk. Niedawno prasa rozpisywała się nawet, że sternik Blaugrany Joan Laporta marzył, by ściągnąć go do Barcelony z powrotem. Tymczasem u zarania tak udanej kariery Olmo istotną rolę odegrał właśnie Bara.

Wcześniej Faye do Barcelony

Dzięki sukcesowi "misji Olmo" Bara zyskał rozgłos w ojczyźnie. Zresztą w budowaniu rozpoznawalności w mediach pomógł mu też burzliwy związek z byłą taekwondzistką, później dziennikarką sportową Laną Banely. W późniejszych latach Bara zdobywał stopniowo pozycję na rynku hiszpańskim. Dlatego aż tak bardzo nie dziwi, że z Kustosiji Zagrzeb sprzedano wspomnianego Faye'a do Barcelony.

- To był wielki talent, patrząc na występy w młodzieżowych rozgrywkach Pucharu Narodów Afryki czy na juniorskich mistrzostwach świata - zaznacza Bumbak i dodaje: - Oferuje się takim zawodnikom dobry projekt, a takim jest Kustosija. Faye rozegrał tam jeden sezon i odszedł latem do Barcelony.

Jak wskazuje nasz rozmówca, nie bez znaczenia jest też fakt, że taki zawodnik trafiając do Zagrzebia, zyskuje ogranie w europejskim klubie, co bywa istotne choćby ze względów formalnych.

Sam Bara tak mówił o transferze Faye w wywiadzie dla Index.hr: - Pojawił się w naszej akademii w Afryce. Chcieli go też w Olympique Marsylia, ale wyjaśniłem jemu i jego rodzinie, że lepiej będzie, jak trafi do Chorwacji, a dopiero potem pójdzie dalej w świat.

Ponoć Bara sam doradzałby zawodnikowi raczej Borussię Dortmund.  - On pragnął jednak przenosin do Barcelony, po tym jak osobiście chciał go Xavi - wskazywał Chorwat we wspomnianej rozmowie.

Bumbak twierdzi, że Bara wyrobił sobie taką pozycję, że teraz trudno mu odmówić, gdy nęci graczy obiecującymi wizjami. - To obecnie poważny agent, duże nazwisko, na światową skalę - przekonuje w rozmowie z nami.

Klapija nowym Olmo?

Ocenia też, że sama chorwacka piłka rośnie w siłę, co pomaga w sprzedaży kolejnych graczy z chorwackich klubów za pokaźne kwoty. - Wystarczy spojrzeć na inne kluby chorwackie, choćby na Hajduk Split. Oferują dobre warunki rozwoju. Przykładem może być historia Rokasa Pukstasa. To wielki talent, a przeniósł się z poważnych akademii amerykańskich do Splitu - wskazuje Bumbak.

Tak, jak to było właśnie w przypadku Klapiji. Pytanie, na ile rzeczywiście chorwacki napastnik sprawdzi się w RB Lipsk i dużej europejskiej piłce. W Niemczech na pewno liczą, że Klapija okaże się nowym Olmo. Jeśli by tak się stało, to Bara będzie mógł otwierać szampana.

Majdan nie przebiera w słowach. "Problem jest ogromny"
"Policzek dla reprezentacji". Były kadrowicz nie ma wątpliwości

Komentarze (0)