To był ostatni wpis Beckenbauera. Wzruszające słowa

PAP/EPA / Marc Mueller / Franz Beckenbauer
PAP/EPA / Marc Mueller / Franz Beckenbauer

7 stycznia zmarł Franz Beckenbauer. To legenda nie tylko niemieckiego, ale i światowego futbolu. Z kadrą sięgnął po mistrzostwo świata zarówno jako zawodnik, jak i trener. Oto jego ostatni wpis w mediach społecznościowych.

W tym artykule dowiesz się o:

"Z głębokim smutkiem informujemy, że wczoraj, w niedzielę, mój mąż i nasz ojciec, Franz Beckenbauer, odszedł spokojnie we śnie, w otoczeniu rodziny. Prosimy, abyście opłakiwali jego śmierć w ciszy i nie zadawali żadnych pytań" - poinformowała w poniedziałek (8 stycznia) rodzina Franza Beckenbauera w komunikacie, cytowanym przez "Bild".

Niemiec posiadał konta w mediach społecznościowych, ale korzystał z nich bardzo rzadko. W serwisie X przez 12 lat zamieścił 376 wpisów. Ostatni 29 grudnia 2022 roku.

"Dziś futbol stracił największego w swojej historii, a ja straciłem wyjątkowego przyjaciela. Piłka nożna będzie Twoja na zawsze. Spoczywaj w pokoju Pele" - napisał wówczas Beckenbauer. W ostatnich godzinach to jego żegnają kibice i eksperci w mediach społecznościowych.

Gdy Pele zmarł, Beckenbauer chciał polecieć na jego pogrzeb. Uniemożliwił to jednak stan zdrowia. Tak długi lot byłby dla Niemca niebezpieczny. Z Pele razem grał w New York Cosmos.

Beckenbauer to jedna z najbardziej zasłużonych osób w historii niemieckiego futbolu. Z narodową reprezentacją sięgnął po mistrzostwo świata jako piłkarz (1974) i selekcjoner (1990). Był także mistrzem Europy (1972). Przez trzynaście lat był zawodnikiem Bayernu Monachium. Dwukrotnie został nagrodzony Złotą Piłką.

W pierwszym zespole Bayernu występował przez trzynaście lat. Rozegrał łącznie 582 spotkania, w których zanotował 74 gole oraz 75 asyst.

Czytaj także:
Lukas Podolski żegna Franza Beckenbauera: Tych jego słów nie zapomnę nigdy
Beckenbauer był jedyny w swoim rodzaju. Potrafił podzielić nawet Niemców

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty