Liverpool jest obecnie liderem Premier League. Drużyna prowadzona przez Juergena Kloppa na dystansie dziewiętnastu kolejek zgromadziła 42 punkty. Strzeliła w tym czasie 39 goli (więcej mają tylko Aston Villa i Manchester City - po 40).
Mimo to trudno nie odnieść wrażenia, że ofensywa "The Reds" nie jest ich najmocniejszym punktem. Gdyby zawodnicy z Anfield byli bardziej skuteczni, to zdobytych bramek spokojnie mogło być ponad 50.
I m.in. dlatego władze klubu już teraz rozglądają się za wzmocnieniami formacji ofensywnej. Jednym z celów transferowych na lato przyszłego roku ma być Rafael Leao z AC Milan. Miałby on zastąpić - i to dosłownie - Luisa Diaza, po którym w klubie chyba spodziewano się więcej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polscy policjanci najlepsi na świecie! Tylko spójrz, jak pięknie grali
Dziennikarz François Plateau poinformował, że Rafael Leao byłby dla Liverpoolu kimś w pokroju Sadio Mane, który latem ubiegłego roku przeniósł się do Bayernu Monachium. Tam "wytrzymał" tylko jeden sezon i obecnie jest zawodnikiem saudyjskiego Al-Nassr.
Klub z Anfield jest gotów zaoferować Luisa Diaza plus dopłatę za Portugalczyka.
Bo Kolumbijczyk raczej nie daje tyle, ile od niego oczekiwano. Trafił do Liverpoolu z FC Porto przed poprzednim sezonem i dotychczas może pochwalić się dorobkiem 16 goli i 10 asyst w 70 meczach. Czasem coś strzeli, czasem poda, błyśnie jakiś efektownym dryblingiem, natomiast w Liverpoolu oczekują czegoś więcej.
I to miałby dać wspomniany Leao. 23-krotny reprezentant Portugalii to jedna z największych gwiazd nie tylko Milanu, ale całej Serie A. W drużynie z Mediolanu rozegrał jak dotąd 182 mecze i "wykręcił" bilans 47 bramek oraz 41 asyst.
Ma jednak bardzo długi kontrakt (do 30 czerwca 2028 roku), więc dopłata ze strony Liverpoolu musiałaby być naprawdę spora, żeby w ogóle ktoś z Milanu usiadł do negocjacji.
CZYTAJ TAKŻE:
"Tak nie można w żadnym państwie". Mocny apel Tomaszewskiego
"Klauzula strachu" w Barcelonie. Obawiają się 22-latka