Wielki dzień w karierze Macieja Skorży. Po ponad piętnastu latach spotka się z Pepem Guardiolą

Getty Images / Marcio Machado/Eurasia Sport Images / Na zdjęciu: Maciej Skorża
Getty Images / Marcio Machado/Eurasia Sport Images / Na zdjęciu: Maciej Skorża

Po pokonaniu Leon FC w ćwierćfinale w piątek, w półfinale Klubowych Mistrzostw Świata we wtorek Urawa Red Diamonds prowadzona przez Macieja Skorżę zagra z Manchesterem City. Polskiego trenera czeka spotkanie po latach z Pepem Guardiolą.

Na początku swojej wielkiej kariery trenerskiej Pep Guardiola mierzył się z Wisłą Kraków. Po objęciu FC Barcelony latem 2008 roku wpadł na ówczesnego mistrza Polski w eliminacjach Ligi Mistrzów. Przy Reymonta doszło do sensacji, ponieważ kataloński zespół przegrał 0:1. Był to rewanż za starcie na Camp Nou, które faworyt dwumeczu wygrał 4:0. Triumf Wiślaków był więc jedynie prestiżowy, bo awansu do fazy grupowej nie dał. "Białą Gwiazdę" prowadził wtedy Maciej Skorża.

Minęło ponad piętnaście lat i obydwaj trenerzy ponownie spotkają się po przeciwnych stronach. Polak jest szkoleniowcem Urawy Red Diamonds, za to Katalończyk dowodzi Manchesterem City. We wtorkowy wieczór ekipy te zagrają w półfinale Klubowych Mistrzostw Świata.

Obecność Japończyków i Anglików na turnieju w Arabii Saudyjskiej to efekt ich zwycięstw na swoich kontynentach w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. O tym, że w KMŚ może dojść do starcia z podopiecznymi Guardioli spekulowano po tym, jak piłkarze z Manchesteru zdobyli Puchar Europy. Skorża doprowadził piłkarzy z Saitamy do wygranej w Azji nieco wcześniej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pamiętają o Polaku. Zapisał się w historii klubu

Ostatecznie stało się tak, że Polak i Katalończyk spotkają się znowu. Nie byłoby to możliwe, gdyby też nie piątkowy udany występ Urawy w ćwierćfinale przeciwko Leon FC. Wygrała ona 1:0, kontrolując to, co działo się na boisku w Dżuddzie. Faworytami mieli być Meksykanie, a tymczasem to Azjaci pokazali lepszy futbol i w nagrodę zmierzą się z drużyną z Manchesteru.

Przedstawiciel Starego Kontynentu zawsze jest głównym kandydatem do wygranej w KMŚ i nie inaczej jest teraz. To, w czym Japończycy mogą szukać swojej szansy, to fakt, że "The Citizens" nie prezentują się w ostatnim czasie zbyt dobrze. Z pięciu spotkań w Premier League wygrali bowiem tylko jedno. Co więcej, do treningów dopiero powrócił kontuzjowany przez całą jesień Kevin De Bruyne, a problemy zdrowotne niedawno miał również Erling Haaland.

Dodajmy, że w poniedziałkowy wieczór poznaliśmy pierwszego finalistę KMŚ. Zostało nim Fluminense Rio de Janeiro z Brazylii, które 2:0 pokonało Al Ahly Kair z Egiptu.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Smutne informacje. Janusz Filipiak nie żyje
Zadziwiające słowa Gianniego Infantino. Jak przeczytasz, to złapiesz się za głowę

Komentarze (0)