Kolejne gorzkie słowa trenera Pogoni Szczecin. "Musimy się ogarnąć"

PAP / Marcin Bielecki / Jens Gustafsson na konferencji prasowej
PAP / Marcin Bielecki / Jens Gustafsson na konferencji prasowej

Trudno zliczyć mecze Pogoni Szczecin, po których Jens Gustafsson mówił o ogromnym rozczarowaniu. Nie inaczej było po zremisowanym 3:3 spotkaniu z Wartą Poznań. Dawid Szulczek nie krył z kolei satysfakcji.

Ostatni w tym roku mecz Pogoni Szczecin przy Twardowskiego zakończył się kolejnym rozczarowaniem. Trudno było o lepsze podsumowanie rundy jesiennej w stolicy województwa zachodniopomorskiego niż zremisowanie 3:3 po bezbarwnej pierwszej połowie, a następnie po zmarnowaniu dwubramkowego prowadzenia. Kibice pożegnali piłkarzy Pogoni gwizdami z trybun.

- Ponownie czuję ogromne rozczarowanie. Z pewnością powinniśmy wygrać. Możemy winić tylko samych siebie. Podejmowaliśmy decyzje nie do zaakceptowania w końcówce meczu. Mamy dużo wniosków do wyciągnięcia. Jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy, ale musimy ogarnąć się na przyszłość - mówi na konferencji prasowej trener Jens Gustafsson.

- Zdjęcie Kamila Grosickiego przy stanie 3:1 było moją decyzją, ale również Kamil prosił o zmianę. Zawsze wolę, kiedy gra do końca meczu, ale tym razem postanowiliśmy inaczej - dodaje Szwed.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!

Warta Poznań nie utrzymała prowadzenia zdobytego w pierwszej połowie, ale nawet po stracie trzech goli z rzędu pokazała charakter. Zielonych było stać na finisz w końcówce spotkania i doprowadzenie od wyniku 1:3 do remisu 3:3. Bramka, decydująca o podziale punktów, padła na początku doliczonego czasu po strzale Kajetana Szmyta.

- Wiedzieliśmy, że czeka nas piekielnie trudne spotkanie. Pokazujemy jednak w tym sezonie, że potrafimy przeciwstawić się zespołom z topu. Mamy w tabeli punkty przywiezione z Warszawy, Częstochowy i Szczecina. Uśmiechnęło się do nas szczęście w końcówce - mówi Dawid Szulczek, trener Warty.

- Zmieniliśmy trochę ustawienie i choć nie mieliśmy dużo czasu na przetrenowanie tego, to wyglądaliśmy dobrze. Szczególnie w pierwszej połowie. Doszliśmy do momentu, w którym mamy pięciu zmienników gotowych do roboty. Ławka pociągnęła nas do zdobycia tego punktu - podkreśla szkoleniowiec.

- W drugiej połowie wyglądało to momentami, jakbyśmy grali z Manchesterem City, a nie z polskim zespołem. Jeden z moich trenerów powiedział jednak, że będzie 3:3 i jego słowa się sprawdziły - podsumowuje Szulczek.

Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty