W środę spotkały się drużyny, które zajmują miejsca 10. oraz 11. w tabeli PKO Ekstraklasy. Mowa kolejno o Widzewie Łódź oraz Stali Mielec. Drużyna Daniela Myśliwca chciała powtórzyć koncert w Puławach, kiedy pokonała miejscową Wisłę aż 4:1 i awansowała do 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski.
Mielczanie mieli znacznie większe problemy i to z trzecioligowcem - Garbarnią Kraków (4:2). Dopiero dogrywka wyłoniła zwycięzcę, którym okazał się być zespół Kamila Kieresia. Na pewno pozytywnym bodźcem była ostatnia wygrana nad Pogonią Szczecin (3:2).
Fortuna Puchar Polski rządzi się jednak swoimi prawami, a czasami tempo spotkań w tych rozgrywkach pozostawia wiele do życzenia. Tak było do pewnego momentu w środowym starciu w Mielcu. Kibice widzieli zaledwie trzy strzały w pierwszych trzydziestu minutach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się działo! Oprawa godna finału
W końcu bardziej zaryzykował Imad Rondić. Krycie Mateusza Matrasa nie przeszkodziło Bośniakowi w znalezieniu sobie pozycji do oddania strzału. Płaskie uderzenie napastnika Widzewa po długim słupku dało gościom prowadzenie.
Gol wpłynął na tempo meczu. Stal Mielec po straconej bramce zrobiła przez kilka minut znacznie więcej niż od początku spotkania. Nagle futbolówka znalazła się pod nogami Michała Trąbki, którego próbę kapitalnie wybronił Henrich Ravas.
Minęła chwila i rajd prawą flanką zaprezentował Łukasz Gerstenstein. 19-latek dośrodkował na głowę Piotra Wlazło. Strzał zawodnika gospodarzy znów zatrzymał Ravas.
Początek drugiej połowy był już gorszy w wykonaniu Stali. Ponownie do głosu doszli goście, którzy musieli obejść się smakiem. Raz po kiksie Antoniego Klimka, a potem gdy defensorzy gospodarzy dwukrotnie sprzątnęli futbolówkę sprzed nosa Imada Rondicia.
Chwilę później wszystko wskazywało na to, że mielczan nic już nie uchroni od straty bramki. Z piłką na drugim metrze znalazł się Luis Silva, ale... fatalnie przestrzelił.
Przysłowie o "niewykorzystanych sytuacjach" znają wszyscy. Na własnej skórze odczuli je również podopieczni Daniela Myśliwca. Po centrze źle interweniował Juan Ibiza, który podał wprost pod nogi Konrad Wołkowicza. Rezerwowy Stali precyzyjnym strzałem dał swojemu zespołowi remis.
Tempo spotkania nieco spadło. Była to jednak cisza przed burzą. Pod koniec meczu kapitalną akcję zaprezentował inny z rezerwowych, w tym przypadku Widzewa - Jordi Sanchez. Hiszpański napastnik ograł Mateusza Matrasa, a także Konrada Jałochę i zdobył drugą bramkę dla gości.
Mielczanie próbowali doprowadzić do remisu. Piłkę na dogrywkę miał Michał Trąbka, który z półwoleja uderzył w poprzeczkę. Zabrakło kilkunastu centymetrów. Ostatecznie Widzew Łódź wytrzymał gorsze momenty i awansował do ćwierćfinału Pucharu Polski.
Stal Mielec - Widzew Łódź 1:2 (0:1)
0:1 - Imad Rondić 38'
1:1 - Konrad Wołkowicz 69'
1:2 - Jordi Sanchez 85'
Składy:
Stal Mielec: Konrad Jałocha - Bert Esselink (59' Matthew Guillaumier), Mateusz Matras, Kamil Pajnowski - Łukasz Gerstenstein (59' Mateusz Stępień), Michał Trąbka, Piotr Wlazło, Krystian Getinger - Maciej Domański, Koki Hinokio (59' Krzysztof Wołkowicz) - Kai Meriluoto (46' Ilya Shkurin)
Widzew Łódź: Henrich Ravas - Paweł Zieliński, Mateusz Żyro, Juan Ibiza, Luis Silva - Antoni Klimek (62' Dawid Tkacz), Marek Hanousek, Dominik Kun (62' Bartłomiej Pawłowski), Fabio Nunes (88' Ernest Terpiłowski) - Fran Alvarez - Imad Rondić (69' Jordi Sanchez)
Żółte kartki: Maciej Domański, Krzysztof Wołkowicz, Kamil Pajnowski (Stal Mielec) - Marek Hanousek, Luis Silva (Widzew Łódź)
Sędzia: Damian Kos
Zobacz też:
Dwanaście dyskwalifikacji w PKO Ekstraklasie