Trener Thomas Tuchel przekonywał przed meczem, że choć jego zespół ma już zapewnione pierwsze miejsce w grupie, to będzie traktował ten mecz jak finał. W takim razie współczujemy, bo jeśli Bayern dojdzie do finału Ligi Mistrzów i zagra w taki sposób, to raczej nie wróżymy sukcesu.
To był - tak po prostu - bardzo słaby mecz. Zawiódł rzecz jasna Bayern. Do ekipy z Kopenhagi trudno mieć pretensje, bo zagrali na dobrym poziomie, zwłaszcza w defensywie. A przy odrobinie szczęścia mogli nawet pokusić się o wywiezienie z Monachium pełnej puli.
Tu oczywiście odnosimy się do sytuacji z końcówki, gdy po rzucie rożnym zakotłowało się w polu karnym, ale Manuel Neuer w fenomenalnym stylu dwukrotnie obronił mocne strzały Mohameda Elyounoussiego.
To Niemiec miał więcej pracy niż Kamil Grabara. Polak miał świetną interwencję w pierwszej połowie po strzale Thomasa Muellera z kilku metrów, a po przerwie dobrze odbił piłkę, gdy mocnym uderzeniem z dystansu próbował zaskoczyć go Harry Kane. I to w sumie tyle. Bo z dośrodkowaniami radził sobie bez żadnych problemów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalny "centrostrzał" w Bytomiu. Po nim poszli za ciosem
FC Kopenhaga zdobyła arcyważny punkt w Monachium, dzięki czemu utrzymała drugie miejsce w grupie i kwestia awansu do fazy pucharowej rozstrzygnie się dopiero w ostatniej kolejce.
Inna sprawa, że mogłoby nie być nawet tego punktu, bo w doliczonym czasie gry pani Stephanie Frappart podyktowała rzut karny dla Bayernu za zagranie piłki ręką przez Petera Ankersena. Ostatecznie jednak "jedenastka" została odwołana, bo pani sędzia z Francji oceniła na powtórkach, że wszystko odbyło się w zgodzie z przepisami.
Sam mecz zawiódł kompletnie. Można było narzekać, że pierwsza połowa była nudna. Jedni i drudzy mieli po jednej kapitalnej sytuacji. Po stronie gości fatalnie zachował się Lukas Lerager. Miał przed sobą tylko Neuera, ale nie decydował się na strzał, zwolnił akcję i poszukał jeszcze podania do kolegi z drużyny. Wyszło źle, bo Roony Bardghji uderzył obok słupka. Bayern odpowiedział po chwili akcją z prawej strony i po strzale głową Thomasa Muellera z paru metrów fantastycznie na linii spisał się Grabara.
Ale po przerwie wcale nie było lepiej. Tak naprawdę działo się jeszcze mniej. Na początku drugiej części niecelnie zza pola karnego strzelił Diogo Goncalves, później wszystko się wyrównało. Bayern podawał głównie w poprzek boiska, nie było w tym żadnego elementu zaskoczenia. Męczyli się monachijczycy i nie zasłużyli na więcej niż punkt. Dopiero w końcówce było trochę emocji, choć głównie za sprawą mistrza Danii.
Bayern Monachium - FC Kopenhaga 0:0
Składy:
Bayern: Manuel Neuer - Konrad Laimer, Leon Goretzka, Dayot Upamecano, Alphonso Davies (86' Frans Kratzig) - Kingsley Coman (64' Leroy Sane), Joshua Kimmich, Raphael Guerreiro (64' Aleksandar Pavlović), Thomas Mueller, Mathys Tel (64' Serge Gnabry) - Harry Kane.
FC Kopenhaga: Kamil Grabara - Elias Jelert, Denis Vavro, Kevin Diks, Nicolai Boilesen (71' Peter Ankersen) - Diogo Goncalves (90+5' Oscar Hojlund), Rasmus Falk, Lukas Lerager - Roony Bardghji (60' Elias Achouri), Viktor Claesson (60' Orri Oskarsson), Mohamed Elyounoussi.
Żółte kartki: Diogo Goncalves, Falk (FC Kopenhaga).
Sędzia: Stephanie Frappart (Francja).
# | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Bayern Monachium | 6 | 5 | 1 | 0 | 12:6 | 16 |
2 | FC Kopenhaga | 6 | 2 | 2 | 2 | 8:8 | 8 |
3 | Galatasaray Stambuł | 6 | 1 | 2 | 3 | 10:13 | 5 |
4 | Manchester United | 6 | 1 | 1 | 4 | 12:15 | 4 |
CZYTAJ TAKŻE:
"Mają trochę gotówki". Klub osiągnie porozumienie z Zielińskim?
Wielki błąd Marciniaka? Ekspert wyjaśnia. "Przekłamania. To nie ma żadnego znaczenia"