Od początku bieżącego roku były młodzieżowy reprezentant Polski występował na izraelskich boiskach od początku bieżącego roku. Tamtejsze rozgrywki musiały niestety zostać przerwane po rozpoczęciu wojny z Palestyną.
Patryk Klimala za porozumieniem stron rozwiązał swój kontrakt z Hapoelem Beer Szewa i zdecydował się na powrót do Polski. Pomocną dłoń w jego kierunku wyciągnęli działacze Śląska Wrocław. Zmiana klubu była właściwie jedynym wyjściem.
W wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego Onet" Klimala nie miał zamiaru ukrywać, że czuł zagrożenie. Na szczęście zawodnik wyszedł z całej sytuacji bez szwanku.
- Chyba tylko wariat by nie czuł. My jako Polacy nie jesteśmy przyzwyczajeni do takich rzeczy, że trzeba zejść do schronu. Sama sytuacja, że jesteś w domu i nagle słyszysz alarm bombowy, to już wzbudza emocje, tak samo, kiedy jedziesz i widzisz, jak Żelazna Kopuła wystrzeliwuje i zestrzeliwuje rakietę, to naprawdę robi wrażenie - wspominał.
ZOBACZ WIDEO: Leo Messi dla WP o Barcelonie z Lewandowskim: To świetna mieszanka
Jak podkreślił Klimala, w Izraelu nadal przebywa kilku innych zawodników związanych z Hapoelem. Po transferze do Śląska 25-latek będzie mógł skupić się wyłącznie na kwestiach piłkarskich.
- Nie było to nic przyjemnego, ale to, co przeżyłem w porównaniu do tego, co przeżywają koledzy z drużyny do dzisiaj, to jest nie do porównania - uzupełnił.
Czytaj więcej:
"Cud". Pique wbił szpilkę Realowi Madryt
Bayern cierpiał w Stambule, u siebie ma być inaczej. "Mieliśmy sporo szczęścia"