Anna Woźniak: Po czterech meczach zakończonych porażką, w ostatnim spotkaniu ligowym rundy jesiennej przyszło w końcu zwycięstwo.
Robert Kasperczyk: Mieliśmy na koncie cztery porażki z rzędu i przyznam szczerze, że była to dla mnie pierwsza taka sytuacja. Miałem w karierze dwie, trzy porażki pod rząd, ale szybko z tego wychodziliśmy. Tu widziałem po chłopakach, że coś się dzieje.
Zmiany w strukturach klubu zrobiły swoje?
- Zmiany w strukturach klubu, kontuzje, a przed nami był bardzo ważny mecz ze Zniczem. Wiedzieliśmy też, że przegrana pruszkowian 0:7 z Widzewem wcale nam nie pomoże. Ale udało się i zainkasowaliśmy trzy punkty.
Defensywna gra Znicza w pierwszej połowie postawiła poprzeczkę wysoko.
- Mieliśmy informacje, że Znicz przyjedzie tu zagrać defensywnie i będzie to dla nas trudny mecz. Niestety ten scenariusz w pierwszej połowie się potwierdzał. Ustawili dwie linie przed szesnastką, Tatarę na wysuniętego napastnika i cofniętego Feliksiaka, który miał swój epizod w Ostrowcu. Bardzo się cieszę z bramki do szatni Łukasza Matuszczyka. Nie będę kłamał - była ona pięknej urody i dała nam trochę oddechu oraz wiary.
KSZO zagrał inaczej niż w poprzednich meczach, co przyniosło zamierzony efekt.
- Ten kto nas oglądał, widział, że nie graliśmy ze Zniczem tak odważnie. Zagraliśmy bardziej zachowawczo, trzymałem na boisku Marcina Dziewulskiego - defensywnego pomocnika, bo wiedziałem, że wcześniej jak się otwierał Piotrek Wtorek czy Adrian Sobczyński, to przy kontrach brakowało zawodnika w środku pola. Może nie było to piękne, ale pozwala nam cieszyć się z trzech punktów.
Trener Kasperczyk udzielający wywiadu przed meczem z Widzewem Łódź
Przed sezonem wielu "ekspertów" nie prognozowało dla KSZO tylu punktów.
- Pamiętam prognozy, jakie były wypowiadane przed startem ligi. Wiedziałem, że jak się ma 19 meczów do rozegrania, bo de facto jeszcze nie zakończyliśmy tej rundy, to kadra musi być szeroka. Można ją zwęzić na wiosnę, gdzie jest już tylko 15 spotkań. Nie wiedzieliśmy, że tak szybko odpadniemy z Pucharu Polski. Inne drużyny tam grają i gdy rozmawiam z trenerami, to jest to katastrofa jeśli chodzi o organizmy tych zawodników.
Szkoda punktów straconych z MKS Kluczbork, bo po wygranej z Podbeskidziem rozbudziliście apetyty kibiców.
- Najczęstszym sformułowaniem zarówno wśród kibiców, jak i dziennikarzy było, że jeśli ugramy 17 punktów, to będzie bardzo dobrze. Gdy osiągnęliśmy 19 punktów, pojawiły się głosy, żeby ugrać 23-25 punktów. Nie zrobiliśmy 25. oczka, bo przegraliśmy u siebie z MKS Kluczbork. Inaczej wyglądałby mecz w Szczecinie i inaczej wyglądałby pojedynek ze Zniczem, gdybyśmy pokonali MKS.
Ale 22 punkty to również bardzo dobry rezultat po rundzie jesiennej.
- Uważam, że to niezły wynik jak na beniaminka. Ale proszę zwrócić uwagę, jakie odległości są nad czerwoną strefą. Różnice są bardzo niewielkie. Nawet Motor Lublin, który być może podświadomie pogodził się z tym, że spadnie, zabiera punkty Podbeskidziu, które według mnie ma duży potencjał. Jest to niesamowite. Dolcan wygrywa na Górniku Zabrze. Dlaczego więc i my mamy nie powalczyć?
No właśnie, dlaczego nie ograć legendarnego Górnika Zabrze?
- Mecz z Górnikiem będzie wyglądał zupełnie inaczej, ponieważ chłopcy odbudowali swoją psychikę. Znowu uwierzyli w siebie. Przyjedzie do nas zespół, który będzie grał otwarty futbol. Znając realia w Zabrzu, wiem, że goście zrobią wszystko, żeby z nami wygrać. To niewątpliwie będzie plus dla widowiska.
Ogólnie rundę można zaliczyć do udanych...
- Podsumowując to co już za nami, gratuluję chłopakom, aczkolwiek osobiście czuję pewien niedosyt. Proszę sobie dodać trzy punkty z MKS Kluczbork - wystarczy tylko to, bo nie mówię już o innych straconych oczkach. 25 punktów dawałoby nam pewną przewagę nad strefą spadkową, a teraz wszystko jest na styku.