Od stycznia bieżącego roku Dani Alves przebywa w więzieniu, gdzie oczekuje na zakończenie procesu. Decydująca rozprawa ma się odbyć na przełomie października i listopada. Jeśli piłkarz zostanie uznany winnym napaści na tle seksualnym, to grozi mu nawet 12 lat pozbawienia wolności.
Brazylijczyk nie przyznaje się do winy. Dotychczas jego obrońca poddawał w wątpliwość zeznania ofiary. Podkreślano, że do stosunku seksualnego doszło za zgodą 23-letniej kobiety, która oskarżyła Alvesa o gwałt w jednym z klubów w Barcelonie.
"La Razon" poinformował, że w ostatnim czasie linia obrony 40-latka zmieniła się. Piłkarz postanowił zrezygnować z usług doświadczonego prawnika Cristobala Martella, który zaczął powątpiewać w uzyskanie korzystnego rozstrzygnięcia przed sądem.
Adwokatem Alvesa zgodziła się zostać Ines Guardiola Sanchez, doktor prawa karnego Uniwersytetu w Barcelonie. Jak informują media, nowa prawniczka Brazylijczyka nie będzie dyskredytować zeznań ofiary. Skoncentruje się za to na obalaniu dowodów śledczych i odwoła się do nagrań i bardziej technicznych aspektów.
Sytuacja Alvesa jest bardzo trudna. W wyniku postępowania sądowego i tymczasowego aresztu mocno ucierpiał jego wizerunek. Do tego jego żona Joana Sanz zażądała rozwodu, na co piłkarz nie chce się zgodzić. Chce uratować związek, a do tego potrzebuje wyroku uniewinniającego. Wielu jednak uważa, że piłkarz nie uniknie kary i spędzi jeszcze za kratami kilka lat.
Czytaj także:
Paul Pogba na dopingu. Jest wynik próbki B
Jest decyzja holenderskiej policji w sprawie piłkarzy Legii
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwierzę wpadło na murawę. Podczas meczu!