Arkadiusz Milik wykorzystał szansę. Zdecydował szczegół

Twitter / Arkadiusz Milik / Arkadiusz Milik w barwach Juventusu
Twitter / Arkadiusz Milik / Arkadiusz Milik w barwach Juventusu

Kibice Juventusu byli mocno poirytowani przebiegiem meczu z Lecce. Uspokoił ich Arkadiusz Milik, który nieznacznie uniknął spalonego i strzelił pierwszego gola w sezonie Serie A. Zapewnił nim zwycięstwo 1:0 Bianconerim.

Na początek kolejki w lidze włoskiej doszło do teoretycznie najciekawszego meczu czwartego w tabeli Juventusu z trzecim Lecce. Drużyna z południa Włoch wystartowała rewelacyjnie. W poprzednim sezonie biła się długo o utrzymanie w elicie, a po pięciu kolejkach obecnych rozgrywek była jednym z dwóch niepokonanych ligowców obok lidera Interu.

Trener Massimiliano Allegri wystawił dwóch Polaków w podstawowym składzie. Wojciech Szczęsny miał możliwość zrehabilitowania się za błąd w poprzednim, przegranym 2:4 meczu z Sassuolo. Z kolei Arkadiusz Milik mógł pokazać, że należy mu się miejsce w jedenastce nie tylko od święta. Początek sezonu nie był przyjemnym czasem dla Milika. Marcin Listkowski nie podniósł się z ławki rezerwowych gości.

Juventus był groźniejszy. Nie minęła minuta i Adrien Rabiot sprawdził strzałem Wladimira Falcone. Następnie Bianconeri postraszyli dwoma dośrodkowaniami, a w 13. minucie Federico Chiesa nie przymierzył zza pola karnego. Dusan Vlahović bił reprezentantowi Włoch brawo z ławki i docenił decyzję o uderzeniu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz ruszył do ataku. Ostatnia akcja i... Tylko zobacz!

W 22. minucie było pierwsze uderzenie celne Arkadiusza Milika. Polak dostał podanie blisko pola karnego Lecce i nie zastanawiał się długo nad sposobem zakończenia ataku. Mocne kopnięcie było za mało zaskakujące, żeby piłka ominęła rozgrzanego już Wladimira Falcone.

Do zakończenia pierwszej połowy meczu publiczność w Turynie zdążyła mocno zdenerwować się. Najważniejszym grzechem Juventusu było marnowanie sytuacji podbramkowych, ale od czasu do czasu gospodarzom przydarzały się również niechlujne zagrania, a i tempo wymian podań nie mogło zachwycać. Tym samym Bianconeri zostali pożegnani mieszanką gwizdów i buczenia przed zejściem do szatni.

Lecce jakby zagrało odważniej po przerwie i starało się zaangażować większą liczbę zawodników do atakowania. Inna sprawa, że znany z polskich boisk Pontus Almqvist, a także jego kompani nie sprawdzali groźnymi strzałami Wojciecha Szczęsnego. Tym samym Polak nie miał okazji do pokazania umiejętności.

W 57. minucie padła wyczekiwana bramka dla Juventusu i była to polska bramka Arkadiusza Milika. Właśnie Milik przerwał nerwowe oczekiwanie na stadionie i wepchnął piłkę z bliska do siatki. Po wrzutce Westona McKenniego było strącenie futbolówki w kierunku dalszego słupka przez Adriena Rabiota. Tam grasował Polak i zakończył akcję na wślizgu. Po trafieniu jeszcze wideo weryfikacja, ale nie przyniosła anulowania gola.

Zdobywca gola minimalnie uniknął spalonego i mógł cieszyć się z pierwszego trafienia do bramki przeciwnika w sezonie. Arkadiusz Milik wykorzystał swoją szansę od trenera. W 78. minucie zszedł z boiska i został nagrodzony brawami. Już bez Polaka na boisku Stara Dama utrzymała wynik 1:0 do końca.

Juventus FC - US Lecce 1:0 (0:0)
1:0 - Arkadiusz Milik 57'

Składy:

Juventus: Wojciech Szczęsny - Daniele Rugani (72' Federico Gatti), Bremer, Danilo - Weston McKennie (86' Timothy Weah), Nicolo Fagioli (86' Fabio Miretti), Manuel Locatelli, Adrien Rabiot, Andrea Cambiaso (72' Filip Kostić) - Federico Chiesa, Arkadiusz Milik (78' Dusan Vlahović)

Lecce: Wladimiro Falcone - Lorenzo Venuti (63' Valentin Gendrey), Marin Pongracić, Federico Baschirotto, Patrick Dorgu - Alexis Blin (82' Roberto Piccoli), Ylber Ramadani (69' Mohamed Kaba), Remi Oudin (63' Hamza Rafia) - Pontus Almqvist, Nikola Krstović, Gabriel Strefezza (63' Nicola Sansone)

Żółte kartki: Chiesa, Rabiot (Juventus) oraz Ramadani, Rafia, Kaba, Krstović (Lecce)

Czerwona kartka: Mohamed Kaba (Lecce) /90' - za drugą żółtą/

Sędzia: Antonio Giua

Tabela Serie A:

Standings provided by Sofascore

Czytaj także: Koncert Juventusu w pierwszej połowie. Wojciech Szczęsny bez fałszywego ruchu
Czytaj także: Debiut Polaka w Serie A. Weteran zepsuł inaugurację AS Romie

Komentarze (3)
avatar
Rdza na drewnie
27.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
mylik trafił do bramki.... Niepojęte! 
avatar
Tupac
27.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Raz do roku i garbaty się wyprostuje. 
avatar
Ahmann Kaji
27.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Cała ta liga włoska jest aktualnie nieobliczalna. Tam przy dobrze dobranym składzie o mistrza nie trudno. A drużyny, które mają status czołowych tracą punkty z słabszymi.