O śmierci piłkarza poinformowała w mediach społecznościowych jego małżonka, a o tym przykrym fakcie szerzej rozpisał się serwis "O Globo". Jak możemy przeczytać, Marinho Peres przebywał w szpitalu przez ostatni miesiąc. Jego zgon stwierdzono w poniedziałek wieczorem. Przyczyna śmierci nie została ujawniona.
Peres był reprezentantem Brazylii w latach 70. Co ciekawe, ostatnie swoje spotkanie w barwach Cannarinhos rozegrał przeciwko... reprezentacji Polski. Był to mecz podczas mundialu w 1974 roku, w którym stawką było trzecie miejsce na mistrzostwach świata. Biało-Czerwoni wygrali 1:0 po pamiętnym golu Grzegorza Laty.
Marinho Peres w tamtejszym turnieju rozegrał dla Brazylii wszystkie 7 meczów. Łącznie dla narodowej kadry zagrał natomiast w 12 spotkaniach, w których strzelił jedną bramkę. Występował na pozycji obrońcy.
W przypadku jego historii klubowej, głównie związany był z ośrodkami brazylijskimi. W sezonie 1974 - 1975 grał jednak dla FC Barcelony. To jego jedyny europejski klub w karierze. Po zakończeniu kariery piłkarskiej, w 1982 roku, zajął się trenerką. W swoim CV miał prowadzenie m.in. Sportingu Lizbona czy FC Santos.
O jego śmierci nie zapomniały też pozostałe jego byłe kluby, jak choćby SC Internacional. "Z głębokim żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Marinho Peresa. Jako zawodnik Interu w latach 1976 i 1977, obrońca był absolutnym podstawowym zawodnikiem, który zapewnił drużynie zwycięstwo w drugim meczu Brasileirao w historii Kolorado. Przyjaciołom i rodzinie życzymy siły" - napisano.
Zobacz także:
Ultrasi grożą śmiercią prezesowi
Koniec pewnej ery w Lidze Mistrzów