Już samo powołanie Grzegorza Krychowiaka do kadry wywołało dyskusje. A to głównie dlatego, że pomocnik był dotychczas pomijany przez Fernando Santosa i wydawało się, że to może być jego koniec w polskiej kadrze.
Można było jednak spodziewać się, że selekcjoner liczy na spore doświadczenie, jakie posiada w reprezentacji 33-latek. Krychowiak, jako stały bywalec w pierwszej "11" Biało-Czerwonych w ostatnich latach, mógł wprowadzić stabilność i spokój w środku pola. Nic takiego jednak w czwartek na PGE Narodowym w jego wykonaniu nie zobaczyliśmy.
Była za to żółta kartka już na początku pierwszej połowy i dziwny strzał (?) pod jej koniec (tu zobaczysz więcej ->>). W drugiej części meczu opuścił on plac gry, a po spotkaniu Santos na konferencji prasowej mógł spodziewać się pytania o wystawienie go w wyjściowym składzie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: najpierw tylko się przyglądał, a potem... Co za historia!
Portugalski szkoleniowiec odpowiedział jednak dość... na około. Stricte do piłkarza arabskiego Abha Club się nie odniósł, bo, jak stwierdził "pytania o personalia nie pomagają drużynie".
- Wyszedłem z założenia, że to najlepsza drużyna, którą mam do dyspozycji - tak wyraził się na temat tego, jak wyglądało wyjściowe zestawienie reprezentacji Polski na mecz z Wyspami Owczymi. - Każdy ma prawo do własnej opinii i ja to szanuję, ale często patrzy się indywidualnie, dlaczego zagrał ten, a nie inny, a nie myślimy o drużynie - dodał selekcjoner Polaków.
Nie ulega wątpliwości, że najbliższe godziny będą dla niego trudne. Musi bowiem wymyślić coś, co sprawi, że Biało-Czerwoni już w niedzielę zagrają zupełnie inaczej w Tiranie z Albanią. W przeciwnym razie musimy liczyć się z porażką, bo w czwartek nawet półamatorska kadra Wysp Owczych potrafiła stworzyć zagrożenie pod naszą bramką.
Czytaj również:
Aż oczy bolały. "Najgorszy zawodnik na boisku"