Tak jak mówił, tak zrobił. Dawid Kownacki nie przedłużył umowy z Fortuną Dusseldorf po znakomitym sezonie i postanowił zmienić barwy klubowe. Pozostał jednak w Niemczech, podpisując kontrakt z grającym w Bundeslidze Werderem Brema.
W sparingach polski napastnik potwierdził formę z poprzednich rozgrywek. Wystąpił łącznie w czterech meczach i zdobył pięć bramek. To jednak nie wystarczyło, żeby znaleźć się w pierwszym składzie Werderu na inauguracje nowego sezonu Bundesligi.
- Nie będzie grał od 1. minuty ale jestem przekonany ze wejdzie - mówił przed meczem Clemens Fritz, dyrektor sportowy klubu Polaka.
ZOBACZ WIDEO: Tylko spójrz, co zrobili przed meczem z Realem Madryt. "Ojcze nasz"
I miał rację, bo Kownacki zameldował się na boisku w drugiej połowie. Ostatecznie spędził na nim 12 minut, podczas których nie udało mu się uratować honoru drużyny w starciu z Bayernem Monachium (0:4).
- Jest to świetny chłopak, ma fantastyczny charakter. Chce się poprawiać z dnia na dzień, pracować dla drużyny. Dużo widzi na boisku, bardzo dużo biega i jest niezwykle pracowity. Nie potrzebuje wielu szans, żeby strzelić gola, pokazał to w okresie przygotowawczym - tak Kownackiego pisał Fritz, który miał wpływ na jego transfer.
Wszystko wskazuje na to, że Kownacki musi przygotować się na trudną walkę o wyjściowy skład. Jednak biorąc pod uwagę jego formą w sparingach, nie stoi na straconej pozycji.
Przeczytaj także:
Dawid Kownacki - teraz albo nigdy! "On tego potrzebuje"