Wicemistrz Polski ma za sobą nieudany pierwszy mecz z Austrią Wiedeń. Legia Warszawa na swoim stadionie przegrała 1:2, a fakt jest taki, że mogła ponieść jeszcze wyższą porażkę. Gdyby nie świetna interwencja Kacpra Tobiasza w sytuacji sam na sam z jednym z rywali, Wojskowi mogliby stracić nawet trzy bramki.
Niezależnie od tego drużyna ze stolicy musi odrabiać straty na obiekcie rywala, a takie zadanie nigdy nie jest łatwe. To też potwierdza historia europejskich batalii warszawskiego klubu. Legia ani razu nie awansowała do kolejnej rundy, gdy przegrała pierwszy mecz, który był rozgrywany na własnym stadionie.
Było dziesięć takich sytuacji, a pierwsza miała miejsce w sezonie 1964/1965, gdy Wojskowi rywalizowali z TSV 1860 Monachium. Natomiast szczegółowo można przytoczyć dwa przykłady z nowszej historii polskiego futbolu.
ZOBACZ WIDEO: Polskie kluby walczą w Europie, zamieszanie z PZPN i "Lewy" gotowy do startu ligi? - Z Pierwszej Piłki #43
W sezonie 2018/2019 Legia miała aż dwie takie sytuacje. Najpierw w eliminacjach Ligi Mistrzów w Warszawie wygrał 2:0 Spartak Trnawa. Potem na Słowacji ówczesny mistrz Polski chciał odrobić straty i wygrał zaledwie 1:0, czym przypieczętował odpadnięcie z tych najbardziej elitarnych rozgrywek.
Potem rywalem Legii w trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Europy było luksemburskie Football 1991 Dudelange. Ten rywal najpierw wygrał w Warszawie 2:1, a potem na swoim obiekcie wywalczył remis 2:2, co pozwoliło mu na wejście do kolejnej rundy, a polski zespół na dobre wyrzuciło z pucharów.
Teraz oczywiście mamy nadzieję na to, że Wojskowi zdołają przełamać tę złą serię i pierwszy raz w swojej historii odrobią straty w meczu wyjazdowym. Łatwo na pewno nie będzie, ale awans do czwartej rundy kwalifikacji do Ligi Konferencji Europy wciąż jest możliwy.
Początek meczu rewanżowego z Austrią Wiedeń zaplanowano na 19:00. Transmisja spotkania będzie do obejrzenia w TVP Sport, a relację tekstową będzie można przeczytać na WP SportoweFakty.
Czytaj też:
Złe informacje dla Duńczyków przed Rakowem. Chodzi o kibiców
Nie zdziwi go, jak wszyscy odpadną