Jak dowiaduje się Wirtualna Polska co najmniej cztery samochody, z których korzystali pracownicy PZPN na podstawie umowy z firmą Car4share, stanęły nagle w środę 26 lipca. Jeden z nich został unieruchomiony na kilka godzin w myjni, co spowodowało niemałe zamieszanie dla podróżujących pracowników piłkarskiej centrali.
Sponsor nie zapłacił
Samochody trafiły do PZPN na podstawie umowy sponsorskiej z Car4share, podpisanej w styczniu 2023 r. Jak przekazało nam biuro prasowe związku, Car4share dostarcza do PZPN flotę samochodów, ale nie jest właścicielem tych pojazdów. "Nie wiemy, kto bezpośrednio dostarcza samochody naszemu partnerowi" - przekazał nam PZPN.
Jak ustaliły WP SportoweFakty, samochody użytkowane przez PZPN zostały wynajęte przez Car4share od dwóch innych firm i przekazane pracownikom związku. Car4share miało regulować opłaty za ich wynajem, z czego jednak firma się nie wywiązywała. Z naszych informacji wynika, że auta zostały zablokowane 26 lipca za zaległości w opłatach. Wynajmująca je firma nawet nie wiedziała, że użytkownikiem aut jest PZPN. Dopiero gdy związek zwrócił się z żądaniem wyjaśnień do Car4share, sponsor uregulował zaległości, a auta odblokowano.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zrobili to z pompą! Tak Inter Miami zaprezentował kolejną gwiazdę
Co na to sam PZPN? "Możemy potwierdzić, że przed kilkoma dniami pojawiły się problemy techniczne, które uniemożliwiły przez krótki czas korzystanie z tych pojazdów. Problemy techniczne pojawiły się na linii dostawca samochodów a firma Car4share. Po uzyskanym zgłoszeniu od osób użytkujących auta, problem techniczny został niezwłocznie usunięty przez dostawcę pojazdów. Należy podkreślić, że w wyniku problemów technicznych nie doszło do żadnej niebezpiecznej sytuacji na drodze. Również nie było potrzeby interwencji żadnych służb. PZPN wystąpił do firmy Car4share z prośbą o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji" - przekazało nam biuro prasowe związku.
O sytuację zapytaliśmy też prezesa PZPN Cezarego Kuleszę, który stwierdził, że "nie jest mechanikiem" i dodał, że związek poprosił o wyjaśnienia sponsora.
Tajemniczy sponsor reprezentacji
Firma Car4share zwróciła na siebie uwagę jako sponsor reprezentacji już wcześniej. Gdy po opisaniu przez WP SportoweFakty afery z wyjazdem na mecz do Mołdawii skazanego za ustawianie meczów Mirosława Stasiaka PZPN wydał oświadczenie, w którym stwierdzono, że skompromitowanego działacza do samolotu kadry Polski zaprosił jeden z partnerów, poprosiliśmy wszystkich sponsorów kadry o stanowisko w tej sprawie. Wszystkich oprócz jednego.
Okazało się, że na stronie firmy Car4share nie ma żadnej możliwości kontaktu. Brakowało telefonu, maila, a formularz kontaktowy nie działał. Dopiero w ustawieniach strony udało nam się znaleźć maila do greckiego informatyka, który przygotował stronę internetową spółki, oraz do węgierskiej spółki Kool Car Rental, która według danych rejestrowych jest właścicielem sponsora PZPN.
Po trzech dniach odezwał się Konstantionos Nikas, grecki prezes Car4share. Stwierdził, że jest przeciwny korupcji w piłce, nie ma związku z zabraniem Stasiaka do Mołdawii i obiecał, że wkrótce na stronie spółki pojawi się mail kontaktowy. I rzeczywiście - wkrótce po naszej rozmowie pojawiła się możliwość kontaktu. A wchodzących na stronę firmy wita komunikat, że "obecnie rozpatrujemy możliwość natychmiastowego rozwiązania podpisanej umowy z PZPN".
Car4share ma swoją siedzibę w biurowcu obok wysypiska śmieci w warszawskim Radiowie. Zarejestrował ją w czerwcu 2021 r. polski biznesmen, który miał cztery inne spółki zarejestrowane pod tym samym adresem. Po kilku miesiącach spółka została sprzedana węgierskiej firmie reprezentowanej przez Greka Konstantionosa Nikasa. Od początku działalności nie złożyła żadnych sprawozdań finansowych.
Próbowaliśmy kilkukrotnie ponownie skontaktować się z Konstantionosem Nikasem, żeby zapytać o sytuację z zablokowaniem samochodów. - Spróbuję się dowiedzieć, od tamtej pory z samochodami przekazanymi PZPN nie dzieje się nic złego - przekazał nam i dodał, że jest na wakacjach.
Szymon Jadczak, Maciej Siemiątkowski, dziennikarze Wirtualnej Polski
Czytaj też:
Działacz piłkarski kłamcą lustracyjnym. Jest decyzja PZPN
Przez dwa i pół roku pracował w kopalni. "Organizm był w szoku"