Marciniak wrócił do afery sprzed finału Ligi Mistrzów. "Rysa na medalu"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Szymon Marciniak
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Szymon Marciniak
zdjęcie autora artykułu

"Super Express" cytuje Szymona Marciniaka, który odniósł się do afery z jego udziałem, a przez którą mógł stracić sędziowanie tegorocznego finału Ligi Mistrzów. - Jest mnóstwo oszołomów wokół nas, którzy chcą nam podstawić nogę - stwierdził.

W tym artykule dowiesz się o:

Szymon Marciniak jest nie tylko najlepszym polskim sędzią, ale prawdopodobnie obecnie najlepszym arbitrem na świecie. Łatwo to wywnioskować nie tylko poprzez oglądanie futbolu, ale także po decyzjach podejmowanych przez światowe federacje. Najpierw FIFA wyznaczyła go jako arbitra finału mundialu w Katarze, a później UEFA na rozjemcę w decydującym meczu o trofeum w Lidze Mistrzów. Oba te spotkania poprowadził wzorowo.

Nad Polakiem zebrały się jednak ciemne chmury, gdy stowarzyszenie "Nigdy Więcej" zwróciło uwagę, iż uczestniczył on w biznesowej konferencji "Everest". Podczas tego wydarzenia Szymon Marciniak wygłosił mowę motywacyjną. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że za organizację konferencji odpowiadał Sławomir Mentzen, czyli polityk Konfederacji wzbudzający kontrowersje swoimi poglądami.

UEFA przyjrzała się sprawie. Polakowi groziło odsunięcie od sędziowania finału Champions League. Marciniak otrzymał jednak wsparcie od wiceprezydenta UEFA Zbigniewa Bońka czy polityków. Gdy już opadł cały kurz związany z tą aferą, główny zainteresowany raz jeszcze się do niej odniósł.

ZOBACZ WIDEO: Ależ przymierzyła. Gol stadiony świata

- Finał Ligi Mistrzów był dopięciem tego sezonu, chociaż trochę zepsutym przez sytuację sprzed finału. Dlatego ten medal tak mnie nie cieszył. Po prostu pojawiła się na nim ta rysa - powiedział polski arbiter, którego cytuje "Super Express".

Szymon Marciniak swój najlepszy sezon w sędziowskiej karierze zakończył poprowadzeniem meczu... A klasy. Wytłumaczył on, że skorzystał z zaproszenia kierownika Jagiellonii Białystok, Arkadiusza Szczęsnego i zgodził się na posędziowanie spotkania Turośniaka Turośń Kościelna z GKS-em Rutki. Obecność Marciniaka wywołała duże poruszenie (czytaj więcej ->>).

Na meczu siódmego szczebla rozgrywkowego w Polsce pojawiło się wielu kibiców, którzy chcieli na żywo zobaczyć drugiego arbitra w historii, który w jednym sezonie sędziował finały Ligi Mistrzów i mistrzostw świata.

- Tak to jest w życiu sędziego, są wzloty i upadki. Jestem na tyle doświadczonym arbitrem, że byłem na szczycie, zdarzył się słabszy moment, ale dzięki niemu nabrałem trochę pokory. Czasami trzeba upaść, aby ponownie wstać i po tym poznaje się prawdziwego faceta. Te doświadczenia nauczyły mnie bycia bardziej empatycznym, a życie zawsze oddaje to, co wcześniej zabiera - skomentował Marciniak.

Wyjaśnił też, że nie wybiera się na stałe do Arabii Saudyjskiej, aby sędziować tamtejszą ligę, lecz nie wykluczył okazjonalnych występów tam, jak i zarówno w USA czy Chinach. Teraz może on bowiem spokojnie myśleć o dalszych planach na karierę, która mogła stanąć pod znakiem zapytania.

- Jestem Szymon Marciniak, jestem doświadczony zarówno życiowo jak i sędziowsko, wiem co mam robić. Czułem olbrzymie wsparcie ze strony kibiców, zarówno podczas mistrzostw świata jak i teraz przed finałem Ligi Mistrzów. Po tej przysłowiowej, przepraszam "gównoburzy" otrzymałem mnóstwo słów wsparcia od różnych osób. Jest mnóstwo oszołomów wokół nas, którzy chcą nam podstawić nogę. Jest to przykre, ale fantastyczne jest to, że potrafimy się spiknąć, trzymać za siebie wzajemnie kciuki. To jest potrzebne i za to wszystkim kibicom chciałbym bardzo gorąco podziękować - zakończył polski sędzia.

Zobacz także: Marciniak odznaczony przez ministra

Źródło artykułu: WP SportoweFakty