Spośród wszystkich czterech drużyn walczących w ostatniej kolejce o utrzymanie Wisła Płock wyglądała zdecydowanie najgorzej. Nie było tam ani zespołu, ani tym bardziej nic związanego z walką. Jeżeli tak ma wyglądać zespół walczący o życie, to na pozostanie w PKO Ekstraklasie nie zasługuje.
Cracovia nie grała w tym meczu o nic, oczywiście poza większą gratyfikacją finansową za zajęcie wyższego miejsca na koniec sezonu. Ale mimo to wyglądała znacznie lepiej od Wisły. Goście snuli się po boisku, sprawiali wrażenie, jakby przebywali na nim za karę.
W ósmym wyjazdowym meczu w rundzie wiosennej Wisła przegrała po raz ósmy i żegna się z najwyższą klasą rozgrywkową. Nie miały znaczenia wyniki na innych stadionach. W przypadku remisu płocczanie zrównaliby się ze Śląskiem Wrocław, który swój mecz w Warszawie przegrał, natomiast to i tak by nic nie dało, bo Wisła ma gorszy bilans bezpośredni z tym rywalem.
ZOBACZ WIDEO:"Był samcem alfa". Dyskusja o odejściu Lewandowskiego
Pierwsza połowa? Pod całkowitą kontrolą Cracovii. Wisła nie była w stanie nic zdziałać w ofensywie, nie oddała ani jednego celnego strzału. Lukas Hrosso równie dobrze mógł rozłożyć leżak i korzystać ze słońca. Co innego gospodarze, którzy chętnie atakowali. Prawą stroną, lewą - żaden problem. Była poprzeczka po uderzeniu Virgila Ghity, było też parę innych okazji, a gol padł po szybkiej wymianie podań z lewej strony, po uderzeniu Mateusza Bochnaka piłkę odbił Krzysztof Kamiński, ale wobec dobitki Karola Knapa z paru metrów był już bezradny.
Nieco lepiej z perspektywy gości wyglądała druga część spotkania. Udało się przenieść grę pod pole karne Cracovii i - mówiąc wprost - zepchnąć krakowski zespół do nieco głębszej defensywy. Doskonałą sytuację miał m.in. Łukasz Sekulski, ale bardzo niezdarnie składał się do strzału i ostatecznie uderzył za lekko. Piłkę z linii bramkowej wybił Arttu Hoskonen.
Trudno mówić o najlepszym momencie Wisły, gdy gra tak słabo, ale miała kilka minut, gdy wydawało się, że jeszcze jest w stanie powalczyć. Wtedy jednak Cracovia zadała dwa ciosy w krótkim odstępie czasu. Najpierw po rzucie rożnym celnie główkował Ghita, a dosłownie po chwili wynik podwyższył Patryk Makuch. 3:0. Deklasacja i całkiem udane zakończenie sezonu w Krakowie, a przy odrobinie lepszej skuteczności mogło być jeszcze wyżej.
Cracovia - Wisła Płock 3:0 (1:0)
1:0 Karol Knap 37'
2:0 Virgil Ghita 62'
3:0 Patryk Makuch 65'
Składy:
Cracovia: Lukas Hrosso - Cornel Rapa, Arttu Hoskonen, Jakub Jugas, Virgil Ghita, Mateusz Bochnak - Patryk Makuch (80' Kacper Śmiglewski), Takuto Oshima (89' Filip Rózga), Karol Knap (63' Jewhen Konoplanka), Michał Rakoczy (89' Bartłomiej Kolec) - Benjamin Kallman (63' Jani Atanasov).
Wisła: Krzysztof Kamiński - Martin Sulek (70' Igor Drapiński), Jakub Rzeźniczak, Adam Chrzanowski, Piotr Tomasik - Mateusz Szwoch, Dominik Furman (76' Radosław Cielemęcki), Filip Lesniak (65' Dawid Kocyła), Rafał Wolski (70' Krzysztof Janus) - Bartosz Śpiączka (65' Marko Kolar), Łukasz Sekulski.
Żółte kartki: Szwoch, Sekulski (Wisła).
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).
CZYTAJ TAKŻE:
Real Madryt szykuje wielki transfer. Trener wskazał cel
Milik może zmienić klub. Chce go były trener