Sześć goli padło w hicie Fortuna I ligi. Ruch Chorzów zremisował z ŁKS-em Łódź 3:3. Losy spotkania ważyły się do końca.
W doliczonym czasie Niebiescy zdobyli gola, ale po analizie VAR sędzia trafienie anulował. Kilka minut później Paweł Raczkowski po raz kolejny analizował zagranie ręką. Tym razem przewinił gracz gości. Arbiter podyktował rzut karny, który Tomasz Foszmańczyk zamienił na bramkę.
Nic dziwnego, że po spotkaniu obaj trenerzy poświęcili kilka zdań obecnym przepisom. - Podział punktów po niezłym meczu. Szczególnie, jeśli chodzi o stronę kibicowską, takie mecze fajnie się ogląda. Czujemy niedosyt, bo gdy traci się bramkę w taki sposób, to tak jest. Trudno mi ocenić sytuację z rzutem karnym. Myślę, że przepis z zagraniem ręką powinien zostać uporządkowany - stwierdził Kazimierz Moskal. - Punkt na trudnym terenie należy szanować. Spotkały się zespoły zaangażowane w walce o awans, jeszcze wiele się może wydarzyć - dodał.
- W pewnym momencie mieliśmy niedosyt, w końcówce cieszyliśmy się z remisu. Dramaturgia była ogromna. Dla kibiców było to świetne widowisko. Przy zagraniach ręką jest mnóstwo intepretacji. Każda ręka napastnika, to jest ręka, a u obrońcy patrzy się na inne aspekty. Potem to nie dziwi, że wszystko jest interpretowane i sprawdzane po pięć minut. Nie mówię o dzisiejszym meczu, bo nawet sytuacji nie widziałem - skomentował potyczkę szkoleniowiec gospodarzy Jarosław Skrobacz. - Oby takich meczów jak najwięcej. Zespoły grały otwartą piłkę. Sześć goli w takim meczu, to tylko może cieszyć. To dobra reklama Fortuna I ligi - podsumował.
Czytaj także:
Trener Skry po meczu z Wisłą: To o czymś świadczy
Ruch Chorzów na ponad miesiąc stracił napastnika
ZOBACZ WIDEO: "To nie jest tak, że się mądrzę". Robert Lewandowski mówi o swojej roli w Barcelonie