Chelsea FC do meczu z Borussią Dortmund na własnym stadionie podchodziła po pierwszym od dawna zwycięstwie w rozgrywkach Premier League. W weekend londyńczycy pokonali bowiem Leeds United.
To jednak jeden z niewielu pozytywów, jakie mieli przyjemność ostatnio czuć sympatycy "The Blues". Mecz z BVB wyrósł więc na coś w rodzaju finału. Do przerwy gospodarze prowadzili już 1:0, co oznaczało odrobienie strat z Dortmundu.
Po gwizdku rozpoczynającym drugą część spotkania sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy za zagranie ręką Wolfa. Do piłki podszedł Kai Havertz i... trafił w słupek. Arbiter sędziujący ten pojedynek dostał jednak sygnał z VAR-u.
Rzut karny został powtórzony, a Havertz uderzył w bardzo podobny sposób i wykorzystał "jedenastkę". Dlaczego sędzia zdecydował się powtórzyć ten stały fragment gry? Wszystko wynika z artykułu 14. przepisów gry w piłkę nożną.
Mówi on, że rzut karny powtarza się, gdy piłkarz drużyny broniącej wbiegnie w pole karne (łuk pola karnego również zalicza się do tej przestrzeni przyp. red.) przed kopnięciem futbolówki i następnie jej dotknie, przez co jego zespół osiąga wyraźną korzyść. Tak było w tym przypadku. Salih Ozcan wbiegł w pole karne zanim Havertz kopnął piłkę, a później wybił futbolówkę zażegnując niebezpieczeństwo, co widać na poniższym nagraniu oraz zdjęciu.
Czytaj także:
Największa trauma Roberta Lewandowskiego. "To wciąż boli"
Absurd na MŚ. Szef FIFA wystawił Katarowi laurkę
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dla takich akcji przychodzi się na stadion