Bójki na murawie, sprzeczki w tunelu i trener obrywający pizzą. Angielski klasyk wraca na swoje miejsce

Getty Images / Tom Purslow/Manchester United / Na zdjęciu: Marcus Rashford
Getty Images / Tom Purslow/Manchester United / Na zdjęciu: Marcus Rashford

Rywalizacja, która przed laty decydowała o mistrzostwie Anglii, znowu może mieć kluczowe znaczenie. Arsenal czy Manchester United? Od dawna żaden mecz pomiędzy tymi zespołami nie budził takich emocji.

W kwietniu 2008 roku na cztery kolejki przed końcem sezonu Manchester United był liderem Premier League. Czerwone Diabły w swoim kolejnym meczu podejmowały na Old Trafford Arsenal, który zajmował 3. pozycję w tabeli, wciąż mając spore szansę na mistrzostwo Anglii. Strata do drużyny sir Alexa Fergusona wynosiła zaledwie sześć punktów. W grze o tytuł pozostawała także londyńska Chelsea, która plasowała się na drugim miejscu.

Mecz zakończył się skromnym zwycięstwem United (2:1), które ostatecznie sięgnęło po trofeum. Arsenal finiszował na trzeciej pozycji ze stratą czterech "oczek" do 1. miejsca. Historia mogła jednak potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby w tamtego meczu na Old Trafford Kanonierzy nie przegrali. Po 15 latach angielski klasyk znów może mieć decydujące znaczenie w kontekście walki o tytuł.

Toksyczna rywalizacja

Starcia Arsenalu z Manchesterem United w przeszłości były kojarzone przede wszystkim z postaciami dwóch wielkich trenerskich nazwisk - Arsene'a Wengera i sir Alexa Fergusona. Obaj spędzili w swoich klubach ponad dwie dekady i przez ten czas mierzyli się ze sobą aż 49 razy.

ZOBACZ WIDEO: Lewandowski z trofeum, PZPN szuka selekcjonera, okienko transferowe - Z Pierwszej Piłki

- Ta rywalizacja w pewnym momencie stała się toksyczna - stwierdził po latach Ferguson w dokumencie "Arsene Wenger: Invincible". - Zawsze patrzysz w lusterko wsteczne, aby zobaczyć, kto jedzie za tobą, a kiedy kogoś widzisz, przyspieszasz. Wiedzieliśmy, że musimy pokonać siebie nawzajem. To rodzaje meczów, które wracają, by cię prześladować - dodał Szkot.

Szkoleniowiec Arsenalu na łamach tej samej produkcji przyznał natomiast, że perspektywa pokonania Czerwonych Diabłów, które w tamtym okresie dominowały na angielskich boiskach, była motorem napędowym do ciężkiej pracy. - Czasami wymiotowałem po przegranej. To bardzo boli. Jestem perfekcjonistą, który wiele wymaga w stosunku do siebie - wyznał Wenger.

W bezpośrednich potyczkach obu szkoleniowców 23 razy triumfował Szkot. Francuz pokonał swojego odwiecznego rywala 16-krotnie, natomiast w dziesięciu przypadkach spotkania kończyły się remisami.

Walka o dominację

Na początku XXI wieku starcia Arsenalu z United uchodziły za jedne z najgorętszych w Europie. Piłkarze dawali z siebie wszystko i na murawie żaden z nich nie odstawiał nogi. W trakcie spotkań dochodziło do brutalnych fauli, przepychanek, a nawet bójek, które czasami rozpoczynały się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem.

Do jednej z takich sprzeczek doszło w 2005 roku pomiędzy kapitanami obu drużyn - Patrickiem Vieirą i Royem Keanem. Obaj piłkarze rzucili się na siebie w tunelu po tym, jak Francuz po przedmeczowej rozgrzewce wszedł do szatni Manchesteru, aby słownie sprowokować defensora Czerwonych Diabłów, Gary'ego Neville'a. W obronie kolegi stanął Keane, w którego Vieira miał ponoć trysnąć wodą z butelki, co wpędziło Irlandczyka w szał. - jako kapitanowie broniliśmy naszych graczy. Zawodnicy jednego klubu chcieli dominować nad tymi drugimi. Uśmiecham się, kiedy wspominam te mecze. To były dobre czasy dla futbolu - wspominał Vieira w rozmowie ze stacją "Sky Sports".
 
Mimo wszystko obaj piłkarze darzyli się wzajemnie ogromnym szacunkiem. Co ciekawe, po jednym z meczów razem udali się nawet na lody. - Wracaliśmy do hotelu i po drodze wstąpiliśmy do lodziarni. Niektórzy fani to zobaczyli i nie mogli uwierzyć. Lepszy gracz nigdy nie płacił, więc to on musiał kupić lody - dodał uszczypliwie obecny szkoleniowiec Crystal Palace.

Pizza na twarzy Fergusona

Inne zajście miało miejsce w sezonie 2003/2004, w którym Arsenal pewnie zmierzał się po mistrzostwo Anglii. Kanonierzy imponowali formą i mieli za sobą serię 49 meczów bez porażki w lidze, co wciąż pozostaje rekordem rozgrywek. Tę imponującą passę londyńczyków zakończył... Manchester United.

Czerwone Diabły wygrały 2:0 na własnym boisku po trafieniach Ruuda van Nistelrooya oraz Wayne'a Rooneya, a porażka do tego stopnia "zabolała" podopiecznych Wengera, że po ostatnim gwizdku w tunelu wybuchły zamieszki.

Zdarzenie to zapisało się w historii jako "bitwa o bufet", ponieważ jeden z piłkarzy gości rzucił pizzą prosto w twarz... sir Alexa Fergusona. Długo nie było wiadomo, który z zawodników zdecydował się na tak desperackie zachowanie, jednak wszelkie wątpliwości po 13 latach rozwiał Cesc Fabregas w programie telewizyjnym "A League of Their Own".

- Byłem w szatni i usłyszałem hałas na zewnątrz. Poszedłem tam z pizzą w ręku. Sol Campbell i Martin Keown przepychali się z Rio Ferdinandem. Chciałem zareagować i sam nie wiem czemu, ale rzuciłem w nich kawałkiem pizzy. Dopiero później zobaczyłem, kogo nim trafiłem - przyznał się do winy Hiszpan, po czym przeprosił legendarnego szkoleniowca.

Klasyk nowej generacji?

Ani Arsenal, ani Manchester United nie byli w stanie konkurować o mistrzostwo w ostatnich latach, jednak w tym sezonie obie ekipy prezentują solidną formę i plasują się na szczycie tabeli. Z tego względu ranga niedzielnego spotkania przywołuje na myśl klasyki sprzed lat. Na murawie Emirates Stadium naprzeciw siebie staną znakomici piłkarze oraz trenerzy. Jeśli ktoś może zatrzymać rozpędzonych Kanonierów, to tylko podopieczni Erika ten Haga.

Londyńczycy we wrześniu ponieśli na Old Trafford swoją jedyną porażkę w obecnych rozgrywkach i teraz będą mieli okazję do rewanżu. Wygrana w najbliższym spotkaniu może na dobre wyeliminować Czerwone Diabły z walki o tytuł, ponieważ różnica punktów między zespołami w takim wypadku wyniesie 11 punktów.

Większa presja będzie zatem spoczywać na drużynie Mikela Artety, która z pozycji lidera będzie chciała potwierdzić swoje mistrzowskie aspiracje. Jeśli jednak wygra United, sytuacja w czołówce mocno się skomplikuje, a kwestia tytułu wciąż pozostanie otwarta.

Zobacz też:
"Długo szukali kogoś takiego”. Wielki transfer Polaka
Niespodziewane potknięcie "Srok". Co na to Manchester United?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty