[tag=2921]
Dani Alves[/tag] miał dopuścić się skandalicznego zachowania 30 grudnia. Podczas zabawy w jednym z nocnych klubów w Barcelonie słynny piłkarz podobno dokonał napaści seksualnej. Pewna kobieta zeznała na policji, że wbrew jej woli była dotykana przez Brazylijczyka, a nawet włożył on swoją rękę pod jej bieliznę.
Sprawa wywołała wielkie oburzenie w mediach. Zawodnik Pumas UNAM przez kilka dni milczał. W końcu jednak postanowił przedstawić swoją wersję wydarzeń i zrobił to w telewizji Antena 3.
- Przede wszystkim chciałbym wszystkiemu zaprzeczyć. Tak, byłem w tym klubie i bawiłem się z większą liczbą ludzi. Każdy, kto mnie zna, wie, że kocham tańczyć. Tamtej nocy tańczyłem i bawiłem się, nie naruszając przestrzeni innych. Nie wiem, kim jest ta kobieta. Nigdy nie naruszyłem niczyjej przestrzeni - mówi Alves.
Co ciekawe, niedługo po aferze żona 39-latka usunęła swoje konto na Instagramie. Nie wiadomo, czy to przez skandal, ale były piłkarz Barcelony przyznał, że jego rodzina mocno przeżywa ostatnie wydarzenia.
Na razie mamy słowo przeciwko słowu. Policja z Barcelony będzie musiała wyjaśnić, kto mówi prawdę.
Rasistowski skandal we Włoszech. Piłkarz opuszczał boisko we łzach >>
Po tym błędzie Szpakowski nie spał całą noc. "Rany boskie!" >>
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?