Ekspert nie zostawia suchej nitki na PZPN. "To jest armagedon"

Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

- Nowym selekcjonerem może być nawet Harry Potter, ale to nie przyniesie poprawy. Znów pojawi się temat zastępczy i zostanie zgrillowany. To jest armagedon i trzeba innych działań - mówi Robert Podoliński o działaniach PZPN.

22 grudnia stało się jasne, że od nowego roku Czesław Michniewicz nie będzie już selekcjonerem reprezentacji Polski w piłce nożnej. PZPN postanowił nie przedłużać kontraktu ze szkoleniowcem, choć ten wypełnił postawiony przed nim cel, czyli wyjście z grupy na mistrzostwach świata w Katarze.

Od momentu ogłoszenia decyzji przez media przelewają się kolejne nazwiska trenerów, którzy mają szansę na posadę opiekuna Biało-Czerwonych. Polskich, jak Marek Papszun i Jan Urban czy zagranicznych, wśród których pojawiają się m.in. Vladimir Petković (WIĘCEJ TUTAJ), Paulo Bento i Herve Renard.

Według trenera, obecnie eksperta TVP Sport Roberta Podolińskiego, to droga na skróty. Nie ukrywa, że jest już tym zmęczony. - Jak mnie męczy ta cała wyliczanka w skali od jednego do dziesięciu? Dwanaście - przekonuje.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ale trafił! Komentator oszalał po tym golu

Jego zdaniem największe problemy polskiej piłki leżą zupełnie gdzie indziej i jej stanu nie zmieni nazwisko nowego selekcjonera.

- Możemy wydać ogromne pieniądze na nowego trenera kadry, ale to nic nie zmieni. Może to być nawet Harry Potter, ale to nie przyniesie poprawy. Przyjdzie nowy trener, znów pojawi się temat zastępczy i ten zostanie zgrillowany przez kolejną grupę. I tak będziemy się grillować i nic się nie zmieni. To jest naprawdę armagedon i mam tego dość.

Przypomnijmy, że po odpadnięciu z mistrzostw świata w 1/8 finału najwięcej nie mówiło się o grze Biało-Czerwonych, ale o tzw. aferze premiowej. Po przegranym meczu z Francją (1:3) wyszło na jaw, że przed rozpoczęciem MŚ premier Mateusz Morawiecki miał obiecać piłkarzom 30 mln złotych za wyjście z grupy. Ostatecznie do wypłaty pieniędzy nie doszło, jednak najwięcej i tak pisano o sprawach pozaboiskowych.

Podoliński: - Cały czas brakuje mi podsumowania mistrzostw świata w Katarze pod względem piłkarskim, nie widzę merytorycznej oceny. Nie ma zastanowienia, czy może po tym, co widzieliśmy w Katarze, trzeba np. położyć większy nacisk na technikę w szkoleniu? Zajmujemy się do tej pory wszystkim innym tylko nie piłką nożną.

Ekspert nie ma wątpliwości, że PZPN powinien skupić się na działaniu systemowym i szkoleniu.

- Przejadamy boom na piłkę, który wywołał Robert Lewandowski. Działając w taki sposób będziemy czekać na nowego "Lewego" kolejne 120 lat. Jedna osoba na stanowisku trenera reprezentacji Polski nie znajdzie leku na uzdrowienie naszego futbolu. Tu potrzebne jest działanie systemowe.

- Osobiście wolałbym, żeby to była osoba znająca polski rynek, ciekawym kandydatem jest Nenad Bjelica, może Jan Urban. Jednak nazwisko nowego selekcjonera naprawdę nie jest problemem, trzeba iść w dół piramidy i skupić się na szkoleniu. To jest recepta.

Przypomnijmy, że od 2018 roku Robert Podoliński pełni funkcję dyrektora sportowego stołecznej Varsovii. Problemy pojawiające się przy procesie szkolenia piłkarzy nie są mu obce.

- Musimy zająć się tworzeniem akademii, problemem finansowania grup młodzieżowych, tym ile zarabiają ich trenerzy czy stworzeniem ośrodka z prawdziwego zdarzenia przez Polski Związek Piłki Nożnej. Innym problemem jest PKO Ekstraklasa, w której są naprawdę spore pieniądze. Zamiast wydawać ogromne kwoty na prowizje dla menadżerów i pensje dla wątpliwej jakości piłkarzy, może zacznijmy w końcu coś zmieniać? - proponuje.

- Może posłuchajmy tych, którzy naprawdę szkolą, jak w Lechu Poznań czy Pogoni Szczecin, a nie tylko udają. Zacznijmy nagradzać tych, którzy coś wnoszą i działają dla dobra polskiej piłki i zacząć rozliczać na co idą ogromne pieniądze. One są po prostu przejadane.

- Cały czas czekam na jakieś ruchy ze strony PZPN, ale nie widzę działań - podsumowuje swoją wypowiedź szkoleniowiec. Czy jednak jego słowa dotrą do piłkarskich władz?

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty