Wreszcie wystartował. W niedzielę odbyło się pierwsze spotkanie mundialu Katar 2022, w którym gospodarze przegrali z Ekwadorem 0:2.
Fani reprezentacji Kataru nie mogli patrzeć na to, co dzieje się na murawie i jeszcze w trakcie drugiej połowy zaczęli opuszczać stadion, który na koniec świecił pustkami.
"Po końcowym gwizdku trybuny wyglądały dość smutno. Okazało się, że siedzenia były czerwone, a lokalna piłka nożna nie była tak ciekawa" - opisała wszystko dla championat.com Polina Kuimowa.
ZOBACZ WIDEO: Wielki skandal zamiast wyjątku. "Mnie to nie dziwi"
Rozczarowanie grą było duże, ale ona sama poczuła się też zażenowana zachowaniem kibiców, bo... tak się nie robi, żeby opuszczać stadion w trakcie trwania spotkania. "Nie podczas pierwszego meczu mistrzostw świata, który odbywa się w twoim własnym kraju" - grzmiała.
W jej opinii mecz był wyjątkowo nudny, a to przeciętna gra gospodarzy miała wpływ na miejscowych fanów, którzy "nie mogli znieść patrzenia" na próby swoich graczy.
Nie obyło się oczywiście bez porównania do ostatniego mundialu - przypomnijmy, że MŚ w 2018 roku odbyły się właśnie w Rosji. Tamten turniej - według Kuimowej - był po prostu... legendarny. I już po pierwszym spotkaniu na Łużnikach było to jasne.
"Nie chcę porównywać się z Rosją, bo to oczywiste, że kraje są różne, ludzie są różni, historie są różne. Ale mimowolnie to nie działa, bo cztery lata temu, podczas pierwszego meczu na Łużnikach, atmosfera była taka, że od razu stało się jasne: to będzie legendarny mundial" - napisała.
Dodajmy, że Rosja ograła wtedy Arabię Saudyjską 5:0. Finalnie gospodarze doszli do ćwierćfinału tamtego mundialu.
Zobacz także:
Lewandowski zaskoczył. Taką złożył deklarację
"Zdeklasowany". Światowe media piszą o tym, co się stało w meczu Kataru