Sześć lat temu Bartosz Kapustka rzucił świat futbolu na kolana, a z zachwytu nad nim piał nawet sam Gary Lineker. Piłkarz Cracovii miał opinię bardzo utalentowanego pomocnika, ale jego powołanie do kadry i tak przyjęto w środowisku z zaskoczeniem, bo przecież jeszcze miesiąc przed debiutem w drużynie narodowej był w Cracovii jedynie rezerwowym.
19-latek nie miał nic do stracenia. Świat stał przed nim otworem i doskonale zdawał sobie sprawę, że każdy jego gol, asysta czy nawet dobre zagranie, odbierane będzie w kategorii sukcesu. Podczas turnieju we Francji podbił serca ekspertów.
Chris Wheatley z portalu goal.com wróżył Kapustce rychły transfer do jednej z najlepszych lig Starego Kontynentu. I tak się też stało. Młody reprezentant Polski znakomicie wykorzystał swoje "pięć minut", co zaowocowało przenosinami do ówczesnego mistrza Anglii - Leicester City. W świątyni futbolu Polak odbił się od ściany, a teraz próbuje wrócić na właściwe tory w Legii Warszawa.
ZOBACZ WIDEO: Dyskusja w studiu. Piłkarze wskazują, kto zagra z Meksykiem
Skóras objawieniem jesieni
Od turnieju we Francji minęło już sześć lat. Polska zagra na mundialu w Katarze, a kluczowy okaże się już pierwszy mecz turnieju z Meksykiem. Sześć lat temu to właśnie pierwsze starcie z Irlandią Północną dodało Biało-Czerwonym wiatru w żagle. Czy historia się powtórzy i w meczu otwarcia dla Polski znowu zaskoczy nas młody piłkarz?
Niemal każdy poprzedni selekcjoner miał swoje odkrycie - wybierali piłkarza, na którego zaczynali odważnie stawiać. Czesław Michniewicz zabrał na mundial kilku piłkarzy, którzy mogą okazać się objawieniem. Pierwszy na myśl przychodzi Michał Skóraś, który miał doskonałą jesień w Lechu Poznań.
22-latek dostał duże zaufanie od trenera Johna van den Broma. Pozwolił mu rozwinąć skrzydła, dał margines na popełnienie błędów. Skrzydłowy, po 3-4 nieudanych akcjach, może w pewnym momencie zrobić spektakularną akcję, która rozstrzygnie losy meczu.
Co najważniejsze z perspektywy Michniewicza, rozgrywki europejskich pucharów to środowisko, w którym Michał Skóraś zalicza najlepsze występy. W 19 meczach zdobył już 5 goli i zaliczył 3 asysty, a w fazach grupowych nie opuścił żadnego spotkania.
W 2020 otworzył wynik w wygranym meczu ze Standardem Liege, a w tym roku zdobywał gole w każdym grupowym spotkaniu Ligi Konferencji. Między innymi dzięki świetnej postawie skrzydłowego, Lech bez większych problemów przebił się na salony.
Stoper numer jeden
Jak nie Skóraś, to kto? I znowu możemy posłużyć się analogią z 2016 roku. Nowym Michałem Pazdanem może zostać Jakub Kiwior. Co więcej, to właśnie od niego Michniewicz zacznie ustalanie składu w defensywie. W przeciwieństwie do Kamila Glika i Jana Bednarka, w swoim klubie regularnie pojawia się na boisku. Gra pełne 90 minut, a w kadrze udowodnił, że praktycznie nigdy nie zawodzi.
Rozwój Jakuba Kiwiora przebiega bardzo szybko. Polak trafił do Włoch ze Słowacji zaledwie rok temu i od tego momentu zyskał wielu zwolenników.
Kiwior raczej stroni od blasku reflektorów. Na Instagramie chwali się głównie zdjęciami ze swoją ukochaną. W pełni skupiony jest na grze w piłkę i na rozwoju kariery. Już zeszłego lata był łączony z angielskim West Hamem i włoską Romą. Teraz według mediów, ściągnięciem Kiwiora są zainteresowani AC Milan i Juventus.
Wielką nadzieją kibiców z Polski jest Jakub Kamiński. Jeszcze w sierpniu tłumaczył, że w Niemczech zderzył się z intensywnością, której nad Wisłą nie ma. - Każdy oczekuje, że ja przyszedłem tutaj za 10 milionów i będę od razu grał i nie wiadomo jak wyglądał. Ale rzeczywistość jest inna - mówił były zawodnik Lecha Poznań.
Kamiński potrzebował trochę czasu, aby zaadoptować się do nowej, zdecydowanie lepszej ligi. Na początku był jedynie rezerwowym VfL Wolfsburg, jednak gdy w październiku wskoczył do pierwszej jedenastki, nie oddał miejsca w składzie do teraz.
Bilans jednego gola i trzech asyst może nie wygląda efektownie, jednak trzeba docenić, że skrzydłowy szybko odnalazł się w niemieckich realiach. Przykład Tymoteusza Puchacza czy Krzysztofa Piątka pokazuje, że wcale nie jest to tak proste zadanie, jak mogłoby się wydać.
- Jakub to bardzo cichy facet. Jest bardzo pracowity i dzięki swoim umiejętnościom piłkarskim stanowi ważny element naszej gry. Oczywiście, jego pewność siebie mogłaby być jeszcze bardziej wyraźna - powiedział trener Wolfsburga.
Przełożyć formę na kadrę
Mundial w Katarze jest świetną okazją także dla Sebastiana Szymańskiego. Najpierw wystawiany był w kadrze na nieswojej pozycji, a potem Paulo Sousa zrezygnował z pomocnika, który był jedną z gwiazd ligi rosyjskiej. Portugalczyk brnął w ślepy zaułek, jednak Szymański ciągle robił swoje. Gdyby nie wojna wywołana przez Rosję, już dawno grałby w jednej z najsilniejszych lig na świecie.
Trampoliną do wymarzonej ligi jest dla niego gra w Holandii (7 bramek i 4 asysty w 18 meczach). Kropkę nad "i" Szymański może postawić podczas mistrzostw świata. Lepszego okna wystawowego mieć nie będzie.
Jakub Artych, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
"Koszmar". Dlaczego Meksykanie tak piszą o meczu z Polską?
Katarczycy kupili nawet kibiców. Ujawniono szokujące dane