Kapitan Lechii nie szuka problemów na siłę. "Jeśli jesteś zmęczony, to powiedz to trenerowi i nie graj"

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Maciej Gajos
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Maciej Gajos

Kibice piłkarscy na całym świecie żyją już mistrzostwami świata w Katarze, ale z wyjątkiem ludzi sympatyzujących z Lechią. Gdańszczan czeka jeszcze w piątek (godz. 20.30) zaległy mecz z Górnikiem Zabrze w PKO Ekstraklasie.

Tymczasem nastroje w zespole Lechii Gdańsk nie są zbyt dobre. W poprzedniej kolejce Lechia bezdyskusyjnie przegrała na własnym boisku z Piastem Gliwice 1:3 i po raz kolejny osunęła się do strefy spadkowej.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty: Trener Marcin Kaczmarek mówił po ostatnim meczu z Piastem, że w waszej grze nic się nie zgadzało.

Maciej Gajos, kapitan Lechii Gdańsk: Zdawaliśmy sobie sprawę, że zespół Piasta cofnie się na własną połowę i będziemy musieli operować w ataku pozycyjnym. Tuż przed stratą pierwszego gola to my stworzyliśmy sobie najlepszą sytuację po lewej stronie, gdy Ilkay Durmus nie trafił z kilku metrów. Za chwilę tracimy kolejnego kuriozalnego gola, bo nie zdarza się często, że w tydzień piłka dwa razy odbija się od pleców naszego bramkarza i wpada do siatki. To wyjątkowo niefortunne, po czym musimy gonić wynik. Wtedy Piast już bardzo mocno nastawił się na kontrę, my próbowaliśmy coś kreować, było parę szans, choćby moja po rzucie rożnym. Mecz kompletnie nie ułożył się tak, jak sobie to zakładaliśmy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: usłyszał, że jedzie na mundial. I się zaczęło!

W obu meczach z Legią Warszawa wyglądaliście przyzwoicie, wydawało się, że zmierzacie w dobrą stroną, tymczasem przeciwko Piastowi wróciliście do nijakiej gry.

Przeciwko Legii graliśmy bardziej z kontry. Staraliśmy się być dobrze ustawieniu z tyłu, odpowiednio się przesuwać i liczyć na szybki atak po przechwycie piłki. Teraz role się odwróciły i to Piast nastawił się na kontrę, a my byliśmy niejako zmuszeni do ataku pozycyjnego. Nie ma co się oszukiwać - nie stwarzaliśmy zbyt wielu sytuacji. Zdajemy sobie sprawę, że nie był to super mecz w naszym wykonaniu. Wszyscy to widzieli. Z drugiej jednak strony Piast nie strzelił nam goli po jakichś świetnych akcjach. Pierwszy pechowy, drugi po rzucie karnym, a trzecia nie miała już żadnego znaczenia. Zaryzykowaliśmy, ruszyliśmy do przodu i dostaliśmy bramkę po kontrze.

Nie byliście przygotowani na taki pomysł na grę Piasta?

Wiedzieliśmy, że Piast nie będzie grał otwartej piłki, bo sam jest w nieciekawej sytuacji w tabeli. Myślę, że nie stwarzaliśmy sytuacji tylko dlatego, że za długo rozgrywaliśmy piłkę z tyłu. Na połowie przeciwnika były problemy. Mieliśmy za mało ludzi z przodu, by nawet zagrać jakieś długie podanie.

Na terminarz wpływu nie macie, ale przed wami jeszcze mecz z Górnikiem Zabrze. To w waszej sytuacji dobre rozwiązanie, bo jest okazja do rehabilitacji czy jesteście już tak zmęczeni tą rundą, że najchętniej nie gralibyście już w ogóle w tym roku?

W tym momencie to zupełnie nieważne czy jesteśmy zmęczeni czy nie. O wakacjach nikt nawet nie myśli. Terminarz był znany od dawna. Oczywiście nie tak wyobrażaliśmy sobie końcówkę rundy, ale cóż, takie są realia. Dla mnie osobiście dobrze, że jest jeszcze ten mecz z Górnikiem. Trzeba się do niego odpowiednio przygotować i zrobić wszystko, żeby rok zakończyć zwycięstwem i ponownie wydostać się ze strefy spadkowej.

Dwumecz z Legią zabrał wam trochę sił? W szczególności ta dogrywka.

Piast też grał dogrywkę. Dla mnie jest to słabe tłumaczenie. Najłatwiej jest powiedzieć, że nie jest się dobrze przygotowanym. Jeśli wychodząc na boisko czujesz się zmęczony, to powiedz to trenerowi i nie graj. To proste. Każdy w składzie musi być optymalnie przygotowany i zdać sobie sprawę w jakim miejscu i w jakiej sytuacji się znajdujemy.

Nie obawiacie się, że Górnik zagra w Gdańsku podobnie do Piasta? Co zrobić, by się nie męczyć aż tak bardzo w kolejnym spotkaniu?

Na pewno dużo łatwiej gra się z kontry. Kiedy rywal ustawi się głębiej, to tego miejsca na boisku jest mniej, trzeba szukać przewagi, wygrywać pojedynki. Należy do tego dodać fakt, że w ostatnich meczach nie byliśmy faworytem. Teraz trzeba zrobić zdecydowanie więcej, by wykreować jakieś sytuacje. Przeciwnik będzie ustawiony nisko, ale to my jako Lechia musimy się poprawić. Liczę też, że w końcu przełamiemy się po jakimś stałym fragmencie. Parę razy było blisko, ale piłka jakoś nie chce wpaść do bramki.

Strzały z dystansu? Rzadko je oddajecie. W dodatku praktycznie nie macie rzutów wolnych sprzed pola karnego.

Jest to jakiś element, natomiast bierzmy pod uwagę, że w sytuacji, gdy przeciwnik broni się całym zespołem na własnej połowie, to zwyczajnie nie ma na to miejsca w środku boiska. Wtedy bardziej trzeba szukać miejsca w bocznych sektorach, wygrywać pojedynki, wrzucać piłkę w pole karne. Co do rzutów wolnych - zgadzam się. Ostatnio mamy ich bardzo mało.

Ponownie znaleźliście się w strefie spadkowej. To dodatkowo deprymuje?

Nie jest to nic fajnego. W tabeli robi się ciasno, nie ma dużych różnic punktowych, natomiast ja nie lubię patrzenia w tabelę i dopisywania sobie punktów. Przed meczem z Piastem też każdy dopisywał nam trzy punkty, a finalnie nie zdobyliśmy ani jednego. Najpierw wygrajmy z Górnikiem, później będziemy spoglądać w tabelę.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty
CZYTAJ TAKŻE:

Problemy Meksyku przed meczem z Polską. "Walczą o przeżycie"
Gorąca zima w Ruchu Chorzów? "Kilka roszad jest niezbędnych"

Źródło artykułu: