Neymarowi postawiono poważne zarzuty - oszustwo i korupcję. Według informacji przekazanych przez "Le Parisien" grożą mu prawie dwa lata więzienia oraz grzywna w wysokości 10 mln euro.
Tego domaga się prokuratura w Barcelonie. Sprawa sięga 2013 roku i dotyczy transferu Neymara z FC Santos do FC Barcelony. Katalończycy pierwotnie ocenili wartość transferu na 57,1 mln euro, z czego 40 mln miało trafić do rodziny zawodnika, a 17,1 mln do Santosu.
Zdaniem sądu transakcja była jednak warta znacznie więcej, bo 83 mln euro. Fundusz inwestycyjny DIS, który posiadał wtedy 40 proc. praw do zawodnika, pozwał Neymara, jego ojca i byłego prezesa Barcelony Sandro Rosella.
Pojawiły się podejrzenia, że kataloński klub celowo obniżył wartość transferu, aby zmniejszyć dalsze koszty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to może być samobój roku. Aż złapał się za głowę
Warto dodać, że odsiadka grozi również Rossellowi. W jego przypadku kara może wynieść nawet pięć lat - za oszustwa oraz fałszywe zeznania podczas dokonywania transakcji.
Neymar osobiście musi stawić się w sądzie w Barcelonie. Rozprawa odbędzie się w poniedziałek, 17 października. Z tego powodu nie wiadomo, czy Brazylijczyk wystąpi w hicie Ligue 1. W niedzielę jego Paris Saint-Germain zmierzy się z Olympique Marsylia.
Czytaj także:
- Co dalej z Ishakiem? Rutkowski szczerze: To nierealne
- Komentatorzy oszaleli z zachwytu. Co za gol w drugiej lidze! [WIDEO]