Pokazaliśmy charakter. W końcu lepsze nastroje po meczu kadry

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: radość piłkarzy reprezentacji Polski
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: radość piłkarzy reprezentacji Polski

Zaczęło się źle, ale w trakcie meczu polska reprezentacja odzyskała charakter. Biało-Czerwoni pokonali Walię 1:0 i pozostają w pierwszej dywizji Ligi Narodów.

W Cardiff nasza drużyna miała pokazać, że nie boi się gry i ma serce do walki. Pierwszą akcję polscy piłkarze przeprowadzili po pół godziny. Do tego momentu Walijczycy zepchnęli drużynę Czesława Michniewicza do głębokiej obrony, a postawa polskich graczy wyglądała bardzo słabo. Ale nastąpiło przełamanie.

Można śmiać się z różnych memów, że w reprezentacji piłkę należy wykopać daleko do Roberta Lewandowskiego, ale przez pierwsze fragmenty spotkania w Cardiff mniej więcej tak to wyglądało. Po kilku podaniach nasi piłkarze oddawali piłkę rywalowi i szukali niemal wyłącznie długich zagrań.

Błysk "Zielka"

Walijczycy rzucili się na zespół Czesława Michniewicza, chcieli nas zabiegać, przepychali, wywierali presję, ale to Biało-Czerwoni stworzyli pierwszą bardzo groźną akcję.

ZOBACZ WIDEO: Lewandowski sam był tym zaskoczony. "Nikt nie miał takiego wejścia"

Piotr Zieliński zagrał do Szymona Żurkowskiego. To był właśnie ten błysk "Zielka", bo Żurkowski wyszedł na czystą pozycję. Szkoda, że zabrakło mu decyzji - Żurkowski mógł przede wszystkim szybciej zabrać się z piłką w pole karne. Po chwili dogonili go rywale, piłkarz próbował jeszcze podać, zaplątał się i zepsuł świetną szansę.

Gospodarze przewyższali nas determinacją i wybieganiem, ale mniej więcej po dwóch kwadransach Polacy w końcu się obudzili. Po raz pierwszy Wayne'a Hennesseya postraszył Robert Lewandowski. Biało-Czerwoni ciekawie rozegrali rzut wolny - kopnięcie piłki zamarkował Zieliński, następnie Zalewski i w końcu Zieliński dośrodkował. Widać, że kadrowicze ćwiczyli takie rozwiązanie. Strzał Lewandowskiego głową obronił jednak bramkarz Walijczyków.

Gospodarze szybko zrewanżowali się po tej sytuacji. Z piłką popędził Daniel James i oddał dwa strzały, ale Szczęsny był czujny, dobrze interweniował. Później Walijczycy mogli nawet wyjść na prowadzenie. Tuż przed przerwą Brennan Johnson uderzał zza pola karnego i trafił w swojego kolegę. Szczęsny leżał już na murawie, ale piłka minęła jego bramkę.

Polacy grali jednak coraz lepiej. Drugą połowę rozpoczęli nieźle, bo nie pozwalali Walijczykom "szaleć", tak jak przed przerwą. I okazało się, że nasza kadra pamięta, jak zachować się w ofensywie.

Specjalista od ważnych bramek

Akcja bramkowa drużyny Michniewicza naprawdę robi wrażenie. Polacy utrzymali się przy piłce najdłużej w tym meczu, wymienili 19 podań, a na końcu wrzucili piąty bieg. Jakub Kiwior mocno zagrał do Lewandowskiego, kapitan kadry bez przyjęcia wypatrzył w polu karnym Karola Świderskiego, a "Świder" od razu oddał strzał i z kilku metrów pokonał Hennessey'a.

Warto zatrzymać się w tym miejscu na moment. Kiwior to zawodnik, który w czerwcu debiutował w reprezentacji i zrobił wrażenie nawet na Lewandowskim. - Co to jest za piłkarz, naprawdę świetny - chwalił Kiwiora piłkarz Barcelony na tym zgrupowaniu (cytat z vloga kadry). I Kiwior znowu pokazał, że należy mu się miejsce w pierwszym składzie. Z kolei Świderski może mieć przestoje w klubie, słabszą formę, ale w reprezentacji jego statystyki imponują (17 meczów, 8 goli).

Powoli gracz Charlotte robi się specjalistą od ważnych bramek - tak było w eliminacjach do mundialu 2022, a teraz Świderski ratuje polskiej reprezentacji pozostanie w pierwszej dywizji Ligi Narodów. Bo przecież w pierwszym meczu z Walią (2:1) we Wrocławiu jego gol dał nam trzy punkty.

Gospodarze mieli jeszcze swoje szanse. Najlepszej nie wykorzystał Johnson, a raczej świetnie zatrzymał go Szczęsny. Zawodnik Juventusu czuł się wybornie w niedzielny wieczór. Nasz bramkarz odbił strzał rywala w ostatniej chwili, końcówkami palców. Później nie dał się też zaskoczyć Jamesowi. Ten "chytrze" dośrodkował, piłka dokręcała się w kierunku bramki, ale Szczęsny świetnie zareagował. A w doliczonym czasie gry bramkarza uratowała porzeczka po strzale głową Garetha Bale'a.

Walijczycy przycisnęli nas do muru, sama końcówka to już było wybijanie piłki w trybuny, ale Polacy przetrwali - pokazali charakter i walkę.

Reakcja w meczu z Walią była kluczową kwestią. Drużyna Michniewicza zaprezentowała więcej fragmentów dobrej gry, oczywiście jest się do czego przyczepić, ale w końcu są pozytywy. Zostajemy wśród najlepszych w Lidze Narodów, jesteśmy rozstawieni w losowaniu eliminacji Euro 2024 i poprawiają się nasze humory na ostatniej prostej przed mundialem. Ale tylko trochę. Największe wyzwania dopiero przed polską drużyną.

Walia - Polska 0:1 (0:0)
0:1 - Karol Świderski 57'

Walia:
Hennessey - C. Roberts (85. Thomas), Rodon, Cabango, Norrington-Davies (59. Moore) - James, Morrell, Levitt (72. Colwill), N. Williams - Johnson, Bale.

Polska:
Szczęsny - Bednarek, Glik, Kiwior - Bereszyński (90. Gumny), Krychowiak, Żurkowski (82. Szymański), Zalewski - Zieliński, Lewandowski, Świderski (64. Piątek).

Żółte kartki: Norrington-Davies, Moore, Johnson, Williams - Krychowiak, Glik, Bereszyński

Sędzia:
Andris Treimanis (Łotwa).

Źródło artykułu: