Po ostatnich wysokich zwycięstwach w La Liga i spektakularnym początku Ligi Mistrzów na Camp Nou, w którym FC Barcelona pokonała Viktorię Pilzno 5:1, przyszedł pierwszy poważny test i blamaż. W Monachium dumny z wielkich transferów i wierzący w swój ambitny projekt wicemistrz Hiszpanii przegrał z Bayernem 0:2. Wszystkie oczy zwrócone były na Roberta Lewandowskiego, który przez osiem ostatnich lat bił rekordy w koszulce Bayernu, a teraz ma być dla Barcy kimś, kim przez lata był Lionel Messi.
W spotkaniu, które było niezwykle istotne dla rywalizacji o pierwsze miejsce w grupie C, lepszy okazał się były zespół "Lewego". Okazało się, że prezydent Bayernu wykorzystał to jako okazję do żartu.
Żart po meczu
- Po meczu rozmawiałem z Herbertem Heinerem. Z uśmiechem powiedział mi, że Robert ma nadal wielkie serce do Bayernu. W ten sposób odniósł się do okazji, których nie wykorzystał podczas meczu. Nie było to jednak złośliwe. Brzmiało to bardziej jak wyraz przyjaźni wobec Roberta i miły żart. Lewandowski strzeli jeszcze wiele goli i zaraz po drugim meczu z Bayernem będzie miał wiele powodów radości - przyznaje w rozmowie z WP SportoweFakty Tobias Altschaeffl, reporter "Bilda", który na żywo oglądał hitowe starcie Bayernu z Barceloną.
ZOBACZ WIDEO: Kiedy Lewandowski usłyszał to pytanie, aż zadrżał. Odpowiedział: tylko nie to!
I zdradza kulisy, wyjazdu Lewandowskiego z Allianz Areny.
- On szybko opuścił stadion. Zdążył powiedzieć, że nie było mu łatwo tu wrócić. Nie udzielał wywiadów. Myślę, że był szczęśliwy, kiedy wyjechał. Nie wygrał meczu, miał kilka szans na gola i pewnie trudno było mu tu znów przyjechać w innej roli. To była mieszanka emocji - zdradza niemiecki dziennikarz.
Wszyscy zastanawiali się też, jak niemieccy kibice przywitają jednego z najlepszych napastników na świecie. O czym będą myśleć, kiedy Polak wyjdzie na boisko w koszulce rywali? O jego rekordach i ogromnym wkładzie w wygranie Ligi Mistrzów i zdobyciu ośmiu mistrzostw Niemiec? Czy o tym, jak domagał się od Bayernu, by w końcu zaczął negocjacje z Barceloną?
- Przywitanie Roberta wyglądało nieźle - przyznaje Tobias Altschaeffl. - Niektórzy kibice gwizdali, ale były to gwizdy przeciwko drużynie rywali, a nie samego Lewandowskiego. A kiedy Polak schodził z boiska, pomachał do kibiców Bayernu. Odpowiedzieli mu brawami. Nie wyglądało to tak źle, jak mógł się tego obawiać - dodał.
Problemy piłkarza Barcelony
Początek meczu zapowiadał wyrównaną walkę do ostatnich minut. Wtedy w grze Bayernu rzucała się w oczy jedna rzecz.
- Barca wyglądała na naprawdę mocną w pierwszej połowie. Bayern nie potrafił przejąć kontroli. Próbowali gry długimi podaniami, ale brakowało pod bramką napastnika, nie mieli tam Lewandowskiego, który przejąłby tam piłkę. To wyglądało jak mecz ping-ponga - analizuje reporter "Bilda".
Jednak Lewandowski nie był jedynym piłkarzem, dla którego przyjazd do Monachium okazał się trudną wyprawą. Altschaeffl zwraca uwagę na jeszcze jednego piłkarza Barcelony, który już wcześniej miał duże problemy na Allianz Arena.
- To Marc-Andre ter Stegen. Za każdym razem, kiedy przyjeżdża do Monachium i jego vis-a-vis jest Manuel Neuer, gra źle. Może to nie jest dobre miejsce dla niego - podkreśla.
Niemiecki bramkarz jako piłkarz Barcelony wcześniej pięć razy występował przeciwko Bayernowi. Zagrał w dwóch meczach na wyjeździe, które przegrał 2:3 i 0:3. Do tego pamięta blamaż na Camp Nou sprzed dwóch lat, kiedy Barca przegrała z mistrzem Niemiec aż 2:8.
Obie ekipy zmierzą się po raz drugi w tym sezonie Ligi Mistrzów 26 października. Wtedy mecz zostanie rozegrany na Camp Nou.
Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj też:
To nie żart. Na tym polega nieszczęście "Lewego"
"W końcu za to płacisz". Xavi szczery do bólu po meczu